Trzeba było przyznać, że takiego pytania Aroniowy Podmuch nigdy się nie spodziewał usłyszeć z ust Jesionowej Łapy. Na początku na pysku kocura pojawiło się zaskoczenie, później obrzydzenie, zakłopotanie i upokorzenie. Wypuścił powietrze z nozdrzy zirytowany. Nie rozumiał czemu kolejna osoba podejrzewa go o romans z dziwnopyską. Czy naprawdę to, że rozmawiał z kotem przeciwnej płci sprawiało, iż inni myśleli, że się bzykają po krzakach?
— Nie — syknął, kładąc uszy. — Nie ma godnej mnie samicy — dodał z pogardą, przypominając sobie jego rówieśniczki.
Jesionowa Łapa zdawał się zaskoczony tym ostatnim zdaniem. Niebieskie ślipia lustrowały jego osobę.
— To nie byłeś nigdy zakochany? — zapytał zdziwiony. Aroniowy Podmuch westchnął. Nie rozumiał czemu przeszli na te tematy. Był w nich totalnie beznadziejny.
— Byłem, ale czy to ważne — mruknął, kopiąc kamyk. — Nie twoja sprawa dzieciaku, ciesz się czym masz
Czekoladowy uczeń kiwnął łbem. Zamyślony zwolnił kroku, po czym przyspieszył.
— A kto ci się podobał, wujku?
Kocur wywrócił oczami i nim zdążył Jesionowej Łapie kazać spadać na drzewo ten rozpoczął zgadywankę.
— Słodki Język?
— Nie.
— To może... Owcze Futerko?
— Nie.
Kocurek zamyślił się na dłużej co nie zapowiadało niczego dobrego.
— Wiem, Szopowy Ogon?
Aroniowy Podmuch zjeżył się na myśl o rówieśniczce. Matka jej zwiała, ojciec zapewne był jakimś pieszczochem, z którym puściła się Łzawy Taniec, a siostra najwidoczniej postanowiła pójść śladami matki. Nawet chłop jej umarł.
— Ten spaślak jest wart tylko Bobrzej Kłody — warknął, przyspieszając kroku.
Jesionowa Łapa wydał z siebie niejednoznaczny pomruk.
— To może Lśniąca Róża? W końcu tak ją odwiedzałeś w kociarni... — urwał, widząc minę Aronii.
Wredna szylkretowa jędza pojawiła się mu przed oczami. Poczuł rosnącą w nim frustrację i gniew na samą myśl o tym aroganckim smarku, z którym ma kociaki.
— Nie obrażaj mnie — wyrzucił jedynie ze siebie zły.
* * *
Minął kolejny dzień poszukiwań. Zapach Dwunożnego i słaby Deszczowej Gwiazdy urywał się przy Drodze Grzmotu. Klan powoli zaczynał się poddawać. Oszroniony Płatek jeszcze nie tak dawno dumna z mianowania swoich kociąt na uczniów, dziś znów pogrążona była w żałobie. Z każdym dniem była coraz bardziej wkurzająca. Prawie bardziej niż gdy porwano jej kocięta. Aroniowy Podmuch trzepnął ogonem, wpatrując się piszczke. Przemoknięty wróbel smakował paskudnie. Kocur zatopił niechętnie ponownie w nim kły. Skrzywił się pod wpływem jego smaku. Widząc kątem oka wpatrującego się zawzięciem w ptaka Bobrzą Kłodę, westchnął. Temu też nieudane polowania nie służyły. Fałd tłuszczu na jego obwisłym cielsku zrobiło się jakoś mniej, a sam kocur był jeszcze bardziej zrzędliwy i wkurzający. Aronia rzucił mu wróbla z pogardą w ślipiach. Zbędny spaślak. Srebrny bez zawahania złapał ptaka zadziwiająco zwinnie jak na niego. Nawet nie spojrzał się na niego nie spojrzał, zaczął wcinać wróbla. Zrezygnowany Aronia odszedł od pożerającego jego porcję żywności Bobrzej Kłody, a łapy skierował w stronę legowiska przywódcy. Jak się spodziewał zastał tam Pstrągowy Pysk. Dziś miała odbyć podróż do Księżycowego Kamienia i zostać nowym przywódcą. Nie było z czym zwlekać. Ostatnie czego potrzebowali to słabość i anarchia w klanie.
— Ile jeszcze będziesz zwlekać z wyznaczeniem zastępcy — syknął w jej stronę.
Kotka odwróciła się w jego kierunku. Jej pozostałe pomarańczowe ślipie spoglądało na niego pogardliwie. W ciemnym legowisku lidera cała podrapana i wydrapanym okiem wyglądała jak koszmar w kocięcych jaw. Aroniowy Podmuch nie spuścił wzroku pomimo potężnej sylwetki. Nadal wpatrywał się w ten jej paskudny pysk, zastanawiając się jaki kocur był takim desperatem by przelecieć przyszłą liderkę ich klanu.
— Nie mów co mam robić — warknęła na niego z drwiącym uśmiechem.
Wyszła z legowiska lidera, zostawiając go bez odpowiedzi. Aroniowy Podmuch pokręcił łeb z lekkim rozbawieniem.
— Obydwoje wiemy, że tylko ja się nadaje — mruknął z dumnie uniesionym łbem.
Pstrągowy Pysk parsknęła. Spojrzała na niego z kpiąco. Słabe światło przedostające się przez liczne chmury oświetlały tylko połowę pyska kotki.
— Niech cię pycha nie zgubi — rzuciła, oddalając się w stronę czekających na nią kotów.
Aronia prychnął i odczekawszy chwilę udał się w stronę wpatrującego się w niego Jesionowego Wichru. Niebieskie ślipia czekoladowego wojownika wlepione były w niego ze zdziwieniem.
— Wujku, co robiłeś z tą wywłoką? — zapytał, jakby nie dowierzał w to co widział.
Kocur uśmiechnął się paskudnie i poprawił sprawnym liźnięciem zmierzwione futro na piersi.
— Pnę się do władzy, Jesionowy Wichrze — mruknął z dumą, przyglądając się jak Pstrągowy Pysk opuszcza w towarzystwie Szakłakowego Cienia i Niedźwiedziego Futra teren obozowiska.
Na pysku młodego wojownika zawitało jeszcze większe zdziwienie.
— Skąd pewność, że wybierze ciebie? — spytał, próbując podążyć logiką starszego kocura.
Aroniowy Podmuch westchnął i wskazał łapą na gawędzących sobie Owcze Futerko i Biały Kieł.
— Spójrz na nich — rozkazał czekoladowemu. — Myślisz, że którakolwiek z tych mysich straw dałaby radę zarządzać innymi? Sam przyznasz, że Biały Kieł nawet nad swoimi łapami nie potrafi zapanować...
<Jesionowy Wichrze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz