Rzucił się na kulkę mchu, przyniesioną przez jego mamę, od razu łapiąc ją między łapkami, rozpoczynając proces rozrywania. Pszczółka dawała im dużo zabawek, a to jakieś piórko, albo kamyczek, czasami zdarzał się nawet patyk. Z uporem widocznym w zielonych oczach, czynił swoje dzieło, nawet nieświadomy zaciekawionego spojrzenia braci. Razem była ich czwórka. Duma Pszczółki i Chmurki, chociaż różnili się od siebie znacząco. To znaczy mama wielokrotnie powtarzała, że tak już bywa u kociaków, a skoro są rodzeństwem, to muszą siebie lubić, ale kocurkowi jakoś się nie spieszyło do tego. Ważne, że jego bracia byli takimi lisimi bobkami, że nie przeszkadzało im zachowanie pierworodnego. A przynajmniej nie pokazywali tego wprost.
— Mioszemy się przyłączyć?
Westchnął, wywracając teatralnie oczami. Dotąd miał styczność wyłącznie z rodzicami (chociaż odkąd Pszczółka rozstała się z Chmurką, mimo ich pokojowych relacji, kocur rzadziej odwiedzał swoich synów) i swoimi braćmi. Nawet jeśli jakiś członek klanu odwiedzał żłobek, Bocian nie spieszył się, żeby brać udział w pogawędce, która zwykle wiązała się jedynie z wymianą uprzejmości.
Spojrzał na rozerwaną prawie w całości kulkę mchu. Czy naprawdę musiał się dzielić, żeby zepsuli mu czas wolny?
— Nie. — burknął, wracając do zabawy. Myślał, że tyle wystarczy, ale kocurki się uparły.
— No wess, będzie siuper! — pisnął radośnie Wschód, pewnie jak zwykle szeroko uśmiechnięty.
Odwrócił się, posyłając bracią niechętne spojrzenie. Czapla leniwie zajmował pół posłania, Żuraw jedynie wpatrywał się oczekująco w białego, natomiast Wschód, jak zawsze pełen energii, nie mogąc doczekać się wspólnej zabawy, przebierał łapkami. Szkoda, że mama musiała ich obserwować z odpowiedniej odległości, to sprawiało, że musiał być dla nich chociaż trochę uprzejmy. Przecież przy Pszczółce musiał być miły.
— Co biędziemy się bawić?
Może te lisie móżdżki coś ciekawego zaproponują.
— W berka!
— Nie.
— W chiowanego? — zaproponował Czapla, zabawę nie wymagającą aż tyle ruchu.
Bocian zastanowił się, przynajmniej nie będzie musiał widzieć ich pyszczków przez kilka uderzeń serca.
— Ja cioś zaploponuje. — rzucił tym razem Żuraw, mrużąc oczka. — Klólestwo? Miożemy poprosić Konopie do ziabawy! Onia zna dużo świetnych opiowieści.
Bocian trzepnął ogonem o podłoże. Nie znał innych kociaków w żłobku, nawet się do nich nie odzywał, ale może nadszedł czas, by posiąść władzę nad całą kociarnią, a nie tylko posłaniem z miękkiego mchu i piór?
— Jia będę przywódcą, a wy moimi sługami. — przybrał dumną postawę, prostując całą sylwetkę i uśmiechając się szyderczo.
— Chcie być przywódcą! — miauknął Wschód, ale pod ostrym spojrzeniem brata skulił się lekko.
— Ty będziesz śmierdzącym, glubim wofownikiem Klanu Niocy. — prychnął biały. — Chcesz tego. Ty, Żuraw, biędziesz mym sługą od psynoszenia myszy, a ty tłuściochu, zajmiesz się zlobieniem mi legowiska. Sluchajcie wielkiego pana Bociana, wladcy Klanu Lisa i wczystkich żylących istot!
Bracia zgodzili się na zabawę w królestwo, co oczywiście było dla Bociana bardzo dobrym znakiem. Resztę dnia mogli spędzić na pozbywaniu się energii, żeby potem w spokoju zapaść w sen.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Dla owocniaków nadszedł trudny okres. Wszystko zaczęło się od śmierci wiekowej szamanki Świergot i jej partnerki, zastępczyni Gruszki. Za nią pociągnęły się śmierci liderki, rozpacz i tęsknota, które pociągnęła za sobą najmłodszą medyczkę, by skończyć na wybuchu epidemii zielonego kaszlu. Zmarło wiele kotów, jeszcze więcej wciąż walczy z chorobą, a pora nagich drzew tylko potęguje kryzys. Jeden z patroli miał niesamowite szczęście – natrafił na grupę wędrownych uzdrowicieli. Natychmiast wyraziła ona chęć pomocy. Derwisz, Jaskier i Jeżogłówka zostali tymczasowo przyjęci w progi Owocowego Lasu. Zamieszkują Upadłą Gwiazdę i dzielą się z tubylcami ziołami, pomocą, jak i również ciekawą wiedzą.W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz