- Tooo dobrze, bo ja już muszę iść, och, jak już ciemno, do widzenia! - rzuciła i biegiem ruszyła do domu.
Była podekscytowana i zawstydzona. Podrywanie nieznajomych i rodziny było nieco kłopotliwe, a ona zrobiła te dwie rzeczy na raz, a to drugie jeszcze nieświadomie. Pędziła z taką szybkością, że nie zauważyła płotu swojego domu i uderzyła swoim pustym łbem w deski, które wydały przy tym śliczny, głuchy dźwięk.
- Jasna cholera, co jest?! - warknął ktoś po drugiej stronie.
- KUKUŚ! - wykrzyknęła Sowa, rozpoznając głos siostry - Kukuś ja tam biegłam, przez ten las no i ja spotkałam takiego kota i się pogadałam z nim i wtedy przyszedł drugi kot który mówił coś tam o jakimśklaniewilkaisięokazałożetenpierwszykot TO NASZ KREEEEEWNY!
- Sowa, wchodź do środka... - westchnęła Kukułka - Nawdychałaś się leśnego powietrza, głupia gąsko.
- A stul pysk! - jęknęła oburzona jednooka - Mówił, że pochodzi od Jeleniej Gwiazdy i Sowiego Skrzydła, a Sowie Skrzydło to nasza babcia, nieogarze! - W tym momencie brązowa kotka przestała już mówić, tylko wydawać dźwięki mocno wkurzonego kota.
Siostra Sowy spojrzała na nią ze współczuciem w oczach, po czym zeskoczyła z płotu i zniknęła za deskami.
***
- Heeej, Sowuś...
Od spotkania z Pustułkiem minęło parę tygodni. Oczywiście, rodzeństwo nie dało Sówce spokoju, w szczególności Kukułka.
- Czego chcesz? - mruknęła Sowa.
- Jak tam ten twój zaginiony kuzyn...?
< PUSTUŁ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz