Gdy uczeń dowiedział się o wszystkim był lekko wstrząśnięty. Nie wydawało mu się, by był gotowy na tą szczególną lekcję. Polowanie. Samemu. Z tym uczuciem, że ktoś obserwuje każdy twój krok. A ponadto tym kimś jest twój mentor, sprawdzający czego nauczyłeś się na poprzednich treningach. Oczywiście, Droździa Łapa dawał z siebie wszystko i starał się zapamiętać to, co mówił Lamparci Krok, ale... Co jeśli coś mu umknęło? A jeśli pod wpływem stresu zapomni o jakiejś ważnej rzeczy? Ah, przyniesie wstyd sobie i nauczycielowi!
Siedział przy wyjściu z obozu wraz z Korową Łapą - czekali na wojowników. Kocur wydawał się być dużo bardziej zestresowany niż siostra. Siedział spięty, z pochylonym łbem, machając końcówką ogona. Natomiast kotka - z wyraźnym podekscytowaniem kręciła się w kółko. Z pewnością polowała lepiej niż on. Na duchu podnosiła go tylko myśl, że zastępca musiał w niego wierzyć, jeśli zdecydował się na taki test umiejętności. Słysząc szelest, spojrzał w bok. Ujrzał szarą sierść Rozmytego Pyłu, który szybko podskoczył do uczniów. Przywitał się z Korową Łapą. Kotka wydawała się cieszyć, że widzi wojownika. Droździa Łapa uśmiechnął się w duchu na ten widok, cieszyło go szczęście siostry.
Lamparci Krok również szybko się zjawił. Czarny kocur z typowym dla siebie spokojem powitał wszystkich i ruszył przodem, przez krzewy okalające obóz. Przedzierali się przez gąszcz krótką chwilę, ale potem musieli wędrować wrzosowiskiem. Nie było kwiatów ani liści. Z ziemi wystawały tylko suche badyle. Nie był to przyjemny widok, ale Rozmyty Pył stwierdził, że w takim miejscu łatwo się schować. Oczywiście, miał też na myśli zwierzynę. Z pewnością ukrywa się tu jakaś mysz albo nawet królik. Wojownicy usiedli przed terminatorami. Wyjaśnili im dokładnie jak będzie przebiegać dzisiejsza lekcja. Nie zajęło to dużo czasu.
Obydwaj mentorzy kiwnęli zgodnie głowami i zniknęli w gęstwinie traw. Korowa Łapa z radością podskoczyła w miejscu.
- Powodzenia! - rzuciła w stronę brata, po czym sama pognała przed siebie. Został sam. Rozejrzał się z lekkim zdezorientowaniem. Wiatr świszczał mu w uszach i mierzwił sierść. Wraz z chłodnym podmuchem niósł się zapach... Zapach królika. Terminator nastawił uszy i wytężył wszystkie zmysły. Zwierzę znajdowało się w pobliżu granicy z Klanem Wilka. Kocur ruszył za wonią, wciąż pozostając czujny. Starał się opanować rozbiegane myśli. Wiedział, że gdzieś w pobliżu jest któryś z wojowników, ale mimo to bał się tego co może czyhać na terenach Klanu Burzy. W końcu, kto nie pokusiłby się o zaatakowanie młodego, praktycznie bezbronnego ucznia?
Przypomniał sobie trening z Lamparcim Krokiem i jak na sygnał przybił się niżej do podłoża, aż dotknął brzuchem ziemi. Opuścił również ogon, do tej pory wystający ponad trawy. Skarcił się w myślach za taką głupotę.
Zapach znacznie się nasilił. Kocur spojrzał w dal i dostrzegł sylwetkę królika. Będzie musiał działać szybko, bo zwierzę ucieknie. Jak do tej pory go nie zauważyło, to dobrze. Droździa Łapa zmrużył oczy, szykują się do skoku. Uniósł zad, zapierając się łapami. Zwierzę uniosło łebek. Wyczuło go? Teraz albo nigdy. Wykonał długi skok, lądując przed stworzeniem. To od razu zabrało się do ucieczki. Mały, puchaty ogon znikający w gęstwinie, był ostatnim co zobaczył kremowy. Teraz pora na pogoń. Będzie mógł wykorzystać swoją szybkość. Popędził przed siebie, nie zważając na ciernie, które targały jego futro. Po kilku biciach serca zbliżył się do ofiary. Musiała być stara i zmęczona, króliki, na które polował wcześniej wydawały się szybsze. Znów wybił się w górę. Przednimi łapami pochwycił zwierzę, zatapiając w jego ciele ostre pazury. Przyciągnął je gwałtownie do siebie, a następnie wbił kły w kark. Posłał bezsłowną modlitwę do Klanu Gwiazd, dziękując za udane polowanie. Zakopał ofiarę - wróci po nią później.
Potrząsnął łbem, chcąc oczyścić umysł. Samotne polowanie wzbudziło w nim wiele emocji. Serce biło jak szalone. Mimo niepokoju, poczuł satysfakcję. Lamparci Krok będzie mógł być z niego dumny! Uśmiechnął się w duchu i ruszył dalej.
Szybko trafił na niedużą mysz, błądzącą w poszukiwaniu jedzenia. Chwytanie ich nigdy nie sprawiało mu problemów. Szybko i sprawnie uderzył w zwierzę. Gryzoń zaczął biegać wkoło oszołomiony. Kot złapał go i wyrzucił do góry tylnymi łapami. To wystarczyło, by stworzonko skonało.
Potem spotkał jakiegoś ptaka i kolejną mysz, które schwytał. Trafił jeszcze na następnego królika, jednak ten okazał się szybszy. Wykończony po nieudanej pogoni, stwierdził, że powinien powoli zbierać wszystkie zdobycze. Skierował się po mysz, którą upolował jako ostatnią. Pamiętał dokładnie miejsce, w którym ją zakopał. Pochwycił stworzonko w pysk i skierował się do obozu. Na miejscu spotkał swojego mentora.
- Mam jeszcze więcej - położył zdobycz, a wąsy zadrgały mu w radości.
Przyniesienie reszty ofiar zajęło mu sporo czasu. Gdy wrócił, ciągnąc za sobą królika, okazało się, że wszyscy już są. Rozmyty Pył, Korowa Łapa i Lamparci Krok. Terminator spojrzał, na to co przyniosła siostra. Wydawało mu, że naprawdę się spisała. Przeniósł wzrok na zastępcę. Usiadł przed nim, zawijając ogon wokół łap.
- Dałem radę? - zapytał z iskierkami nadziei w oczach.
<Lamparci Kroku?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
A Drozd nie u dwunożnych?....
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej nie
UsuńPsst, to się działo przed ucieczką
UsuńPrzeczytałam twój nich "Nazi The King"
Usuń