- Lawenda? - zapytałam półszeptem, by nie zbudzić mamy
- Co? - Lawenda też odpowiedziała półszeptem
Ja już nie odpowiedziałam. Skoczyłam na nią, przeturlałyśmy się obok łap mamy. Lawenda odepchnęła mnie, ja znów na nią skoczyłam, ona zrobiła unik i również na mnie skoczyła. Tak zaczęłyśmy się szturchać, tylko troszeczkę za głośno. Widziałam kątem oka jak mama otworzyła oczy i chwilkę się patrzyła po czym znów się ułożyła. Zatrzymałam siostrę i powiedziałam:
- Może jednak pobawimy się gdzie indziej.
- A może trochę ciszej? Bez tych pisków i śmiechów? - zaśmiała się, a ja razem z nią.
Wtedy mój wzrok przykuł koniec jaskini. Ten jasny koniec, z którego słychać było jakiś szum i ćwierkanie. Patrzyłam się w tamtą stronę, Lawenda chyba również, bo trochę mi otrząśnięcie się.
- Sprawdźmy co tam jest. - powiedziałam odwracając się do siostry - I się tam pobawimy.
- To chyba nie najlepszy pomysł - odpowiedziała mi - zapytajmy się Nietoperzego Skrzydła.
- Po co? - zapytałam ja i zaczęłam kroczyć w tym kierunku. Po chwili odwróciłam się.
- Boisz się - znów spytałam.
Siostra po tym pytaniu ruszyła za mną. Kiedy doszłyśmy do końca jaskini naszym oczom ukazały się wielkie brązowe rośliny, takie ogromne, a na nich widać było mniejsze zielone plamki. Wszystkie wielkie rośliny były na tle niebieskiego.. tła? A na tym tle widać było żółtą, świecącą kulę. Cała ziemia była pokryta mniejszymi, zielonymi roślinami a gdzie nigdzie były tam białe kwiatki. To był przepiękny widok! Popatrzyłam na Lawendę, która też obserwowała przepiękny widok.
<Lawenda?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz