Jakiś czas przed wyruszeniem do Dębowej Ostoi
Kocur jedynie kiwnął głową na znak, że rozumie. Starszy dał znak do wymarszu i ruszyli w stronę Owocowego Lasku. Czajka już był pośród owocowych drzew, także będąc na miejscu, już nie był tak rozproszony, jak za pierwszym razem. Mimo to jego myśli mimowolnie wędrowały, czasem w zupełnie innym kierunku niż powinny. O dziwo Czerwiec jedynie zwracał mu uwagę, by bardziej uważał, nic więcej. Niebieski był trochę tym zdziwiony, jednak nie chcąc wykorzystać całej cierpliwości mentora, skupił się na powierzonym zadaniu.
Znał już podstawy wchodzenia i schodzenia z kasztanowca, gdzie mieściło się legowisko uczniów, jednak na inne drzewa dotąd się nie wspinał, dlatego też początkowo dość niepewnie stawiał każdy krok. Wszystko wymagało jednak czasu i wprawy, o czym zapewne bury zwiadowca wiedział, ponieważ nie poganiał młodszego, a jedynie mówił za każdym razem, co jest do poprawy i na co ma zwracać uwagę. Czajka był mu wdzięczny za takie podejście, mając wrażenie, że gdyby ktoś inny zająłby się jego szkoleniem to kocur, by szybko stracił zapał do tego.
Dzień po treningu w Dębowej Ostoi
Brązowooki czuł, jak jego ciało odmawia posłuszeństwa. Wczorajsza szalona gonitwa dawała się obecnie we znaki w postaci potężnych zakwasów. Jak dotąd kocur nie doświadczył jeszcze aż takiego wysiłku, jednak właśnie wtedy czuł się... dobrze, na właściwym miejscu. To ten trening upewnił go w tym, że szkoli się w odpowiednim kierunku i to chce robić już zawsze, czując tę wolność pośród drzew i ptaków. Szum wiatru w uszach oraz jego powiewy targające ciemne futerko kocura były czymś niesamowitym dla niego i niepowtarzalnym.
Czajka z lekkim grymasem na pysku właśnie schodził z kasztanowca, zastanawiając się, kiedy zakwasy w łapach przejdą. Skupiony na własnych odczuciach ciała, nie zauważył, że Czerwiec już na niego czekał. Lekko zmieszany uczeń, machnął nerwowo końcówką ogona, próbując dojść w myślach czy spóźnił się na trening? Jednak nic nie pamiętał, by starszy wczoraj mówił, kiedy mają się dziś spotkać, by wyruszyć na trening.
– Czy... coś się stało? – spytał niebieski.
– Sprawdzam, czy żyjesz po wczorajszym treningu – wyjaśnił spokojnie, obserwując ucznia.
– Raczej żyje, aczkolwiek czuje jego skutki – mruknął. – A jak u ciebie? Podobno dobrze Ci się układa z Miodunką. Jest ona stróżem, tak?
– Owszem – odpowiedział bury, kierując się następnie do stosu ze zwierzyną. Czajka lekko zmieszany nagłym odejściem zastrzygł prawym uchem z nerwów. Wtem Czerwiec zatrzymał się i spojrzał w jego strony. – Idziesz?
– Tak – rzucił i żwawym krokiem dołączył do mentora, z którym udał się po coś do zjedzenia. – A nie chciałbyś zjeść ze swoją partnerką? – spytał zdziwiony.
– Zjem, ale najpierw chce z tobą porozmawiać – odparł, biorąc nornicę ze stosu. Młodszy za to wziął mysz i udał się za zwiadowcą w bardziej ustronną część obozu. Oboje położyli się na wygrzanym kawałku trawy, kładąc piszczki przed sobą. – A więc powiedz mi co się ostatnio dzieje. Jesteś bardziej rozkojarzony niż na naszych pierwszych treningach. Ciągle chodzisz z głową w chmurach, co dla zwiadowcy może się źle skończyć.
Zmieszany, poczuł gule w gardle, która nie pozwalała mu wydusić choćby słowa – a żołądek miał zawiązany w supeł, przez co stracił szybko ochotę na mysz. Nerwowo machnął ogonem, nie wiedząc, czy powinien się dzielić z Czerwcem swoimi odczuciami, choć w sumie o nich nikt nie wiedział. Młodszy zastanawiał się, czy by nie pójść porozmawiać z Orzeszkiem i Kajzerką, jednak nie chciał szylkretce robić przykrości ani tym bardziej jej martwić swoim stanem. Lepszym wyjściem było udawanie, że jest wszystko w porządku.
Wtem uświadomił sobie, jak się zmienił przez te księżyce – dawniej to był bojową kulką futra, a teraz miał bardziej pokorne podejście, szczególnie do swojego mentora, którego nie chciał zawieść. Wręcz zależało mu na jego aprobacie i by ten go polubił.
– Nic się nie dzieje, po prostu ostatnio mniej rozmawiam z Borowikiem... Czuję, jakby mnie unikał – mruknął, obserwując swoje białe łapy, które w tym momencie były niezwykle interesujące.
– Mówisz o bracie Kurki? – Młodszy pokiwał potakująco głową.
<Czerwcu?>
[638 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz