— Nie powinna — niemalże odwarknęła, rezygnując z dotychczas miłego tonu. — A jeśli do macierzyństwa też nie jesteś "stworzona"? Z jakiej w ogóle racji uznajesz, że nie nadajesz się na wojownika? Gdybyś wygnała tego palanta ze swojego życia i skupiła się na sobie, to mogłabyś zadbać o swój rozwój. Jednak jeśli dalej zamierzasz trzymać się jego ogona, to nie dziw się, że nieustannie ściąga cię na dno — rzuciła. — Przy nim nic nie osiągniesz.
Czuła się, jakby nieustannie mówiła do drzewa. Paskuda siedziała zesztywniała, niby to potakując głową, ale Zając była pewna, że czekoladowa w ogóle nie stara się zrozumieć tego, o czym mówi. Warknął pod nosem, trzepiąc ogonem o ziemię z powodu porażki.
Raz chciała być miła dla kogoś o tak paskudnym kolorze sierści, a jej działania ostatecznie okazywały się bezsensowne. Nie miała już nawet chęci, aby starać się o taktyczne myśli.
— A zresztą, rób sobie, co tam chcesz. Ciężko mi uwierzyć, że ktoś tak badziewny może być spokrewniony z kimś tak wspaniałym jak Sroka — rzuciła, w ramach pożegnania, nim nie zostawiła uczennicy samej z sobą.
***
przed ciążą Zając
przed ciążą Zając
Nie roztrząsała nigdy zniknięcia Nastroszonego. Jedyne co, to miała nadzieje, że padł gdzieś martwy, aby więcej w życiu nie skrzywdził żadnej kotki. Nietrudno było o drugiego takiego samego śmiecia i oblecha jak on. Szkoda, że zdążył się rozmnożyć i teraz po klanie łaziła trójka jego dzieciaków.
Co prawda, Sroczy Lot dobrze mówiła o jednej z nich, Kawce. Nic dziwnego, skoro wspomniana kotka miała pięknie czarną sierść i nie błaźniła się specjalnie na cały klan.
Zając w plątaninie myśli za bardzo rozmarzyła się o Sroczce i nie dostrzegła na swojej drodze brązowej, zwiniętej kulki. Błotnista Plama siedziała na uboczu obozu, toteż wojowniczka nie mogła jej skrzyczeć, że zagradza innym przejście.
Vanka położyła nisko uszy, spoglądając na kotkę z wyższością. Ta była już na samym dnie, a leżącego nie powinno się kopać. Liliowa odchrząknęła, uznając, że załatwi to w szybki sposób.
— Pamiętasz? Mówiłam ci, że przez niego — nie zamierzała krzywdzić swojego języka tym imieniem — wylądujesz na samym dole. Pozbieraj się, jesteś w końcu wolna i masz szansę jeszcze na naprostowanie swojego życia — rzuciła.
Skoro już żyją w jednym klanie, to niech ta się, chociaż na coś przyda i upoluje czasem jakąś większą rybę do stosu.
<Błotnista Plamo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz