Jej brat nie żył. Nie sądziła, że go straci. Jak? Czemu? Czekała na Różaną Przełęcz, która miała zabrać ją na trening. Czekała, czekała, ale mama nie przychodziła. Postanowiła wyjść z legowiska i zobaczyła Ruczaja. Ale nie był uśmiechnięty i nie stał przed legowiskiem uczniów, zadowolony z nowych osiągnięć. Leżał na ziemi, a jego futro było oblepione krwią. Koty zaczęły wyłaniać się z legowisk, zszokowane tym, co widziały. Stokrotka, chwiejąc się podeszła do zgromadzonych kotów, siedzących dookoła ciała Ruczaja. Nie mogła w to uwierzyć. Jej brat, ktoś, kogo znała od zawsze, po prostu umarł. "To nie możliwe!" - usłyszała w myślach krzyk, który chciała, by był prawdą. Chciała, by to nie był Ruczaj. To nie mógł być on. Po jej policzku zaczęły spływać łzy, a jej łapy przestały utrzymywać ciężar jej ciała, przez to gwałtownie usiadła. Zamglony wzrok, pełen łez, wpatrzony był w ciało Ruczaja. Dookoła było coraz więcej kotów, w tym reszta jej rodzeństwa. Nagle obok niej pojawił się Powiew, który tylko ją przytulił. Kotka wiedziała, że jest załamany. Nigdy nie widziała go w tym stanie, nie chciała go w nim widzieć. Przez łzy zobaczyła swoją matkę. Nie płakała, ale wzrok miała nieobecny. Wyglądała na przerażoną.
- To musi być s..sen - miauknęła cicho do ojca. - To tylko jakiś g...głupi żart, t..tak?
- Nie Stokrotko - odparł krótko, tuląc mocniej swoją córkę. Kotka poczuła jak cały świat wali jej się pod łapami, jak cała ziemia drży, razem z jej ciałem. Przestała kontrolować jakiekolwiek emocje. Z jej gardła wydobył się cichy dźwięk, oznajmiający, że kotka płacze, z każdą chwilą dźwięk stawał się coraz głośniejszy. Odsunęła się od Powiewa i chwiejnie podeszła do ciała brata. Usiadła obok matki i wtuliła się w leżącego na ziemi ucznia.
***
Zakopali go niedaleko obozu. Kotka nie chciała na to patrzeć, mimo to poszła.
Po tym wszystkim została przy jego grobie, przestała już płakać, mimo to żal jej nie opuszczał. Położyła głowę na miejscu, w którym zakopali Ruczaja i zamknęła oczy, mając nadzieję, że on zaraz się tu pojawi, obok niej i zapyta, czemu jest taka smutna. Miała nadzieje, że znowu będzie się uśmiechać, że znowu zobaczy go bawiącego się z Powiewem i resztą rodziny. A tu nic. Ruczaj się nie pojawił.
***
Wróciła do obozu, gdy słońce znikało z pola widzenia. Na polanie cały czas była masa kotów. Stokrotka nie zwróciła na nich uwagi, weszła do legowiska uczniów i położyła się na swoim posłaniu, próbując zasnąć.
[394 słowa]
[Przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz