Ten kaszel męczył ją coraz bardziej. Nie mogła już prawie nic mówić, gardło miała strasznie podrażnione. Jarząb to zauważyła, więc postanowiła siłą zabrać córkę do Witki. Sówka nie mogła już dyskutować. Gdy szła za Jarząb, czuła jak uszy pieką ją ze wstydu. Musiała słuchać się mamy jak jakiś mały kociak!
- Witaj Witko - powiedziała Jarząb - Sówka ma mały problem z kaszlem - wyjaśniła i wskazała córkę ogonem. Witka pokiwała głową i kazała czekoladowej usiąść na jednym z wolnych legowisk. Ona już nie dyskutowała. Nie miała jak, za bardzo bolało ją gardło. Witka coś grzebała w ziołach, a Jarząb siedziała z boku i nie spuszczała Sówki z oczu, tak jakby wiedziała, że córka w każdej chwili może uciec. Czekoladowa jednak się nie ruszała. To był pierwszy raz, kiedy nie sprzeciwiała się w kwestii swojego zdrowia. Witka podeszła do niej z ziołem i położyła obok. Zaczęła coś mówić, lecz przerwał jej kaszel Sówki.
- Możliwe, że to początek zielonego kaszlu - oznajmiła kotka - Od jak dawna kaszlesz?
- Kilkanaście dni? - odpowiedziała niepewnie, mimo bólu gardła - Kaszel nasilał się co kilka dni.
- I dopiero teraz przychodzisz? - zapytała medyczka. Odpowiedziała jej cisza. Westchnęła - Lepiej późno niż wcale.
Witka zaczęła grzebać w ziołach i co chwilę przynosiła coś czekoladowej.
- A co to jest? - zapytała Sówka.
- Podbiał Pospolity, pomoże. Zaraz dam ci jeszcze Floks wiechowaty, zmieszany z lubczykiem. A i jeszcze miód, pomoże na ból gardła, bo słychać, że coś jest nie tak - oznajmiła Witka i zwróciła się do Jarząb - Idź znaleźć kogoś, kto pozbiera zioła.
Albinoska pokiwała głową i wyszła z legowiska, a medyczka dalej grzebała w ziołach. Sówka za to męczyła siebie w myślach. "Po co tu przyszłaś? Przecież sama możesz sobie poradzić! Teraz nie jesteś już samodzielna! To tylko kaszel! Co by powiedział Żbik..." - te myśli nie dawały jej spokoju, przez to nie mogła się uspokoić. Nerwowo machała ogonem, a oczy latały po całym legowisku, badając każdy jego kont, by zająć myśli. W końcu Witka skończyła i dała jej resztę ziół.
***
Okazało się, że Sówka musiała zostać w legowisku medyka na kilka dni, przez co nie mogła trenować z Migotką. Nie chciała, by uczennica przez nią była w tyle z treningiem, ale Jarząb co chwilę sprawdzała, czy czekoladowa przypadkiem nie uciekła. Witka też jakoś bardziej zwracała na nią uwagę. Może Jarząb ostrzegła medyczkę, przed próbą ucieczki córki? W każdym razie kotka była skazana na siedzenie w jednym miejscu przez całe dnie. Przynajmniej kaszel powoli odpuszczał. Zioła od Witki pomogły, lecz to nie zmieniło zdania czekoladowej, na temat chodzenia do medyka.
Wyleczeni: Sówka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz