Oczekiwała na brata, wpatrując się w milczeniu w tafle wody. Jej odgłos nie koił jej myśli, a jedynie je nakręcał. Jak on śmiał dotknąć Pszczółkę?! Jak śmiał zrobić jej kocięta za jej plecami?! To nie mieściło jej się w głowie! Nawet jeśli przyjaciółka tego chciała, ten mysi móżdżek powinien odmówić! Wiedział w końcu ile dla niej szylkretka znaczyła! Doigrał się. Przekroczył granicę, która doprowadzi go na dno.
Słysząc głos Kawczego Serca, która prowadziła w tą stronę srebrnego, zagryzła z całych sił pysk, aby nie podejść do niego i nie rozerwać mu gardła tu i teraz. O nie... Nie zasłużył na tak lekką śmierć. Powinien cierpieć. A ona... Ona postara się, aby już nigdy jego przebrzydły pysk nie kalał obozu Klanu Nocy.
— Mak! Widzę, że sobie poradziłaś sama. Czyżbyś dostała przypływu siły po tym jak Kawka poszła po pomoc? — zawołał brat.
Uśmiechnęła się sztucznie w jego stronę. Nie miała pojęcia co Kawcze Serce mu powiedziała, ale to i tak nie było ważne.
— Wcale nie. Chodź tu bliżej — czekała, czekała na idealny moment, by rozszarpać go na kawałki.
Wojownik zmarszczył czoło, po czym podszedł, rozglądając się po spokojnej rzece. Wtedy też skoczyła na niego, zanurzając mu pysk pod wodę.
— Ty draniu! Jak mogłeś jej to zrobić! — w końcu wybuchła, wrzeszcząc mu do ucha, gdy próbował ją z siebie zrzucić. Wynurzył łeb, kaszląc i prychając, a jej pazury wbijały się tylko mocniej w jego skórę, ryjąc w nim bolesny ślad zdrady.
— Ale co?! Zwariowałaś?! Kawcze Serce! Pomocy! — zawołał do wojowniczki, która stała zamurowana, przyglądając się tej scenie.
— Zgwałciłeś moją przyjaciółkę! — uzmysłowiła mu to, pogłębiając tylko uścisk.
— Nie zgwałciłem! Sama chciała! Zostanę tatą! Powinnaś się cieszyć, a nie odstawiać szopkę!
Splunęła na niego. Czcze tłumaczenia.
— Nie wiedziała co robi, a ty ją podle wykorzystałeś! Jak śmiałeś ją tknąć?! Jesteś prawdziwym ścierwem, a nie moim bratem! Mogłeś odmówić! Ale tego nie zrobiłeś, bo myślałeś tylko o swoim egoistycznym tyłku! — Znów zanurzyła mu łeb.
Chociaż Jagodowy Gąszcz starał się wyswobodzić, tak była od niego znacznie silniejsza. Dusiła go, wgryzając się raz po raz w jego ciało, rozrywając mu skórę. Przemawiała przez nią wściekłość. Nie zwracała uwagi na podwodne wrzaski brata. On już nie był dla niej kotem. Był problemem, czymś co sprawiło Pszczółce ból. Nigdy nie pozwoli mu wychować tych kociąt. Nie będzie żadnym tatusiem. Po jej trupie!
Nawet, gdy zwiotczał nie przestawała go kąsać. Wyżywała się na nim, ostatecznie unosząc go za kark i wrzucając głębiej w wodę. Opadł niczym kamień, a jego puste spojrzenie wbite było przed siebie. Zabiła go, ale nie poczuła ulgi. Świadomość tego, że dotykał Pszczółki ją obrzydzała.
— Pomóż mi go wepchnąć głębiej w nurt rzeki, a nie się gapisz — syknęła w kierunku Kawczego Serca, która stała jak zamurowana, nie mogąc wyjść z szoku, że naprawdę to zrobiła.
<Kawko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz