— Faktycznie...Tak, są przepiękne. Teraz wyglądasz jak prawdziwy wojownik. — miauknęła Lew z podziwem przyglądającym się łapie brata, po czym sama zbliżyła się do kamienia i przejechała swoimi pazurkami po nim
Przez całe ciałko przeszło ją mrowienie, a sierść uniosła się lekko. Było to dziwne uczucie, jednak z dumą przyglądałam się swym pazurą w prawej łapce, które były naostrzone. Po chwili i drugą łapa przejechała po kamieniu. Czuła się o wiele lepiej, pewniej. Zapomniała o tym, że omal przed chwilą Stokrotka jej nie otruła. Po chwili i do pielęgnacji swych paznokci dołączyła Iskierka, która od razu przejechala dwoma łapkami po kamieniu i z iskierkami w oczach wpatrywała się w naostrzone pazury.
— Pamiętajcie, pilnujcie, abyście zawsze mieli je naostrzone. Musicie dbać nie tylko o swoje futro, ale i pazury. One również są waszą wizytówką, nie tylko wasza ruda sierść — mruczała Zięba
Ponownie przyciągnęła do siebie Piaska, któremu zaczęła lizać sierść, bo ponoć jeden z włosków na jego głowie jakoś tak sterczał w nieładzie ponad inne.
— Mamo... — wydobyło się z pyska brata, na co Lwia Łapa się zaśmiała
Nie był to jednak śmiech złośliwy, lecz coś na kształt rozbawienia połączonego ze wzruszeniem się. Matka ich kochała, zdawała sobie doskonale z tego sprawe. Dbała o to by wyrośli na porządne koty znające swoje dziedzictwo. Lew przestało przeszkadzało aż tak bardzo, że to Piaskowa Łapa błyszczał ich w rodzinie i to matka okazywała mu najwięcej miłości z ich trójki. W końcu był wybrańcem. Taka była jego rola. Już nawet nie była zła o to, ze tata nie był obecny w ich życiu. No dobra, był, ale go nie było. Dziwna sprawa.
Różana Przełęcz nie nawiedziła ich dzisiejszego dnia, tak też wierzyła w to, że ten wstrętny liliowy kociak dostał za swoje za kradzież ziół. Od Lew też dostanie, już jej wyjaśni co takiego mała łajza uczyniła. Musiała pomyśleć nad zemstą.
Dzisiaj była ich ostatnia noc przed tym, nim do legowiska uczniów zawita pięć pokrak. Korzystając z tego, z tych ostatnich chwil bycia władcami tego legowiska, całą trójka uczniów leżała wtulona w bok matki. Piasek zajmował honorowe miejsce przy łapach matki, natomiast Lwia i Iskrząca Łapa leżały obok siebie wtulone w futro matki. Młoda kotka bardzo żałowałam, że już teraz nie mogła zostawić wojownikiem. Z samą Gepard nie udałoby jej się nic nauczyć, jednak dzięki temu, że rodzeństwo podzieliło się z nią wiedzą, zaczęła robić postępy. Na dobrą sprawę więc nie miała mentora, był tłem, a treningi z kotką musiała po prostu odbębnić. Jednak dawało jej wielką satysfakcję to, gdy zasmakowała czymś szynszylowa. Widok jej pyska był niczym miód na jej serce.
***
Gwiezdni upomnieli się o kolejnego kota. Chociaż właściwie wątpiła, że to akurat Gwiezdni upomną się o taką paskude, jaką było kocię Różanej Przełęczy.
Jako jedyny jakoś jej się nie naraził, nie wchodziła z nim w interakcje. Chyba go szczerze polubiła z całej ich piątki, może nie tak by nazywali się przyjaciółmi, ale jako jedyny umiał się zachowywać w jej towarzystwie. Jego jedyny z braci ani razu za czasów żłobka nie rzucił w nią mchem. Dlatego też w podzięce za to, że jej się nie naprzykrzał złożyła na jego grobie kwiatek, a w doborze pomógł jej nie kto inny jak Malwowy Rozkwit.
I to było tyle z pochylania głowy nad nierudym. Pokazała, że poruszyła ją smierć kocurka przy wszystkich? Pokazała. Nawet mimo, że matka ją skarciła, aby nie płakała, aż tak bardzo. Nawet złożyła kwiat na jego grobie, więc nikt nie powinien jej zarzucać, że cieszyła ją śmierć kociaka. Bo nie cieszyła. A może?
Nastała noc. W legowisku uczniów ze względu na to co się wydarzyło, na nowo pomieszkiwali przez chwilę sami. No i dobrze, nie chciała słuchać płaczu Stokrotki. Nie chciała wiedzieć ich smutnych żałosnych min. Chociaż, z radością by przypatrywała się jak z pyska Szepczącej Łapy zniknął ten drwiący uśmieszek. Cierpiał, to było najważniejsze. Sama chciała sprawić by cierpiał, a tu proszę lis ją wyręczył. To nie mógł być przypadek, że nierudy zginął z łap istoty, która dzieliła z Lew umaszczenie.
— Wiecie co... — podjęła cicho, tak cicho, że rodzeństwo musiało się do niech nachylić, by ją słyszeć — Myślę, że ten lis, który zabił Ruczaja to był nie kto inny, jak... — zrobiła przerwę budując napięcie — nasza babcia. Sama Piaskowa Gwiazda widząc co się dzieje w Klanie Burzy postanowiła zareagować. To kara dla nich za to, że Trop się nad tobą znęcał, Piasku. Szkoda tylko, że zamiast Ruczaja nie zjadła Szepta — szepnęła do rodzeństwa, z którymi siedziała w kółko, z trudem powstrzymując śmiech wydobywający się z jej pyszczka — Śmierć w końcu zaczęła się upominać o brudnej krwi koty. Jak myślicie, po kogo upomni się następnego? Obstawiam Stokrotkę, ta łajza boi się własnego cienia, jest słaba, naiwna... Nie da rady uciec przed lisem.
<Piasek? Straszna Lew>
[777 słów]
[Przyznano 16%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz