Siedział z przymkniętymi powiekami, wsłuchując się w szumiący nad głową wiatr. Ostatnio coś się zmieniło. Trudno mu było zrozumieć co, ale częściej dostawał jedzenie. Mało, bo mało. Wręcz to były tak małe kawałki, lecz dzięki nim dzień w dzień zdobywał więcej sił, więcej energii, którą dawno już utracił.
Czy Pan mu wybaczył? Mogła istnieć taka możliwość. Zniósł to całe cierpienie i być może nadchodziła pora na odkupienie...
— Hej, Puszek — odezwał się cicho czyjś głos, a zapach pokarmu uderzył go w nos.
Słysząc jak coś upada, otworzył oczy, a widząc mięso, rzucił się na nie wygłodniale, łykając wszystko w zastraszającym tempie. Och! Jakie pyszności. Z jego gardła wydobyło się mruczenie. Oblizał się kilka razy, by spojrzeć w oblicze znajomej, lecz nie tak bardzo mu znanej wojowniczki. Miała coś dla niego jeszcze? Jeszcze trochę pożywienia?
Zaczął węszyć, próbując wyczuć, czy aby to było na tyle. I chyba tak. Rozczarował się i to bardzo, ale to uczucie prawie zawsze mu towarzyszyło, że do niego przywyknął.
— Jeść — rzucił do niej, mając nadzieję, że zrozumie przekaz.
— Nie mam więcej. — Spojrzała w stronę kogoś, kogo nie dostrzegł.
Uniósł wyżej wzrok. Czy tam czaił się Pan? Nie... Raczej nie. Potrafił wyczuć już czarnego vana z wielu króliczych skoków. Kimkolwiek był ten kot, na którego patrzyła w tym momencie kotka, nie był nim. Rozluźnił dzięki temu napięte mięśnie. Zawsze się stresował, gdy Mroczna Gwiazda go odwiedzał. Nie chciał, ale to bardzo nie chciał mu podpaść. Ostatnio nawet przestali go bić, co przyjął z radością. Gorzej sprawa się miała z jego sierścią, która wciąż rzedła. Podrapał się za uchem, czując jak świąd powrócił. Czy mógł ją prosić o pomoc?
— Dłap. — Wskazał na swój grzbiet, krzywiąc się z dyskomfortu. — Pomoc. Dłap... — rzucił do niej mając nadzieje, że zrozumie przekaz. Chciał, aby to uczucie odeszło. Przestało go nękać co noc i co dzień. Jeżeli wojowniczka dała mu jeść, to musiała być miła. A skoro była miła... Może i zlituje się nad nim i coś na to zaradzi? Byłby bardzo jej wdzięczny... Tak bardzo, że może opanowałby swoją chęć, by wgryźć się w jej gardło.
<Piesku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz