*dawno temu*
Wieczór była... zaskakującą kotką. Sam fakt, że zdołała poznać tego idiotę bardzo ją niepokoił. Wolała, aby nie zadawała się z Upadłym Krukiem. Wciąż nie ufała w tą jego przemianę. Dla niej zawsze w pamięci pozostawał rozkapryszonym gówniarzem, który miał mniej rozumu od każdego kota w klanie.
— Może zrobić ci krzywdę. Jest wybuchowy... — przypomniała sobie jak kiedyś chciał się z nią bić, bo powiedziała coś co go wkurzyło. — A zresztą lepiej nie zadawać się z kimś kto ma móżdżek wielkości myszy. Szkoda na to czasu.
— Nie jest mi szkoda czasu, bo to zabawne. I jest wybuchowy, wiem to. Nawet mnie uderzył.
Zamrugała zaskoczona, kręcąc głową. Uderzył ją? Kociaka?! Czy on kompletnie oszalał? Jej sierść najeżyła się, a w głowie powstał obraz jak daje tej wroniej strawie po tyłku. Wieczór była jej bratanicą! Wnuczką Mrocznej Gwiazdy! Widziała, że wojownik bał się lidera, więc powinien raczej unikać takich sytuacji!
— Co za... Szkoda słów. Czyli jednak nie spokorniał... — Skrzywiła się, zamierzając oczywiście coś z tym zrobić. Nie pozwoli na to, by bezkarnie chodził po obozie, gdy znęcał się nad Wieczór.
— Jeszcze spokornieje. Postaram się o to — odezwała się mała, co ją zdziwiło.
Niezbyt podobała jej się wizja tego, że taki maluch jak ona musiała walczyć o szacunek kogoś od niej starszego. Nie powinna zawracać sobie tym głowy. Tą sprawą powinni zająć się dorośli.
— Nie jesteś za mała na takie zapewnienia? Powinnaś interesować się zabawą i odkrywaniem świata, a nie marnowaniem czasu na mysie móżdżki — upomniała ją.
— Ale zabawa jest nudna... Wolę robić lepsze rzeczy.
No tego to się nie spodziewała. Od kiedy kociaki nie lubiły się bawić, a tym bardziej uważały takie coś za coś co ich nudziło? Wieczór rzeczywiście była wyjątkowa jak na swój wiek.
— Na przykład jakie? Co lubisz robić? — zapytała, chcąc nieco bliżej poznać koteczkę.
— Fajnie się słucha rozmowy innych kotów. Dowiedziałam się różnych ciekawych rzeczy — mała podzieliła się z nią tą informacją.
Akurat to rzeczywiście była ciekawa rozrywka. Też lubiła podsłuchiwać. Najbardziej wtedy, gdy sprawa dotyczyła kultu i spraw, które jej nie dotyczyły zważywszy na jej wiek. Ah... Ale to były czasy. Teraz cała otoczka tajemnicy została przed nią odkryta, przez co już nie musiała kombinować, by poznać ukrywane przez dorosłych sekrety.
— Prawda. Słuchanie innych jest pouczające i pomaga odkrywać świat — zgodziła się z nią. — A co takiego ciekawego usłyszałaś?
— Skąd się biorą dzieci.
Zatrzymała się aż i wykręciła łeb, by spojrzeć od malucha. Co?! Tak szybko dowiedziała się o czymś takim?! Czyżby za to odpowiadał znów Upadły Kruk? Jak tylko go dorwie w swoje łapska, to pożegna się z tym swoim głupim językiem!
— Od kogo to słyszałaś?
— A nie wiem. Usłyszałam gdzieś w obozie jak nasłuchiwałam — Wieczór zachichotała cicho.
No co za świnie mieszkały w obozie, by gadać o takich rzeczach przy kociętach! Strzepnęła uchem. Powinna donieść o tym Frezjowemu Płatkowi. Jaka matka pozwalała na to, by jej dziecko tak niepilnowane kręciło się po obozie i było skazane na takie coś!
— Nie powtarzaj tego innym kociętom. Jesteście za młode, by o takich rzeczach wiedzieć... To może wam zaszkodzić — zmartwiła się.
<Wieczór?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz