Szwędał się bez celu po obozie. Bycie wojownikiem okazało się... nudne. Oczywiście, mógł nieco dłużej pospać, gdy Szpaka tylko nie było w pobliżu, ale to poranne wstawanie weszło już mu w nawyk. Nawet jeśli chciał, to sypiał może o kilka uderzeń serca dużej, ale nie więcej. Promienie słońca były czynnikiem, który kazał jego ciału wstawać, a nie wylegiwać się. Mentor go zepsuł.
Mógłby wybrać się na polowanie, ale czy mu się chciało? Bez niebieskiego nad uchem, czuł się bardziej bezkarnie, przez co nie miał motywacji, by wychodzić z obozu.
Usiadł przy żłobku, przyglądając się powoli odżywającej społeczności. Widząc gdzieś w okolicy znajome, rudawe futro macochy, skrzywił się. A ona kolejne księżyce tu była, a Komar nic z tym nie robił. Od ostrzeżenia go minęło już sporo czasu. Powinien zauważyć, że szpiegowała ich klan!
— Dzień dobry! — usłyszał obok siebie czyjś cichy głosik.
Spojrzał w dół na kocię, które postanowiło wyjrzeć ze żłobka, a że siedział obok, pewnie stwierdziło, że fajnie byłoby zagadać. Sam tak robił wielokrotnie. To był ten dzieciak Mrówki. Jak mu tam było? Chyba Bławatek?
— Cześć. — Uśmiechnął się do malucha, zachęcając go łapą do zbliżenia się. — Pewnie jesteś ciekaw świata, co? Ja także byłem w twoim wieku.
Kocurek zrobił wielkie oczka, pokiwał główką i zbliżył się do niego.
— Jest strasznie duży! Ten świat! Byłeś poza obozem? Jak tam jest? Widziałeś rzekę? A góry? — zalał go pytaniami.
— Tak. Widziałem i rzekę, gór może nie, lecz niedaleko stąd jest takie miejsce, które nazywa się morzem. To taka ogromna woda, która ciągnie się daleko poza horyzont — wytłumaczył, po czym przeniósł obrzydzony wzrok na Daglezjową Igłę, która znów pojawiła się w zasięgu jego wzroku. — Może i świat jest ciekawy, ale pełen... pchlarzy. Dzikich kotów, którzy próbują zniszczyć nasz klan.
— Jak to? — zapytał przejęty.
— Dawno temu Owocowy Las był nękany przez inne klany. Zmuszali nas do swojej wiary, mordowali nasze koty i robili wiele innych, złych rzeczy. A teraz wiesz co się dzieję? — przerwał, by do kociaka dotarł sens tych słów. — Teraz się z nimi bratamy. Spójrz na nią. — Wskazał na pointkę. — Ona jest tu szpiegiem. Wyrywa każdego, by uśpić naszą czujność. Planuje zamach na lidera, chcę przejąć władzę, a potem jej klan nas weźmie w niewolę — straszył malucha. — Komar nie chcę mi w to uwierzyć, chociaż ta wręcz przyznaje się do bycia szpiegiem. Takie są właśnie klanowe koty, Bławatku. Fałszywe. Powinniśmy mieć się na baczności. Jesteś może i małym kocięciem, ale jak dorośniesz, to ty będziesz odpowiadał za naszą społeczność. Chciałbyś by dzikusy odebrali nam tereny? Wolność? Wtedy nie mógłbyś się bawić i cieszyć chwilami z mamą, bo oni... Oni by to odebrali.
<Bławatku?>
LARWA TY GŁUPI
OdpowiedzUsuń