Choć Skała każdego dnia znajdowała powód do niecierpliwienia się, tak teraz przerosła samą siebie, stojąc przez długi okres czasu w bezruchu i wypatrując znanej jej kotki. Za każdym razem wręcz zrywała się do góry, gdy tylko ktoś przekraczał wejście do obozu. Żadnym z tych osobników nie była niestety jej kochana Płomień, na której wręcz miała obsesję, po ustanowieniu jej na wzór do naśladowania. Była trochę znużona oczekiwaniem, jednak gdyby podjęła się innego zajęcia, mogłaby przegapić powrót rudej. Stała na wyprostowanych łapach i machała ogonem na boki, wydając z siebie jednocześnie ciche pomruki ekscytacji. Momentami miewała co do swojego autorytetu mieszane uczucia. Nie podobało jej się to, jak próbuje wysługiwać się innym. Była to ta jedna wada, na którą starała się przymrużyć oko. O wiele bardziej ceniła sobie samodzielną pracę, z wykorzystywaniem doświadczenia starszych osobników. Dokładnie tak, jak ona udoskonalała swoją wiedzę poprzez rozmowy z Płonącą Waśnią i obserwację jej zachowania.
W końcu spostrzegła ją wychylającą się zza drzewa. W pyszczku niosła jakąś zwierzynę, więc polowanie było zapewne udane. Miała ochotę wręcz zerwać się ze swojego miejsca i rzucić na nią, wypytując o szczegóły z patrolu łowieckiego, jednak wstrzymała się na krótką chwilę. Dopiero gdy upewniła się, iż kotka odłożyła swą ptasią zdobycz na stos, popędziła w jej kierunku. Krew na pysku nabawiła kocię tylko większej dawki radości.
Zastanawiała się, czy ta już przywykła do jej ciągłej obecności. Ktoś jej raz powiedział, że z pewnością jest dla niej upierdliwa. Nie przejęła się tym, gdyż bardziej dbała o to, aby coś więcej wiedzieć, chociażby w tych pierwszych księżycach życia. Im bogatszy zasób wiedzy, tym lepiej dla jej rozwoju.
- O, juś włóciłaś! – miauknęła, niespodziewanie zjawiając się obok i drepcząc przy jej boku, radośnie wymachując ogonem – Jiak biło nia pioliowaniu? Biłaś liepsa od innich? – dopytywała, ignorując zbierające się w towarzyszce negatywne emocje.
- Ciężko było - mruknęła. - Zwierzyna się pochowała. Ale użyłam swoich super zdolności i zdobyłam żarcie.
Ogonem pokazała na zdobycz. Nadal była brudna po polowaniu, więc powinna się trochę obmyć. Skała wpatrywała się w nią jak zwykle z podziwem, a w jej ślepiach tkwiły iskierki ekscytacji. Nawet w niezbyt czystym futrze Płomień wyglądała pięknie i majestatycznie, niczym prawdziwa wojowniczka, którą z pewnością była. Wiedziała, że ruda jest tak wspaniała, iż radzi sobie nawet na polowaniach w sytuacjach ekstremalnych. Inne koty zapewne mają w takich momentach problemy, ale ona jest przecież idealna, więc wszystko jej wychodzi.
- Tio siupel! – miauknęła, idąc za nią nieustannie – A cio tielaz biędzieś lobić? Miasz jieszcie jiakieś tludne ziadania dio wykionania? – dopytywała zaciekle.
- Teraz idę zmyć krew z pyska - mruknęła. - Bo jeszcze mnie jakiś dziwak podkabluje, że biegam jak wariatka ubrudzona krwią. - machnęła ogonem, szukając kałuży. Znalazła takową, więc ruszyła ku niej.
Skała pokiwała z uznaniem łebkiem. Wystarczyło, że wojowniczka zrobiła jeden krok, a ta powtórzyła jej ruch i ani na chwilę nie opuściła jej boku. Przysiadłszy nad niewielkim źródłem wody, wbiła spojrzenie w swoje odbicie. Była taka zwyczajnie czarna, aczkolwiek nie miała problemów z samoakceptacją, więc tylko zamoczyła łapkę, obserwując, jak obraz faluje. Uśmiechnęła się na koci sposób, a potem przeniosła wzrok na swój autorytet.
- Z tią klwią wygliądasz tiak gloźnie – stwierdziła, patrząc, jak czerwona substancja schodzi z pyska kotki. Ta myła łapy i brodę, a kiedy usłyszała słowa kociaka, zerknęła na nią pomarańczowymi oczyma.
- Ja jestem groźna. - Skomentowała nieskromnie, uśmiechając się pewna siebie. - Więc lepiej mi nie podskakuj.
Przypomniała sobie swoje przekręty, groźby, jakie posyłała innym, dominację nad kotami klanowymi. To, jak truła niektórych, jej wojny z medykami. Ah... Tak, zdecydowanie była groźna. Kiedy tak myślała nad tym, kocię wciąż się na nią gapiło. Czarna widziała w jej oczach tyle emocji, a to tylko wywoływała u niej ciepłe uczucie w środku.
- Nie wiątpię w tio – odparła spokojnie, kiwając się na boki – A opiowiesz o cimś fajnim? Nia przykłiad… Jak piokonałaś kogioś w jiakiejś wialce? – spytała. Z pewnością wojowniczka miała nadmiar takich osiągnięć i historii, bo w końcu była najlepsza.
Ruda pomyślała chwilę. Odsunęła się od kałuży, siadając na trawie. Polizała sierść na klatce piersiowej.
- Moją mentorkę pokonywałam cały czas! - Miauknęła, wyolbrzymiając. - Nigdy mnie nie pokonała.
Pominęła sporo faktów, na przykład jak poprzedni lider, jej dziadek, wrzucił ją do strumienia. Oraz to, jak Piórko siadała jej na łbie. Skała nie musi o tym wiedzieć.
- O jacie, alie jiestieś niezniścialna! - rzuciła z podziwem - A ti juź biłaś mentolką? - spytała, zaciekawiona, czy ktoś w tym klanie uczył się od rudej bycia koksem. - Ośtatnio trzimałam głowę blata pod wodią, tiak jak ti kiedyś mi! - pochwaliła się. - Nieśtety, wylwał się, ale jeszcie poćwiczę! - dodała z determinacją w głosie.
Polizała swoją łapę, udając, że się zamyśla.
- Nie. Nie trenowałam nikogo. - Miauknęła w końcu. Niedługo była wojowniczka, a kociaki nie były wystarczająco duże, by zostać uczniami. Nie miała nawet kogo uczyć. - O! No i świetnie. Musisz mu pokazać swoją dominację! - Miauknęła.
Skała wręcz rozchyliła pyszczek z wrażenia. Albo się przesłyszała, albo Płomień w końcu ją pochwaliła za coś. Poczuła jeszcze większą potrzebę ciągłych ćwiczeń i doskonalenia własnych umiejętności.
- Jieszcie mu pokazię! – odparła dumnie, czując się do tego zobowiązana – A tio wsistko dzięki tiobie! – dodała.
<Płonąca Waśnio? >
O ty! Brat się nie da :czekajśmierdzielu:
OdpowiedzUsuń