- Moje imię nie powinno ciebie obchodzić. A co do jedzenia to prędzej umrę z głodu niż od was coś przyjmę - miauknęła oschle bengalka.
Jeżowa Ścieżka czy jak mu tam wydawał się urażony, tak pomyślała Żar. Jednak nie zrobiło jej się wstyd za swoje zachowanie. Była przyzwyczajona do samotności, czasami potrzebowała jednak towarzystwa, ale nie w tej chwili. Co dla jedno do rozumienia odwracając się do nich ogonem, który nerwowo raz po raz uderzał w ziemię. Jednak Jeż nie miał zamiaru tak tego zostawić o nie, chyba sobie postawił za cel zdobycie aprobaty, tolerancji, bądź, o zgrozo, przyjaźni ognistookiej. Odwróciła kipiące od nienawiści spojrzenie i spiorunowała wzrokiem kocura, przynajmniej na chwilę uznał za stosowne zamknąć się i zostawić ją w spokoju. Jednak jak na złość przypałętała się do niej młoda niebieska koteczka i zaczęła bez większego entuzjazmu trącać łapką jej ogon.
- Spływaj konusie - syknęła, silnie odpychając ja tylną łapą, młoda pisnęła. Po czym jak z pod ziemi wyrosła czarna kotka. Węglowa zobaczyła podejrzane podobieństwo pomiędzy dwoma kotkami, ale dała sobie z tym spokój.
- Czy mogłabyś być milsza dla nas? - zapytała Konwalia, bo chyba tak się nazywała.
- Oczywiście, żeeeee nie - wymawiając z uśmiechem dwa pierwsze słowa, a przy trzecim wykrzywiła mordkę z pobłażaniem.
Czarnej się to nie spodobało, ale zabrała ze sobą młodą. Węglowa właśnie miła się ucieszyć z chwili świętego spokoju, gdy podszedł do niej Jeż z mokrym mchem w pyszczku.
- Chcesz pić? - zapytał jakby zupełnie zapomniał o wcześniejszej wymianie zdań.
- Nie - prychnęła Żar i spojrzała wyzywająco na czekoladowego.
- Aha, a jak się czujesz? - miauknął puszczając mimo uszu jej cudowną odzywkę.
- Wręcz doskonale, więziona w tym legowisku, gdzie nikt nie pozwala mi wyściubić nosa na zewnątrz. A tak w sumie to kto to ten cały Mokra Gwiazda?- syknęła.
<Jeżu? Dasz radę ją okiełznać>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz