- Mose bawi sę s nami w chowaniego? - zamyśliła się, przecież nawet to niegłupi pomysł. - Mose powiniśmy go posukać! - liliowa miała wrażenie, jakby wpadła na najbardziej genialny pomysł wszechczasów. Spojrzała wyczekująco na brata. Musiał jej przyznać racje, no musiał.
- Okej, skoro chcesz to chodźmy - rzucił kocurek i oboje ruszyli na poszukiwania. Nie było to łatwe, bo mimo to, że kociaki szukały dosłownie wszędzie (nawet w pyszczku mamusi), nic nie znalazły. Spojrzały w dosłownie każdy kąt i pod każdy mech, ale cóż zdarza się. Jedno było pewne, w kociarni szybciocha nie było. Skierce zrobiło się nieco smutno, w końcu ich towarzysz, którego nazwał sam Cierń, zniknął ot tak bez słowa. Wtedy jeszcze nie zdawała sobie sprawy, że niedługo z jej życia miało zniknąć coś więcej... Kotka widząc stojącego naprzeciwko niej brata, podeszła do niego i po prostu wtuliła się w jego futerko.
- Widocnie Sybcioch wlócił do lodzinki i pewnie jes scęsliwy - lubiła tulić się do sierści brata, była taka mięciutka. Czuła wtedy, że na tym świecie ma kogoś jeszcze. Kogoś oprócz rodziców.
***
Dzień za dniem ciągnęły się Skierce niemiłosiernie. Ta wylegiwała się po kątch kociarni, unikając jakichkolwiek interakcji z innymi kotami. Patrzyła na bawiące się ze sobą kociaki, mech, odwiedzających kociarnię, przemęczoną karmicielkę, czy na wyjście ze żłobka, z którego po tych dramatycznych wydarzeniach ani razu nie wystawiła noska. Miała swój upragniony spokój, ale czy to właśnie jego tak bardzo pragnęła? Czy może nie tego, żeby po prostu znów się do kogoś przytulić i poczuć, że nie jest sama? Nie, tego na pewno nie, nigdy w życiu nie przywiąże się już do żadnego kota. Nie po tym, co widziała i słyszała. Nie przeżyje tego po raz drugi. Wzdychnęła i strzepnęła uszkami. Trochę jej się nudziło, ale co mogła innego robić? Czy to, co będzie robić, będzie miało jakiś sens, skoro nikt tego nie zapamięta? A skoro nikt tego nie zapamięta, nawet sama Skierka, to czy by to naprawdę istniało? Co, a raczej kto jej pozostał? Brat. Jedynie kochany Cierń. Spojrzała na idącego w jej kierunku czarno-białego. Jej oczka skierowane na brata mówiły jedno - nie zostawiaj mnie, proszę - ale przecież tego jej pyszczek nie wypowie. Kochała brata, ale bała się tego uczucia. Co, jak i jego straci? I to w tak brutalny sposób, jak rodziców? Dlatego starała się nie okazywać tego uczucia, może wtedy o nim zapomni? I już nigdy nie będzie musiała cierpieć. Była egoistyczna, fakt, ale kogo to by miało obchodzić, skoro przeważnie dnie i noce spędzała sama ze sobą? Posłała wymuszony uśmiech w kierunku Ciernia i od razu spojrzała na swoje łapki. Czuła, że nie jest w stanie spojrzeć mu w oczy. Nie miała siły. Nie po tym, jak boi się pokazać mu, że jest dla niej ważny. Była taka okropna jak nie siostra...
<Cierń? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz