Liliowy kocur niezbyt cieszył się z wizyty Barwinkowego Podmuchu. Nie chciał żeby kocur widział go w takim stanie. W końcu to on go tutaj zaciągnął. Do tego Szczawika paliły ze wstydu uszy na wspomnienie, że zwymiotował prosto na czarnego, brudząc jego sierść. Jaki wstyd! Liczył, że nikt tego nie widział, a ten lisi bobek nie będzie się tym chwalił na lewo i prawo. Rozmowa z kocurem tylko go w tym utwierdziła. Czuł się... dziwnie. Barwinkowy Podmuch się o niego martwił i wydawał się przyjazny, nawet jeśli byli rywalami. Do tego się o niego martwił. Wiedział to. To był pierwszy raz, gdy szczerze ze sobą porozmawiali, bez żadnych kłótni i nieporozumień. Musiało minąć tak wiele księżyców i dojść do wizyty w legowisku medyka, żeby się dogadali? Nie. Szczawiowy Liść dalej uważał czarnego za swojego rywala i to się między nimi na pewno nie zmieni.
Coś jednak nie dawało mu spokoju. Syn Berberysowej Bryzy obserwował, jak wojownik zmierza do wyjścia. Może jeszcze go odwiedzi. Ta myśl była słodka niczym miód. Szczawiowy Liść pragnął, by ten znowu się pojawił i mogli uciąć przyjemną dyskusję. Dlaczego? Dlaczego tego chciał, jeśli powinien srać na tego mysiego móżdżka i kazać mu się trzymać z daleka, by nie widział tej słabości?
Czuł się tak, jakby jego sierść płonęła, gdy czarny kocur dotknął go ogonem. Były to miłe ciarki, przebiegające przez całe jego ciało. Z rozmarzeniem wpatrywał się w niebieskie ślepia, najpiękniejsze na całym świecie, czując szybsze bicie serca i pragnąć jeszcze więcej dotyku miękkiej sierści. Miał ochotę walnąć się łbem w drzewo. Nie mógł tego pragnąć! Byli rywalami! Dlaczego miałby chcieć go przytulić? Nie rozumiał tego wszystkiego. Było tych emocji tak dużo, że Szczawiowy Liść niemrawo poruszał łapami na mchowym posłaniu. Musiał rozładować to wszystko.
"Ale to piękne uczucie. Podobno czuje się wtedy motylku w brzuchu, cały świat wydaję się w ładniejszych barwach i jeszcze mocniej bije serce..."
Słowa Rumiankowej Pręgi przyszły mu na myśl niespodziewanie. Szczawiowy Liść otworzył szerzej oczy, nim potrząsnął głową. Nie, to niemożliwe. Musiało to być spowodowane papką z ziół. Próbował zatrzymać szybko bijące serce oraz to dziwne uczucie. Było zbyt przyjemne. A on nie był gotowy, by przyznać przed samym sobą, co może oznaczać.
Czy to czuli jego rodzice, gdy się poznali?
Nie mógł... nie mógł kochać tego lisiego bobka! Nawet zauroczenie nie wchodziło w grę! Barwinkowy Podmuch był durny, przegrywem, nie miał ucznia i... i miał najpiękniejsze na całym świecie oczy, miękkie futro, poczucie humoru... umiejętności... mimo ciężkich czasów młodzika, stał się też lojalnym wojownikiem i... przestań, nie! Nie, nie, nie. Był głupi. Tak. Barwinek był głupi. Musiał to sobie powtarzać, aż wryje mu się to w pamięć. Nie mógł kochać swojego prawie wroga! To było niemożliwe! Głęboko sięgając w tył pamięcią, odnalazł każde ich wspólne wspomnienie. I moment, gdy pierwszy raz szybciej zabiło mu serce. Szczawik poczuł jak zalewa go fala ciepła.
Czy mógł kochać kocura? Tego kocura?
Zamknął oczy. Nie chciał tego czuć, a równocześnie ogromnie mu zależało, by nigdy nie stracić tych przyjemnych ciarek. Miłość faktycznie sprawiała, że kot stawał się lekki. A jego była wyjątkowo niespodziewana, wręcz gorzko-słodka.
Barwinkowy Podmuch nie mógł się dowiedzieć. Czuł, że go nie zrozumie, a wręcz wyśmieje. Klan też nie mógł się dowiedzieć, rodzice, rodzeństwo... To miało pozostać jego największą tajemnicą. A najlepiej będzie, jeśli w ogóle postara się zapomnieć. Przełknął ślinę. Tylko czy będzie w stanie, jeśli wreszcie zrozumiał, dlaczego tak dziwnie przyjemnie czuł się w jego obecności?
Barwinkowy Podmuch nie mógł się dowiedzieć. Czuł, że go nie zrozumie, a wręcz wyśmieje. Klan też nie mógł się dowiedzieć, rodzice, rodzeństwo... To miało pozostać jego największą tajemnicą. A najlepiej będzie, jeśli w ogóle postara się zapomnieć. Przełknął ślinę. Tylko czy będzie w stanie, jeśli wreszcie zrozumiał, dlaczego tak dziwnie przyjemnie czuł się w jego obecności?
- Jestem debilem. - położył się na posłaniu, zakrywając pyszczek łapami.
Sokole Skrzydło aż przystanął, wpatrując się ze zdziwieniem w liliowego kocura. Ten Szczawik, znany ze swojego narcyzmu, pierwszy raz powiedział na siebie coś negatywnego? Klanie Gwiazdy!
<Barwinku? Rozwaliłeś chłopaka xD>
Wyleczony: Szczawiowy Liść
Jesteś debilem <3
OdpowiedzUsuńPowiedział staruch-królowa <3
Usuńchcesz się lać po pyskach? :>
UsuńZawsze xd
UsuńNa polanie, bez świadków
Usuń