Wreszcie doczekał. Pora Nagich Drzew przyszła tak nagle, że Szczawik przez pewien czas z niedowierzaniem wpatrywał się w biały puch. Był miękki, ale zimny. Przez krótkie futerko co jakiś czas się trząsł z niezadowoleniem. Zwyczajnie było mu zimno! Szedł przez śnieg, wdzięczny za długie łapy, co jakiś czas mocniej zaciskając zęby na nornicy. Teraz będzie mniej zwierzyny, każda była więc bezcenna. Trzymając złapany posiłek, wrócił do obozu, u boku swojego mentora. Łabędzi Plusk był bardziej przyzwyczajony do Pory Nagich Drzew, zapewne nie była to jego pierwsza i pewnie nie ostatnia. Szczawiowa Łapa pożegnał go szybkim ruchem ogona, zanim odłożył na stertę zwierzyny złapaną nornicę. Przeciągnął się, rozprostowując zmęczone łapy. Długo oczekiwana pora dopiero się zaczęła, a on już zatęsknił za cieplejszymi dniami i promieniami słońca, ocierającymi się o jego piękne, liliowe futro.
***
Nadszedł dzień na który młody kocur długo czekał. Z podekscytowaniem widocznym w pomarańczowych ślepiach, siedział w tłumie swoich pobratymców, wpatrując się w dostojną sylwetkę Lisiej Gwiazdy. Liliowe futro dokładnie umył, teraz wręcz lśniło. Dumnie się wyprostował. Zostanie mianowany pierwszy z rodzeństwa! Będzie mógł się tym całymi dniami przechwalać, a rodzice sami będą pękać z dumy, że mają tak wspaniałego syna. Obserwował jak Lisia Gwiazda rozgląda się po tłumie, zanim jego wzrok stanął na kocurku, już wkrótce mającym być zupełnie innym Szczawikiem, a przynajmniej przez imię.
— Ja, Lisia Gwiazda, przywódca Klanu Klifu, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika.
Już tak bardzo chciał być wojownikiem! Otworzą się przed nim zupełnie nowe drogi. Będzie mógł tyle zobaczyć, tyle zrobić.
Już tak bardzo chciał być wojownikiem! Otworzą się przed nim zupełnie nowe drogi. Będzie mógł tyle zobaczyć, tyle zrobić.
— Szczawiowa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
— Przysięgam!
Nawet przez chwilę się nie zawahał. Czuł przyjemne uczucie przechodzące przez całe jego ciało, od noska, po czubek ogona. Poruszył wąsami z zadowoleniem, rosnącym coraz bardziej z każdym kolejnym uderzeniem serca. Większość uczniów zwykle się obawiała takiej ceremonii, on jednak o niej marzył, a przez dużą pewność siebie, ciągle zachował dumną postawę.
— Przysięgam!
Nawet przez chwilę się nie zawahał. Czuł przyjemne uczucie przechodzące przez całe jego ciało, od noska, po czubek ogona. Poruszył wąsami z zadowoleniem, rosnącym coraz bardziej z każdym kolejnym uderzeniem serca. Większość uczniów zwykle się obawiała takiej ceremonii, on jednak o niej marzył, a przez dużą pewność siebie, ciągle zachował dumną postawę.
— Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Szczawiowa Łapo, od tej pory będziesz znany jako Szczawiowy Liść. Klan Gwiazdy cieni twoją waleczność i lojalność oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Klifu.
Przywódca dotknął pyskiem głowy nowego wojownika, który z szacunkiem liznął następnie go po barku. Odsunął się, spoglądając w milczeniu na wujka Lisią Gwiazdę. On pewnie też się cieszył, może mniej niż Szczawik, ale oni wojownicy to zawsze większa siła dla klanu.
— Szczawiowy Liść! Szczawiowy Liść!
Zastrzygł uszami, słysząc pobratymców wykrzykujących jego nowe, super czadowe imię. Uśmiechnął się wesoło, spoglądając na wszystkie znajome pyszczki. Ten dzień zamierzał zapamiętać do końca swojego życia. Widział radość w oczach Berberysowej Bryzy. Skinął głową na znak podziękowania. Porozmawia z nią zaraz po odbytym nocnym czuwaniu, z którego jutro go zwolni. A potem zaczną się nowe, wojownicze obowiązki.
W kilku susach znalazł się przy Łabędzim Plusku. Otarł się na znak podziękowania o bok mentora. Gdyby nie wojownik, pewnie nic by nie umiał. Zawdzięczał mu wszystkie umiejętności, które podczas wspólnego treningu wyćwiczyli. Żałował, że to już koniec, jednak musieli oboje iść do przodu. Nic nie mogło trwać wiecznie. Tak czy siak się cieszył, że to właśnie Łabędzi Plusk był jego mentorem.
Ruszył do wyjścia z obozu, siadając przed nim, owijając ogon wokół łap. Czujnie wpatrywał się przed siebie, wyczulony na najmniejszy dźwięk. Jego wielkie zadanie.
Przywódca dotknął pyskiem głowy nowego wojownika, który z szacunkiem liznął następnie go po barku. Odsunął się, spoglądając w milczeniu na wujka Lisią Gwiazdę. On pewnie też się cieszył, może mniej niż Szczawik, ale oni wojownicy to zawsze większa siła dla klanu.
— Szczawiowy Liść! Szczawiowy Liść!
Zastrzygł uszami, słysząc pobratymców wykrzykujących jego nowe, super czadowe imię. Uśmiechnął się wesoło, spoglądając na wszystkie znajome pyszczki. Ten dzień zamierzał zapamiętać do końca swojego życia. Widział radość w oczach Berberysowej Bryzy. Skinął głową na znak podziękowania. Porozmawia z nią zaraz po odbytym nocnym czuwaniu, z którego jutro go zwolni. A potem zaczną się nowe, wojownicze obowiązki.
W kilku susach znalazł się przy Łabędzim Plusku. Otarł się na znak podziękowania o bok mentora. Gdyby nie wojownik, pewnie nic by nie umiał. Zawdzięczał mu wszystkie umiejętności, które podczas wspólnego treningu wyćwiczyli. Żałował, że to już koniec, jednak musieli oboje iść do przodu. Nic nie mogło trwać wiecznie. Tak czy siak się cieszył, że to właśnie Łabędzi Plusk był jego mentorem.
Ruszył do wyjścia z obozu, siadając przed nim, owijając ogon wokół łap. Czujnie wpatrywał się przed siebie, wyczulony na najmniejszy dźwięk. Jego wielkie zadanie.
Dobra dawaj Szczawik idziemy się lać po pyskach
OdpowiedzUsuń*zakłada rękawice*
UsuńDAJESZ
*ustawia się do walki*
UsuńMOŻESZ JUZ UCIEKAĆ
Zaraz u Szybka wylądujesz!
Usuń*wysuwa pazury*
*szykuje się do skoku*
UsuńBędziesz szybować jak on, tak ci przyłoże!
Zaraz ci kości popękają, staruszku
Usuń*gasp* on jest młody i piękny!!
Usuń