gdy Piórko była nieco młodsza
Kolec, widząc cień niewiedzy w oczach młodszego, westchnął.
- A więc nie wiesz, co to... Plan to przemyślenie wydarzeń, aby wyjść na nich korzystnie. Myślisz nad tym, co zrobisz w najbliższej przyszłości lub za chwilę. To pomaga ci uporządkować dzień. Rozumiesz? - zapytał się starszy.
- Tak - kiwnął małym łebkiem Piórko. Nie mógł się doczekać stworzenia pierwszego planu. Pokaże kocurkowi, że należy do niebywale mądrych kociąt. Uśmiechnął się serdecznie, zastanawiając się nad swoim wybitym umysłem. - Nie możemy wyjść... bo nas zauważą, więc trzeba się wykraść po cichutku. Nie brudząc futerka, bo... Bo.. Będzie brudne. Fuj - skrzywił się syn Iglastej Gwiazdy. Jeśli wyjdzie z tego umorusany, od razu wróci do żłobka, niezależnie od tego, co miauknie towarzysz. Brudna sierść to najgorsze, co istnieje! Kto poważny potrafi wytrzymać tak długo bez pożądnego wylizania ciała? Pył ziemi zmniejszał piękno liliowego futra i przyprawiał małego o ciarki.
- Hm... Nienajgorszy plan. Tylko... Nie możemy zostawić za dużo śladów. Inaczej szybko nas znajdą. Idź za mną. Nauczę cię skradania się - miauknął ucieszony perspektywą wyjścia z ciasnej przestrzeni Kolec. Obniżył się na łapach, rozejrzał się uważnie i wyszedł, trzymając się cienia i nie wydając żadnego dźwięku. - Teraz ty, Piórko - szepnął.
Liliowy pochylił się, czując końcówkami włosków ziemię. Zadrżał, starając się nie pisnąć z obrzydzenia. Zapragnął kąpieli, chociaż powierzchownej. Widząc oczekującego Kolca, zaczął iść. Starał się naśladować ruchy kolegi, niestety nie miał w tym zbyt dużego doświadczenia. Trzymał tył ciała za wysoko, pyskiem niemalże dotykał gruntu. Wielokrotnie zmieniał ułożenie własnego ciała, żeby odrobinkę bardziej upodobnić się do wnuka Wilczego Serca. Starał się. Ze wszystkich sił. To było w końcu łatwe, wystarczyło iść prawie przy ziemi.
- No cóż... Ktoś mógł cię zauważyć, ale już nieważne - stwierdził Kolec, gdy Piórko dotarł do znajomego. - To tak... Bawimy się w chowanego. Wiesz, jak w to się gra?
- Tak, ktoś liczy zmarłe koty, a reszta się ukrywa. Kiedyś bawiłem się tak z Fasolką i Kaczuszką. Znam zasady. Mam na tyle dużą głowę, aby zapamiętać bardzo dużo rzeczy. Pamiętam smak mleka mamy, głos siostrzyczek i taty... - chwalił się swoją inteligencją liliowy. Miał cichą nadzieję na usłyszenie drobnego komplementu z pyska Kolca. Zdołali się nieco poznać podczas tego krótkiego spotkania, więc powinni wyrobić sobie pewne zdanie na swój temat. Chociaż powierzchowne. Piórko uznał starszego za ostrożnego i energiczne ho osobnika. Liliowy był strasznie ciekaw opinii srebrnego, ale nie zamierzał miauknąć mu tego prosto w pysk. Trzeba zgrywać niedostępnego.
- Dobrze, dobrze, rozumiem - przerwał wyliczankę Kolec. - Ja zacznę. Chcę zobaczyć, czy umiesz się ukrywać. Jak znajdę cię za szybko, to nauczę cię przydatnej umiejętności. Liczę do czterdziestu. - Kocur poszedł w kąt i zaczął liczyć.
Uradowany Piórko rozejrzał się po obozie. Na szczęście większość wojowników udała się na posiłek bądź patrol, więc kocur mógł bez konieczności stawiania cichych kroków przejść na wskroś. Rozglądał się za ciekawą kryjówką. Chciał utrudnić zadanie Kolcowi i utrudnić mu poszukiwania. Szybko zrezygnował z leżenia za kamieniem czy wspięcia się na drzewo. Zostanie zauważony od razu. Myślał intensywnie, słysząc kończącego odliczanie.
W końcu wpadł na genialny pomysł. Krzaki.
Szybko wszedł w pobliską roślinę, starając się nie pisnąć z obrzydzenia. Zdołał zauważyć kilka owadów z ohydnymi, krzywymi nogami i multum piasku. Starał się nie poruszać, aby któreś z żyjątek nie spadło na niego. Położył się niemalże plackiem na ziemi, czując włażący w sierść piasek. Znienawidził to żółte cholerstwo. Już wiedział, czym obłoży żłobkowe kwiatki naokoło, żeby odegnać intruzów. Postanowił potem poprosić Kolca o pomoc w przenoszeniu piasku za pomocą śmiesznie okrągłej kory, którą ostatnio Fasolka przyniosła od Potrójnego Kroku.
<Kolczasta Łapo? Proponuję time skip>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz