— Czemu się tak na nią gapisz? — spytał, mocno zaskoczony.
Zirytowana Nostalgia zwróciła łeb w jego stronę.
— A co nie mogę już? — warknęła, jeżąc futro na grzbiecie. — Nie sądziłam Sokole, że jesteś aż takim zachłannikiem!
Prychnęła na kocura, wbijając pazury w mokrą ziemie. Pokręciła łbem zdenerwowana po czym wzięła głęboki oddech. Nie mogła dopuścić, by jej jeden z największych sekretów jakie miała wyszedł na jaw. Musiała się uspokoić. Spojrzała jedynie wyzywająco srebrnemu w oczy po czym odmaszerowała z wysoko uniesionym ogonem. Kocur jedynie coś odmruknął pod nosem i ruszył także w dalszą część wyprawy.
* * *
Patrol. Na te rozrywki z serii bycia wojownikiem Nostalgia nie była przygotowana. Na dodatek jedyną towarzyszącą jej osobą był jej ulubieniec Sokół. Miała ochotę poderżnąć sobie gardło, lecz wiedziała, że nie mogła zostawić Obłoku samej. No i Szyszki. Nadal się łudziła, że ma jakiekolwiek szanse u kotki i że może ta w końcu przejrzy na oczy i zostawi tego lisiego bobka. Jednak jak na razie na to się nie nanosiło. Powolnym krokiem koty wędrowały we dwójkę dookoła swych granic. Nie mówili nic do siebie, żeby nie denerwować się na wzajem jeszcze bardziej. Wiadome było, że żaden z nich nie miał najmniejszej ochoty na towarzystwo drugiego. Tym bardziej, że pogoda też nie była za piękna. Chłodny wiatr wiał im prosto w pysk jak na złość, a łapy tonęły w śniegu, mocząc futra wojowników. Stłumiony pisk przerwał panującą pomiędzy nimi ciszę. Obydwoje spojrzeli nagle na siebie, ale dźwięk nie dochodził od żadnego z nich. Nagły wrzask wprawił w koty w jeszcze większe zakłopotanie.
— To chyba z okolic jaskini lisa — stwierdził Sokół i zastrzygł uszami. — Tylko kto był takim mysim móżdżkiem by złamać zakaz Horyzonta? — zapytał bardziej sam siebie.
Nostalgia spuściła wzrok zmartwiona. Dopiero co umarli jej rodzice, a teraz kolejne koty, które darzyła choć minimalną sympatią, były w niebezpieczeństwie.
— Musimy się spieszyć — postanowiła Nostalgia i ruszyła pędem w stronę dochodzących syków i wrzasków.
Sokół wyjątkowo zgodził się z nią i pomknął za jej trójkolorową kitą. Gnali tak szybko jak łapy im pozwoliły przez śnieżne zaspy, nie zwracając uwagi na to jak mokną im futra. Widok śniegu splamionego krwią sprawił, że łapy Nostalgii zadrżały. Nie tego spodziewała się zobaczyć. Leżący niedaleko Kogut łapczywie łapał każdy oddech, Obłok nadal dzielnie walczyła pomimo braku jednej z przednich łap i dziwacznie wykręconej tylnej, a bordowa plama krwi niebezpiecznie się powiększała. Szylkretka miała wrażenie, że utrzymanie się na łapach to chwilowo największe wyzwanie jakie zesłał jej los. Sokół na szczęście lepiej ogarniał rzeczywistość. Rzucił się na lisa i zaczął wściekle drapać zwierze po pysku. Nostalgia potrząsnęła łeb, starając się trochę ogarnąć. Złapała za kark powoli tracącego przytomność Koguta i odciągnęła go na bok.
— Coś ty sobie myślał? — syknęła na niego wściekła, lecz w jej głosie było też słychać smutek.
Kocur kaszlnął, a krew spryskała biały śnieg.
— J-ja — zaczął słabym głosem. — J-ja... ja chciałem b-by I-iskra b-by szczęśliwa-a... — mruknął cicho.
Nostalgia na początku nie zrozumiała słów dawnego ucznia siostry, lecz po chwili przypomniała sobie jej historię o Iskrze Pogromczyni Lisów. Nim zdążyła jeszcze o cokolwiek zapytać kocura, oddech Koguta nagle się urwał, a blask z jego pomarańczowych ślipi zgasł.
Umarł.
Kotka poczuła jak oczy zaczynają ją piec, a mimowolny cichy pisk wydobył się z jej gardła.
<Sokole? wybacz, że tak długoo>
T-tego się nie spodziewałam [*]
OdpowiedzUsuńKOGUUUT [*]
OdpowiedzUsuńF dla Koguta ;;;
OdpowiedzUsuń