Sroka aż odezwała wzrok od Zlepka i zdziwiona spojrzała na bicolora. A temu co się stało? Całe spotkanie siedział cicho, zamiast pochwalić się ich ostatnią przygodą! No cóż najwidoczniej sama musi wziąć sprawy w swoje łapy. Uśmiechnęła się do Zlepionej Łapy przepraszająco i podeszła do Koziej Łapy. Usiadła obok niego i oparła się łapą o kolegę.
— Ej, a słyszeliście o tym psie na naszym terenie? — zarzuciła niby niewinnie, przyglądając się swoim pazurom. Wszystkie koty, prócz Baraniej Łapy, spojrzały na nich zaciekawione. — Zgadnijcie z kim miał do czynienia! — wypięła dumnie pierś, spoglądając na przyjaciół.
Co prawda nie mieli bezpośredniego kontaktu z tym stworzeniem, ale przecież nikt nie musiał o tym wiedzieć. Widok wpatrzonych w nią pilnie ślipi nadawał ją satysfakcją. Szturchnęła Kozią Łapę, widząc, że ten nadal trochę nie kontaktuje. Bicolor spojrzał na nią zdziwiony.
— Ta, jasne — zaczął drwiącym głosem Barania Łapa, podchodząc bliżej nich. — Szybciej bym uwierzył, że jeże latają, niż w to, że te mysie bobki miały do czynienia z psem — warknął na nich i machnął ogonem, patrząc cętkowanej prosto w oczy.
Sroczy Żar nastroszyła futro. A ten znów śmiał ją ośmieszać! Lisi bobek pewnie zazdrościł jej, że została wcześniej wojowniczką niż on. Z chęcią sama by wyrównała z nim rachunki, ale wolała nie ryzykować gniewu Lisiej Gwiazdy. Uśmiechnęła się do niego sztywnie. Nie dostanie kary jeśli ten mysi móżdżek sam sobie zrobi krzywdę.
— Ah tak, panie odważny? To może sam porachujesz kości psu, co? — burknęła, wyciągając mimowolnie pazury. — Droga wolna, pokaż nam na co cię stać
Spojrzała na Kozią Łapę oczekując wsparcie od bicolora, ale ten siedział cicho zasmucony, grzebiąc w ziemi pazurami.
— S-sroczy Żarze, m-myślę, że... — zaczął niepewnie Zlepiona Łapa, podchodząc do cętkowanej, jednak wściekłe spojrzenie arlekina uciszyło go sprawnie.
Kocurek cofnął się za niebieską i położonymi uszami. Niebieska prychnęła na Barana. Niech jeszcze raz spróbuje krzywo spojrzeć na Zlepka, a nawet Lśniące Słońce nie pomoże mu się pozbierać. Wkurzony brat Kózki już miał się jakoś odgryźć Sroce, lecz drogę zagrodziła mu Pointka.
— To nie jest dobry pomysł — przerwała im Zimorodkowa Pieśń, wchodząc pomiędzy ich i rzucając siostrze zatroskane spojrzenie. — No chyba, że chcesz podpaść Lisiej Gwieździe — mruknęła trochę ciszej.
Cętkowana nie wiedziała, czy to było bardziej do niej, czy to tej przerośniętej kupy futra, lecz siostra miała racje. Westchnęła tylko zrezygnowana i usiadła grzecznie koło Zlepka, burcząc pod nosem. Jeszcze kiedyś odwdzięczy się temu lisiemu bobkowi za wszystko. Barania Łapa też nie był zachwycony interwencją Zimorodka. Mruknął coś do Koziej Łapy i odszedł od nich machając wściekle ogonem.
***
Sroczy Żar szła z tłustą myszą odwiedzić Kozią Łapę w legowisku medyków. Kocur złamał łapę podczas wspinaczki. Nie mogła skłamać, że kocur zaimponował jej trochę wyzywając swojego brata na pojedynek. Każdy wiedział, że Baran to niełatwy przeciwnik. I co prawda walka byłaby bardziej emocjonująca od wyścigu, ale i tak było ciekawie. No i w końcu ktoś dał popalić arlekinowi. Widok jego upokorzonego do granic możliwości pyska do dziś śnił się kotce. Oby jeszcze nie raz miała przyjemność go ujrzeć. Zajrzała do legowiska. Kozia Łapa leżał na posłaniu i bawił się kawałkiem mchu zapewne z nudów. Kotka weszła powoli do legowiska i usiadła przed nim.
— Hej — mruknęła do niego, widząc jego znudzoną mordkę, uśmiechnęła się mimowolnie. Kozia Łapa podniósł łeb i kiwnął kotce na powitanie. Wydawał się nieco żywszy niż ostatnio. — Masz, to dla ciebie, wracaj do zdrowia czy coś — rzuciła nie wiedząc do końca do powiedzieć, by nie zabrzmiało to dziwnie.
<Kozia Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz