— Nie...Nie trzeba...— mruknął kocur, kręcąc głową.
— Ugh przestań wreszcie udawać bohatera, którym nie jesteś! Idziemy do tego starego gbura i Sokolika. Zlepku pomóż mi, ty też Baran! Przydaje się na coś wreszcie, inaczej dopilnuję tego, by Lisia Gwiazda wywalił ciebie w trybie natychmiastowym! Szybciej chłopacy, nie mamy całego dnia! — Po wydaniu rozkazów, liliowa podeszła do Śnieżki i lekko się o nią otarła, by pocieszyć nową przyjaciółkę.
— Spokojnie będzie dobrze.
— Niezapominajko ja...— Próbowała wysłowić się starsza o księżyc kocica, ale przez stres nie mogła skleić zdań.
— Już, już nic nie mów. Chodź — mruknęła spokojnym głosem Niezapominajkowa Łapa, pokazując swoją bardziej dojrzałą stronę.
Podczas drogi do legowiska medyków, Kozia Łapa niestety zemdlał, ale w sumie może tak było lepiej, przynajmniej nie zapierał się, że na pewno nie potrzebuje jednak pomocy i wszystko jest w porządku.
Gdy Lśniące Słońce i Sokole Skrzydło zajmowali się swoim nowym pacjentem, Niezapominajkowa Łapa udała się do Lisiej Gwiazdy, w końcu ktoś go musiał uświadomić, że jego uczeń nie będzie mógł mieć treningów przez swoją dumę oraz głupotę jego brata. Gdy rudzielec ją zauważył cicho westchnął.
— Co znowu? Nie miałaś być z resztą na tym spacerze? Nie mam czasu dla ciebie.
— A co znów masz zamiar zabić jakiegoś niewinnego ucznia? — prychnęła cicho liliowa koteczka.
— No, ale aktualnie mnie to nie obchodzi. Przyszłam do ciebie oznajmić, że Kozia Łapa nie da rady z tobą trenować.
— A to niby czemu? Co ten gówniarz znów zrobił albo wymyślił?
— Cóż... Założył się z Baranem o wspięcie się na drzewo, chociaż jego braciszek chciał walczyć, na szczęście tego nie zrobili. Ale wracając do drzewa, to cóż Koza spadł i złamał sobie łapę, jest teraz u medyków. Oczywiście ten gbur Lśniący uznał, że nie potrzebuję mojej pomocy, chociaż oczywiste jest to, że jestem pomocna. Mógłbyś mu powiedzieć, że ma mi pozwolić, w końcu muszę dla Śnieżki zająć się Kozą! — Oznajmiła Niezapominajkowa Łapa. Lisia Gwiazda słuchając tego wszystkiego niezadowolony skrzywił się.
— Idioci, nie potrzebuję trupów w klanie, a oni i tak to będą robić. A co do ciebie to cóż, powiem Lśniącemu Słońcu, może wtedy będziesz zawracać ogon komuś innemu niż mi — mruknął i udał się najpierw wydrzeć się na resztę uczniów oraz zabraniając Baranowi nawet ruszać się z żłobka, a potem poszedł do medyków by zobaczyć jak czuję się jego uczeń i cóż rozkazać partnerowi swojego przybranego ojca, by ten nie wywalał Niezapominajki, bo inaczej porozmawiają mniej przyjemnie.
~*~
Minęło kilka wschodów słońca od wypadku Koziej Łapy, a Niezapominajkowa Łapa jak to było powiedziane, codziennie przesiadywała w legowisku medyków pomagając zajmować się Kozą, cóż i to było w porządku, dopóki nie gadała. A niestety córka Księżycowego Pyłu nie mogła żyć bez gadania, dlatego pewnego dnia nawet już kochany i miły uczeń Lisiej Gwiazdy nie wytrzymał.
— Niezapominajko to naprawdę ciekawe, co mówisz, ale czy byś mogła trochę mniej mówić? Wiesz boli mnie głowa...
— Och! Jasne, przepraszam! Wiem, jesteś ranny, a ja tak gadam i gadam, że pewnie masz już tego dość! Naprawdę przepraszam jeszcze raz, już się zamykam! Będę cicho jak ten gbur, gdy usłyszał, że Lisia Gwiazda mu każe mnie stąd nie wywalić! Ale miał minę głupek — kotka zaśmiała się cicho, by po chwili pokręcić głową.
— Ach! Znów to robię naprawdę przepraszam! Ale może ty mi coś powiesz...Na przykład o porozmawiajmy co możesz zapewnić mojej Śnieżce? W końcu musi mieć przydatnego partnera, który będzie ją mocno kochać i wspierać i pokaże bez złamania sobie niczego, że jest lepszy od Barana.
<Kozo, jakie masz plany?>
Gdy Lśniące Słońce i Sokole Skrzydło zajmowali się swoim nowym pacjentem, Niezapominajkowa Łapa udała się do Lisiej Gwiazdy, w końcu ktoś go musiał uświadomić, że jego uczeń nie będzie mógł mieć treningów przez swoją dumę oraz głupotę jego brata. Gdy rudzielec ją zauważył cicho westchnął.
— Co znowu? Nie miałaś być z resztą na tym spacerze? Nie mam czasu dla ciebie.
— A co znów masz zamiar zabić jakiegoś niewinnego ucznia? — prychnęła cicho liliowa koteczka.
— No, ale aktualnie mnie to nie obchodzi. Przyszłam do ciebie oznajmić, że Kozia Łapa nie da rady z tobą trenować.
— A to niby czemu? Co ten gówniarz znów zrobił albo wymyślił?
— Cóż... Założył się z Baranem o wspięcie się na drzewo, chociaż jego braciszek chciał walczyć, na szczęście tego nie zrobili. Ale wracając do drzewa, to cóż Koza spadł i złamał sobie łapę, jest teraz u medyków. Oczywiście ten gbur Lśniący uznał, że nie potrzebuję mojej pomocy, chociaż oczywiste jest to, że jestem pomocna. Mógłbyś mu powiedzieć, że ma mi pozwolić, w końcu muszę dla Śnieżki zająć się Kozą! — Oznajmiła Niezapominajkowa Łapa. Lisia Gwiazda słuchając tego wszystkiego niezadowolony skrzywił się.
— Idioci, nie potrzebuję trupów w klanie, a oni i tak to będą robić. A co do ciebie to cóż, powiem Lśniącemu Słońcu, może wtedy będziesz zawracać ogon komuś innemu niż mi — mruknął i udał się najpierw wydrzeć się na resztę uczniów oraz zabraniając Baranowi nawet ruszać się z żłobka, a potem poszedł do medyków by zobaczyć jak czuję się jego uczeń i cóż rozkazać partnerowi swojego przybranego ojca, by ten nie wywalał Niezapominajki, bo inaczej porozmawiają mniej przyjemnie.
~*~
Minęło kilka wschodów słońca od wypadku Koziej Łapy, a Niezapominajkowa Łapa jak to było powiedziane, codziennie przesiadywała w legowisku medyków pomagając zajmować się Kozą, cóż i to było w porządku, dopóki nie gadała. A niestety córka Księżycowego Pyłu nie mogła żyć bez gadania, dlatego pewnego dnia nawet już kochany i miły uczeń Lisiej Gwiazdy nie wytrzymał.
— Niezapominajko to naprawdę ciekawe, co mówisz, ale czy byś mogła trochę mniej mówić? Wiesz boli mnie głowa...
— Och! Jasne, przepraszam! Wiem, jesteś ranny, a ja tak gadam i gadam, że pewnie masz już tego dość! Naprawdę przepraszam jeszcze raz, już się zamykam! Będę cicho jak ten gbur, gdy usłyszał, że Lisia Gwiazda mu każe mnie stąd nie wywalić! Ale miał minę głupek — kotka zaśmiała się cicho, by po chwili pokręcić głową.
— Ach! Znów to robię naprawdę przepraszam! Ale może ty mi coś powiesz...Na przykład o porozmawiajmy co możesz zapewnić mojej Śnieżce? W końcu musi mieć przydatnego partnera, który będzie ją mocno kochać i wspierać i pokaże bez złamania sobie niczego, że jest lepszy od Barana.
<Kozo, jakie masz plany?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz