- Ś-śnieżko...? - szepnął równie zaspanym głosem, otwierając szerzej oczy. Bezogonowa kotka skinęła mu na powitanie głową, podchodząc bliżej.
- Hej Kózko... - miauknęła zbolałym głosem. "Coś się stało?", pomyślał Kózka, przyglądając się - Musimy porozmawiać... - dodała zaraz,a Kozę nieco uderzył jej poważny ton. Może naprawdę to coś poważnego? Nie miał zielonego pojęcia, o co mogło chodzić koteczce. Po ostatniej akcji już niczego się nie spodziewał. - Chodzi o to, że... Że... Uh... Bałam się o ciebie! T-tak strasznie się bałam, że... Że już cię więcej nie zobaczę rozumiesz?! Że już się obok ciebie więcej nie obudzę... - zaczęła mówić drżącym głosem. Koziej Łapie ścisnęło się serce, widząc zapłakane oblicze Śnieżki. Tak bardzo chciał jej jakoś teraz pomóc... - K-kocham cię... Rozumiesz? O to mi chodziło, kiedy mówiłam, że c-cię lu-lubię... - kontynuowała rozetkowana koteczka, a Kozia Łapa... nie rozumiał. Czy to w ogóle było możliwe? Chyba jednak za mocno uderzył się w głowę, albo nadal śnił. Czy to jest sen? Jeśli tak, to ile by dał, żeby słowa Śnieżki stały się rzeczywistości. - Związek z Baranem... To był błąd Kózko. Nie kocham go... Nigdy nie czułam się przy kimś innym tak dobrze, jak przy tobie... K-kocham cię... - kończąc, kotka spuściła głowę, cały czas szlochając. Kozia Łapa zupełnie nie wiedział, jak ma zareagować. Nie wiedział również co ma czuć. Czuł radość, euforię, strach, zażenowanie, niepewność, współczucie, a z każdym uderzeniem serca jego emocje wzbierały na wadze, albo pojawiały się nowe, całkiem odmienne od siebie. Liliowy miał wrażenie, że w jego środku właśnie grasuje burza z piorunami, niszcząca lub przemieszczająca wszystko dookoła. Zupełnie nie wiedział, jak się zachować. Zwieszając głowę i zamykając oczy uśmiechnął się, a zaraz potem drobny uśmiech przerodził się w szczerzy śmiech. Z jego oczu popłynął potok łez, który zaskoczył nie tylko Śnieżną Łapę, ale także samego Kozę. Siedzieli tak razem przez jakieś 5 minut, oboje skąpani w niepewności.
- Ś-śnieżko, j-ja od zawsze cię k-kochałem. D-dłużej, niż myślisz.- powiedział w końcu, unosząc głowę. - Tyle razy próbowałem ci to powiedzieć. - w przerwach między słowami kocur próbował uspokoić swój płacz, by kotka mogła zrozumieć, co mówi. Nie widział wyrazu jej pyska, ani jej błękitnych oczu. Z trudem zbliżył się do niej, po czym przyłożył różowy nosek do jej głowy.
Nigdy nie wyobrażał sobie tak tego wyznania, ale teraz wydawało mu się, że lepiej nie mógłby się czuć nigdzie. Uświadomił sobie, że gdziekolwiek by to nie było, byłoby idealnie.
- Kocham cię, Śnieżko. - wyszeptał z tak wielką miłością w głosie, jakiej jeszcze nikt z jego ust nie słyszał. Tyle chciał jeszcze powiedzieć Śnieżce - ile dla niego znaczyła, że odkąd ją po raz pierwszy spotkał nie wyobrażał sobie życia bez niej... tylko nie wiedział, kiedy i jak zacząć.
< Śnieżko? <3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz