Wróciłem z południowego patrolu, który był na granicy z Klanem Wilka. Nie wyczułem żadnych nowych zapachów, jednak nie mogłem też tracić czujności. Całe dnie zabierał mi dodatkowy trening, który sam z siebie w wolnej chwili robiłem. Pytałem parę razem Zakręconego o rady. Ostrzyłem pazury, trenowałem bieg lub wspinałem na Burzowe Drzewo, by choć trochę bardziej rozwinąć swoją siłę. Po polowaniu zanosiłem ofiary na stos zwierzyny, po czym widziałem jak uczniowie noszą je dla starszych. Ostatnio odeszła Złota Melodia, mądra kotka.
Podczas gdy wchodziłem z innymi na teren obozu, byłem zaabsorbowany rozmyślaniem co dziś będę trenował, że nie zauważyłem czarno białej kotki, wyskakującej znikąd na mnie. Podskoczyłem, na co na jej pyszczek wkradł się lekki uśmiech zadowolenia.
Cienista Łapa! Więc jest już na tyle wyleczona, by wrócić na trening?
- C-co to było? - Mruknąłem, będąc zaskoczonym i jednocześnie nieco onieśmielonym nagłym towarzystwem terminatorki. Sama do mnie podeszła, czy chce czegoś?
- A nic takiego - odparła, a jej oczy świeciły się.
Pewnie bardzo się nudziła u medyka, a teraz gdy może wychodzić a nie ma Niezapominajki nie bardzo ma towarzystwo.
- W-więc już jesteś z-zdrowa - rzuciłem. Skinęła głową, jakby na coś czekając. - Jeśli się nudzisz to...
Zapraszać ją na trening? Niby ma swoją mentorkę...ale dlaczego by nie? Jest miłym towarzystwem.
- To? - Przeciągnęła wypowiedź, a słońce wyłoniło się zza chmur.
- Chcesz iść ze mną potrenować? - Zapytałem, nieco niepewnie. Kotka posłała mi pytające spojrzenie, coś jak "jeszcze trenujesz?".
- Chcę robić postępy - rzuciłem cicho, patrząc na nią. - Dlatego sam sobie robię trening.
- Czemu nie? - Mruknęła, mijając mnie i idąc ku wyjściu z obozu.
Poszedłem za nią, myśląc co by trenować? A może by walkę? Ale tak z Cienistą, która dopiero wyszła od medyka? Już wiem!
- C-chesz mi może pomóc z...węszeniem? - Zapytałem, przypominając sobie podobną lekcje z Ciernistą Gwiazdą. - Ty byś się schowała, a ja cię szukam.
- Zabawa w chowanego? - Zaśmiała się lekko, a ja przekręciłem głowę. Może faktycznie tak to wygląda.
- Coś takiego.
Zgodziła się, więc wyszliśmy na polanę, gdzie rosła wysoka trawa, mogąca zasłonić nasze ciała. Zamknąłem oczy i czekałem, aż przestanę słyszeć Cienistą.
Kilka uderzeń serca, a dźwięki kroków całkowicie zanikły. Wciągnąłem powietrze, rozpoznając wśród zapachów zwierzyny i lasów ten terminatorki. Zabawne, że go poznaję, ale trochę z nią przebywałem.
Ruszyłem pewnie przed siebie, strzykałem uszami, słysząc jedynie szum traw. Mój nos kazał mi kierować się na zachód, tam też poszedłem, nie szukałem długo. Bez otwierania oczu, dotarłem do momentu, gdy poczułem wyraźne źródło zapachu.
- Masz mnie! - Usłyszałem, więc otworzyłem oczy.
Czarno-biała kotka machnęła ogonem, a ja odetchnąłem z ulgą, że ją znalazłem. Długo nie trenowałem tego typu węszenia.
- Dzięki - Mruknąłem, siadając.
Wiatr zaczął wiać mocniej, a na niebie chmury ponownie przysłoniły słońce. Zapadła cisza między nami, ale dla mnie nie była niekomfortowa. Lubiłem siedzieć i słuchać, patrzeć.
Terminatorka po chwili położyła się w trawie, zaczynając myć futro. Poszedłem w jej ślady, liżąc klatkę piersiową.
- Pewnie ci się nudziło u medyka - zacząłem, czując, że powinienem coś powiedzieć. - Jak byłem kociakiem i Szuwar zachorował przez nasze zabawy na zielony kaszel, Burzowe Serce mnie stamtąd wyganiał. Razem z Niezapominajką.
- Wiesz może gdzie ona się podziała? - Spytała spokojnie, przekręcając się na plecy.
- Niestety nie, odeszła, kiedy ja byłem na treningu - odparłem.
Rozmowa szła mi dobrze, odpowiadałem normalnie, a nie zdawkowo. Czułem, że przełamałem barierę na dobre. Może tylko ciężej mi będzie opowiadać o sobie.
- Jak to jest być wojownikiem? - Spytała po chwili. - Pewnie fajnie, możesz innym mówić co mają robić.
- Huh? Tak to widzisz? - Rzuciłem zaskoczony. - Nie rozkazuję im, nie mam tyle doświadczenia co reszta wojowników. Mogę jedynie wykonywać polecenia i dbać o klan. W tym o ciebie.
Ostatnie zdanie właściwie było nie zamierzone. Czułem jednak, że podczas ostatniego spaceru kotka poczuła się źle, bo nie pozwoliłem jej zostać poza obozem. Nie mogłem jednak jej tak zostawić, gdyż dałem słowo Drżącemu Oddechowi.
- O mnie nie musisz - miauknęła. W jej głosie było coś...jakby niepewność?
- Ale chcę, jesteś moją towarzyszką i dbam o ciebie tak jak umiem. - Wytłumaczyłem jej. - Um, nie urodziłaś się w lesie?
Zapadła cisza, kotka długo nie odpowiadała, aż finalnie skinęła głową.
- Nigdy nie widziałem dwunożnego - oznajmiłem po chwili - ciekawe, czy są tacy straszni.
Cień nie odpowiadała, więc pomyślałem, że to trudny dla niej temat. Widocznie nie lubiła o tym rozmawiać.
- Jeśli cię to pocieszy to w sumie nie mam mamy - rzuciłem.
- To niby jak się urodziłeś? - Spytała, na co parsknąłem nieco rozbawiony.
- Nie, mojej mamy tu nie ma. Miałem przybraną, nie wiem co się z nią dzieje i czy żyje.
Kto wie, może pochodzę od kota domowego? Deszczowy Poranek nigdy nie opowiadał mi o mamie czy jego przeszłości. Zawsze tylko teraźniejsze sprawy, czułem, że powinienem go zapytać. Teraz, gdy nie żyje Szuwar to mnie interesuje jeszcze bardziej.
Ciekawe, czy z Cienistą było podobnie? Nic nie wie o swojej rodzinie? Więc jesteśmy w tym razem.
- Nudzisz się? - Rzuciłem.
- Tak - odparła.
- To co robimy?
Położyłem się, czekając na jej odpowiedź. Nie chciałem jeszcze wracać, bo do zachodu słońca zostało trochę czasu. Poza tym i tak nie mam z kim dzielić języków, dlatego mógłbym zostać poza obozem nawet i do nocy.
<Cienista Łapo? Ten odpis ma prawie 900 słów a jest nijakiXD>