Kodeks Wojownika odgrywał dużą rolę w życiu klanów. Skoro pomoc upadającemu Klanowi Wilka była z nim niezgodna, najwyraźniej musieli radzić sobie sami. Droździej Łapie wcale to nie przeszkadzało. Czuł do nieznajomych strach, ale też niechęć. Choć jego zdanie nie miało dużego znaczenia - nie chciał, by Klan Burzy zawierał sojusze.
- A kto rządzi w Klanie Nocy? - mentor spojrzał na terminatora wyczekująco.
- Malinowa Gwiazda - to pytanie nie sprawiło uczniowi problemów. Dużo słyszał o bliskich sąsiadach, zwłaszcza w ostatnim czasie, gdy ich relacje były napięte. Wiedział, że pierwszym liderem był tam Czarna Gwiazda. Słyszał, że był to naprawdę silny kocur, który przyniósł klanowi potęgę. Mentor skinął głową z zadowoleniem, słysząc odpowiedź ucznia.
*wschód słońca później*
Droździa Łapa jak zwykle z rana siedział przed legowiskiem terminatorów. Zauważył swojego mentora, który powolnym krokiem kierował się w jego stronę. Wolną chwilę chciał poświęcić na pielęgnację futra, ale najwyraźniej będzie musiał zająć się tym później. Kocurek wyprostował się i uważnie przyjrzał czarnemu. Wydawało się, że niesie dobrą wiadomość.
- Droździa Łapo, idziemy na patrol - powiedział charakterystycznym dla siebie tonem, po czym skierował się w stronę wyjścia z obozu. Uczeń poderwał się na łapy i ruszył za nim. Miał zamiar zapytać, kto jeszcze idzie, ale zaraz zobaczył rudą wojowniczkę. Iskrzące Futro, była uczennica Lamparciego Kroku. Może dlatego mentor był dziś zadowolony, bo będzie mógł spędzić z nią trochę czasu?
Wyszli z zagłębienia. W Porze Nagich Drzew tereny Klanu Burzy wydawały się niezwykle puste. Uczeń zmrużył oczy i skulił się, czując chłodny, silny wiatr.
- Skierujemy się w stronę Drogi Grzmotu - miauknął Lamparci Krok, a wojowniczka przytaknęła. Droździa Łapa położył uszy. Nie wiedział czego ma się spodziewać. Nie widział nigdy potworów, ani nie słyszał o nich wiele. Gdy zbliżali się do miejsca, machał nerwowo ogonem. Uderzył go okropny odór i poczuł pył gryzący oczy. Widział, że starsi nie zbliżają się do dziwnego, czarnego kamienia, więc poszedł ich przykładem. Wciąż obserwował jednak uważnie Ścieżkę. Nie widział nigdzie potworów, aż nagle usłyszał dziwny dźwięk. Niski, nieprzyjemny chargot. Zauważył błysk po swojej prawej i odskoczył do tyłu. Sierść zjeżyła mu się na karku. Ogromny potwór mignął mu przed oczami. Małe kamyki sypały się spod jego okrągłych łap.
- Spokojnie, one nie atakują bez powodu - Iskrzące Futro posłała uczniowi szczery uśmiech. Pewnie gdy sama była uczennicą, czuła to samo co on. Kremowy kocur odwzajemnił gest. Choć jego obawy nie minęły w pełni, postarał się je zignorować i zająć ważniejszymi rzeczami.
Lamparci Krok oznakował teren, pokazując też Droździej Łapie jak powinien to robić.
Chwilę potem ruszyli dalej, ku granicy z Klanem Nocy.
<Lamparci Kroku? ;m;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz