Widlik przebudził się w nocy na skutek jakiegoś dziwnego snu. Zupełnie nie pamiętał jego treści, ale wiedział, iż był on nieprzyjemny. Może właśnie dlatego doceniał, że w jego pamięci nie pozostał ani skraweczek. Podniósł się do siadu, a następnie uniósł łapkę i zaczął ją delikatnie czyścić niewielkim języczkiem. Uważał, by nie zahaczyć o swoją wodorostową ozdobę. Uwielbiał ją i nie wyobrażał sobie życia bez tego dodatku. Zaczął też się zastanawiać jak jeszcze wzbogacić swoją sierść o inne ozdóbki. Może, gdy będzie ładnie wystrojony, to zostanie to zauważony i doceniony. Może wtedy faktycznie jego imię byłoby skupione na tym, a nie na jego wzroście? Chociaż czy imiona polegały na tym? Przecież jego opiekunka Kotewowy Powiew nie miała w swoim imieniu niczego ze wzrostu. To samo Krabowe Paluszki, czy nawet pan Żmijowiec. Rozejrzał się w poszukiwaniu księżniczki, która się nimi opiekowała, odkąd tylko trafili do Klanu Nocy. Dostrzegł ją, wpatrywała się w coś przed sobą, więc pewnie dlatego nie zauważyła, że nie spał. Podniósł się i ostrożnie podszedł bliżej pyszczka kocicy.
— Kotewkowy Powiewie? Czy mogę zająć chwilkę? — zapytał cichutko. Kocica przeniosła zielone spojrzenie na kremowego, a dokładniej to na jego oczka o podobnym kolorze. Uśmiechnęła się do kocurka.
— Oczywiście, o co chodzi rybko? — zapytała i liznęła Widlika w łebek. Kremuś kochał Kotewkę jak własną mamę, chociaż ta była tylko jego opiekunką. Obiecał sobie, że nawet po opuszczeniu żłobka będzie ją odwiedzał. Będzie przynosił jej jakieś użyteczne podarki. Może zechce się czasem przyozdobić jak on?
— Myślałem o tym, jak właściwie działają imiona. To znaczy, wiem, że zaczynają się od imienia, z którym się przyszło na świat. Ale zastanawiam się, skąd się one biorą i czy mają jakieś nawiązanie do danego kota — miauknął cicho. Nie był pewien czy dobrze ubrał to w słowa. Starał się. Naprawdę!
— Ciekawą kwestię poruszyłeś, promyczku — mruknęła starsza i uśmiechnęła się. Przez chwilę między nimi panowała cisza — przyjemna i nieprzytłaczająca. Ciche hałasy nocy przedzierały się do żłobka. Kocurek wsłuchał się w nie, ale gdy tylko Kotewka się poruszyła, przeniósł na nią wzrok.
— Imiona tak naprawdę są bardzo ważnym elementem życia każdego kota. Często mówią o tym, kim jesteś i kim możesz się stać. Nawiązują zazwyczaj do przedmiotów bliskich sercu rodziców. Do słów niosących w sobie siłę, delikatność, a nawet i trochę łobuzerstwa. Chociaż imię na przełomie księżyców ulega zmianie, to zawsze ostatecznie powraca do pierwotnych korzeni. Nawet jeśli zostaniesz Piaszczystą Łapą to i tak na końcu zostaniesz Piaszczystym Widlikiem — wyjaśniła łagodnie.
— Ach, czyli zawsze imię bierze się od tego, które dostało się od rodziców? — dopytywał maluch. Kotewka nachyliła się bardziej nad kociątkiem.
— Można tak powiedzieć — odparła pogodnie księżniczka.
— A czy istnieje możliwość całkowitej zmiany imienia? — drążył dalej Widlik.
— Tak, istnieje taka możliwość. Jednak jest to dość rzadkie zjawisko. Imię może ulec zmianie ze względu na wielkie osiągnięcia kota, zmiany w wyglądzie lub czasami jak kot sam poprosi. Jednak przywódca może przystać na to tylko wtedy, gdy uzna to za naprawdę potrzebne. Z reguły imię zostaje takie samo jak za kociaka, zmienia się tylko pierwszy lub drugi człon — dopowiedziała Kotewka, na co kociak skinął leciutko łebkiem.
— Dziękuję Kotewkowy Powiewie — wymruczał cicho w odpowiedzi i posłał jej radosny uśmiech.
— Nie ma sprawy Widliku, a teraz może spróbuj zasnąć, co? Sen jest bardzo ważny — dopowiedziała kotka, na co Widlik skinął łebkiem.
— Dobrze, dobranoc — dodał na zakończenie, a następnie wrócił do rodzeństwa. Zwinął się w kłębek i zasnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz