Szeroko otworzyła oczy, gdy jej ciałem przeszedł wstrząs. Pojedyncza drgawka wystarczyła, aby wybudzić ze snu również Lotosową Łapę. Miał szczęście, że nie wymierzyła mu kopniaka w brzuch, bądź nie uderzyła go łapą w pysk przez sen.
– Wszystko w porządku? – wymruczał, otwierając jedno oko, opierając głowę o plecy Białej Łapy. – Znowu ten sen?
– Tak, znowu ten sen... – westchnęła, pocierając łapą jedno z oczu. Skupiła spojrzenie na młodszych kocurach, z którymi dzielili legowisko uczniów. Tak, jak oni, cała trójka również leżała wtulona w siebie, aby się nie wyziębić porą nagich drzew. Może i śnieg nie utrzymywał się na ziemi zbyt długo, jednak noce bywały bardzo zimne. – Znowu śnił mi się Martwy Szlak. I znowu czarne łapy, najpewniej zmarłych, próbowały mnie złapać... – Ponownie streściła bratu swój sen, mając nadzieję, że być może uda się znaleźć coś, dzięki czemu będą w stanie pojąć, dlaczego kocica śniła co noc o Martwym Szlaku. – L-Lotosie... M-mama udała się do Klanu Gwiazdy, prawda? – W spojrzeniu Wełnistej Łapy pojawił się strach, gdy starała się zrozumieć sens swojego snu. Czy te czarne łapy, na pewno były czarne przez wzgląd na kolor futra? A może jak głosiła legenda, te czarne łapy, ukazujące jej się we śnie, gdy przemierzała Martwy Szlak należały do dusz, którym nie udało się trafić na Srebrzystą Skórę. Może te dusze coś od niej chciały, dlatego próbowały ją pochwycić? Może chciały ją zatrzymać? Albo pragnęły zaciągnąć do miejsca, gdzie brak gwiazd? Nigdy im się to nie udało, Wełna była szybsza, ale gdyby się zatrzymała... Czy wtedy one...
– Oczywiście, że tak. Dlaczego miałaby się nie udać... – mruknął Lotosowa Łapa, ziewając i przekręcając się na brzuch. – Oj, Wróżko. Wiem, że tęsknisz za mamą, sam również za nią tęsknię, jednak niepotrzebnie się martwisz tym, czy na pewno trafiła na Srebrzystą Skórę. Musiała. W końcu jest naszą matką, matką trójki wyjątkowych kociąt. – Uśmiechnął się, lekko dotykając grzbietu kotki. – Koty udają się tylko albo do Klanu Gwiazdy, albo do Mrocznej Puszczy. – Rozejrzał się wokół, po czym kontynuował, nieco ciszej. – Koty w Owocowym Lesie również udają się do Klanu Gwiazdy, tylko inaczej go nazywają.
– S-sama nie wiem. – miauknęła po dłuższej chwili. – Tak sobie pomyślałam, że może... – Urwała, głośno wzdychając. – Chyba jestem przemęczona treningami z Przeplatkowym Wiankiem. – Rozmasowała czoło. – Dlatego śnie i myślę o dziwnych rzeczach.
Być może tak właśnie było. Zmęczenie treningiem, przytłoczenie obowiązkami, śmierci w klanie, zamartwianie się o bliskich i wiele innych rzeczy sprawiło, że uczennica była nękana ciągle przez tę samą nocną mare. Jeszcze przez chwilę rozmawiała z bratem, dopóki ponownie nie poczuła zmęczenia. Tym razem nie śniła o Martwym Szlaku. Być może dlatego, że zdecydowała się jutrzejszego dnia udać w jego okolice.
– Wszystko w porządku? – wymruczał, otwierając jedno oko, opierając głowę o plecy Białej Łapy. – Znowu ten sen?
– Tak, znowu ten sen... – westchnęła, pocierając łapą jedno z oczu. Skupiła spojrzenie na młodszych kocurach, z którymi dzielili legowisko uczniów. Tak, jak oni, cała trójka również leżała wtulona w siebie, aby się nie wyziębić porą nagich drzew. Może i śnieg nie utrzymywał się na ziemi zbyt długo, jednak noce bywały bardzo zimne. – Znowu śnił mi się Martwy Szlak. I znowu czarne łapy, najpewniej zmarłych, próbowały mnie złapać... – Ponownie streściła bratu swój sen, mając nadzieję, że być może uda się znaleźć coś, dzięki czemu będą w stanie pojąć, dlaczego kocica śniła co noc o Martwym Szlaku. – L-Lotosie... M-mama udała się do Klanu Gwiazdy, prawda? – W spojrzeniu Wełnistej Łapy pojawił się strach, gdy starała się zrozumieć sens swojego snu. Czy te czarne łapy, na pewno były czarne przez wzgląd na kolor futra? A może jak głosiła legenda, te czarne łapy, ukazujące jej się we śnie, gdy przemierzała Martwy Szlak należały do dusz, którym nie udało się trafić na Srebrzystą Skórę. Może te dusze coś od niej chciały, dlatego próbowały ją pochwycić? Może chciały ją zatrzymać? Albo pragnęły zaciągnąć do miejsca, gdzie brak gwiazd? Nigdy im się to nie udało, Wełna była szybsza, ale gdyby się zatrzymała... Czy wtedy one...
– Oczywiście, że tak. Dlaczego miałaby się nie udać... – mruknął Lotosowa Łapa, ziewając i przekręcając się na brzuch. – Oj, Wróżko. Wiem, że tęsknisz za mamą, sam również za nią tęsknię, jednak niepotrzebnie się martwisz tym, czy na pewno trafiła na Srebrzystą Skórę. Musiała. W końcu jest naszą matką, matką trójki wyjątkowych kociąt. – Uśmiechnął się, lekko dotykając grzbietu kotki. – Koty udają się tylko albo do Klanu Gwiazdy, albo do Mrocznej Puszczy. – Rozejrzał się wokół, po czym kontynuował, nieco ciszej. – Koty w Owocowym Lesie również udają się do Klanu Gwiazdy, tylko inaczej go nazywają.
– S-sama nie wiem. – miauknęła po dłuższej chwili. – Tak sobie pomyślałam, że może... – Urwała, głośno wzdychając. – Chyba jestem przemęczona treningami z Przeplatkowym Wiankiem. – Rozmasowała czoło. – Dlatego śnie i myślę o dziwnych rzeczach.
Być może tak właśnie było. Zmęczenie treningiem, przytłoczenie obowiązkami, śmierci w klanie, zamartwianie się o bliskich i wiele innych rzeczy sprawiło, że uczennica była nękana ciągle przez tę samą nocną mare. Jeszcze przez chwilę rozmawiała z bratem, dopóki ponownie nie poczuła zmęczenia. Tym razem nie śniła o Martwym Szlaku. Być może dlatego, że zdecydowała się jutrzejszego dnia udać w jego okolice.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz