W klanach nadeszła Pora Zielonych Liści, słońce swymi promieniami przyjemnie ogrzewało skały w obozie Klanu Klifu, a przynajmniej te, które owe światło dosięgało.
Bury kocur wstał skoro świt, by przed swym treningiem wojownika zajrzeć do medyka. Gdy tylko postawił łapę w legowisku medyka, przywitała go Czereśniowa Gałązka, medyczka Klanu Klifu. Wróbelek szybko opowiedział o objawach, głównym objawem był ból brzucha ciągnący się od tamtej pory roku. Po wysłuchaniu medyczka zniknęła w cieniu jaskini, by po chwili powrócić z ziołami w pysku, które kocur szybko zjadł i żegnając się z szylkretką wyszedł, by pójść na trening z mentorem. Przywitał się z Bławatkowym Wschodem i dwa kocury wyszły poza ściany obozu, był piękny słoneczny dzień, ciepły, lecz nie gorący. Gdy Klifiaki dotarły do wejścia do sekretnego tunelu, Wróbelek zatrzymał się, by wziąć głęboki wdech, w końcu zaraz miał wejść pod ziemię, co jeżeli tunel się zawali i uczeń zostanie pochowany żywcem?! Zanim się obejrzał był już w ciemnej norze, podążając za jasnym ogonem mentora, Liliowy co jakiś czas oddalał się, co skłaniało ucznia do użycia węchu, by z powrotem znaleźć się przy drugim kocie. Gdy w końcu wyszli na powierzchnię, buras zamrugał parę razy, by wzrok przyzwyczaił się do światła.
Bury kocur wstał skoro świt, by przed swym treningiem wojownika zajrzeć do medyka. Gdy tylko postawił łapę w legowisku medyka, przywitała go Czereśniowa Gałązka, medyczka Klanu Klifu. Wróbelek szybko opowiedział o objawach, głównym objawem był ból brzucha ciągnący się od tamtej pory roku. Po wysłuchaniu medyczka zniknęła w cieniu jaskini, by po chwili powrócić z ziołami w pysku, które kocur szybko zjadł i żegnając się z szylkretką wyszedł, by pójść na trening z mentorem. Przywitał się z Bławatkowym Wschodem i dwa kocury wyszły poza ściany obozu, był piękny słoneczny dzień, ciepły, lecz nie gorący. Gdy Klifiaki dotarły do wejścia do sekretnego tunelu, Wróbelek zatrzymał się, by wziąć głęboki wdech, w końcu zaraz miał wejść pod ziemię, co jeżeli tunel się zawali i uczeń zostanie pochowany żywcem?! Zanim się obejrzał był już w ciemnej norze, podążając za jasnym ogonem mentora, Liliowy co jakiś czas oddalał się, co skłaniało ucznia do użycia węchu, by z powrotem znaleźć się przy drugim kocie. Gdy w końcu wyszli na powierzchnię, buras zamrugał parę razy, by wzrok przyzwyczaił się do światła.
***
Resztę dnia kocur spędził, ucząc się nawigacji pod ziemią, wracając do obozu dopiero pod wieczór, nie mógł doczekać się, aż opowie o treningu Rozczarowanemu Pysku! Jej imię wojownika było trochę... dziwne, dlatego Wróbelkowa Łapa mówił na nią Czar, na jej prośbę z resztą. Gdy zadowolony wkroczył do obozu, dowiedział się, że jego siostra zaginęła. Czuł, jak łapy się pod nim ugięły, w jego głowie zaczęło mu się kręcić, przed oczami pojawiły się mroczki. Przez chwile siedział w ciszy, w końcu nie mogła to być prawda, minęło parę uderzeń serca, a kocurek wybuchnął płaczem. Łzy wielkości grochu wypływały masowo z jego pomarańczowych ślepi, uderzając raz podłoże, raz jego łapy. Podniósł na chwile głowę, by spojrzeć na swoje dwie siostry, Obuwik i Północ, jedyne, które pozostały z piątki rodzeństwa. Tego dnia Wróbelek ominął posiłek, będąc już w legowisku, wciąż chlipiąc, wmawiał sobie, że to nieprawda.
[340 słów, nawigacja w tunelach]
[przyznano 7% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz