BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.

W Klanie Klifu

Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.

W Klanie Nocy

Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.

W Klanie Wilka

Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.

W Owocowym Lesie

Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.
Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty



Znajdki w Klanie Nocy!
(brak wolnych miejsc!)

Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)

Miot w Klanie Nocy!
(jedno wolne miejsce!)

Rozpoczęła się kolejna edycja Eventu NPC! Aby wziąć udział, wystarczy zgłosić się pod postem z etykietą „Event”! | Zmiana pory roku już 24 listopada, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!

02 marca 2023

Od Hiacyntowej Łapy CD. Gęgawy

 Promienie wpadające do legowiska obudziły rudego ucznia, który spał. Gdyby nie słońce, to pewnie cicha rozmowa dwóch kotów wyciągnęłaby kocura z pięknej krainy bez jego matki i mentora. Czy te dwa koty nie mogły rozmawiać w innym miejscu? Podniósł swoją głowę z łap i rozglądnął się, szukając źródła dźwięku. Po chwili znalazł je. Była to szylkretowa kocica i rudy kocur, którzy leżeli w legowisku uczniów, mimo iż byli zdecydowanie za starzy, by być uczniami. Według tego, co słyszał od starszych od siebie, Szczypiorkowa Łapa miała aż 103 księżyce, a Falująca Łapa miał ich aż 80. To zdecydowanie za dużo jak na uczniów. 
 - Możecie rozmawiać ciszej? Jakbyście nie zauważyli, nie jesteście tu sami. - Powiedział Hiacyntowa Łapa, próbując uciszyć dwójkę kotów. Od razu wzrok dwójki uczniów wylądował na nim.
 - Najmłodszy kot w klanie i mnie poucza? Czy ty to widzisz Szczypiorkowa Łapo? - Odpowiedział rudy kocur z cichym śmiechem. - Jakiś szczyl mówi mi co mam robić, a co nie. 
 - Gdyby nie pewna kocica, która cudem dostała się do władzy, nie bylibyśmy uczniami i wrócilibyśmy do starej rangi wojownika. A ty nie narzekałbyś na naszą obecność. Wszystko wraca do początku. - Powiedziała szylkretowa kocica. 
 - Kamienna Gwiazda przywróciła was do roli uczniów, jak byliście wojownikami? - Zapytał ciekawy uczeń.
 - Niestety, jest to prawda. - Przyznała kocica. - Gdyby ta istota już umarła ze starości, to z pewnością otrzymałabym swe prawdziwe imię przed własną śmiercią. 
 - Musieliście coś zrobić, aby na to zasłużyć. Nasza przywódczyni nie mogła tak po prostu nałożyć na was kary. - Powiedział Hiacynt.
 - Ona po prostu nienawidzi nas, rudych! - Prawie od razu po słowach Hiacynta, odpowiedział starszy kocur. - Tylko o to chodzi. I najgorsze w tym jest to, że nikt tego nie zauważa i żyjemy, jakby nic się nie działo. 
 - Ta kocica nienawidzi wszystkich rudych, z wyjątkiem Tygrysiej Smugi, co też na Ciebie wpływa. - Powiedziała kocica. - Pamiętaj Hiacyntowa Łapo, że też jesteś jednym z nas i to również Ciebie dotyczy.

***********

 Właśnie Hiacynt wrócił z małego spaceru z Kwiecistym Pocałunkiem. Kocica nie zabrała go daleko, a raczej kręcili się blisko obozu, spędzając ze sobą czas. Mimo iż dużo rzeczy w kocicy nie było zrozumiałe, to on to przemilczał. Wolał towarzystwo tej kocicy niż jego mentora. Z tą kotką, chociaż przez chwilę, mógł oderwać się od swych problemów. 
 - Oderwanie się na chwilę od obozowego szumu to był świetny pomysł, Kwiecisty Pocałunku. - Powiedział rudzielec, kładąc na ziemię kwiaty, które zerwał podczas spaceru. Oczywiście, nie były one dla niego, a dla jego brata. Postanowił udekorować mu jego legowisko, bo tak pusto i brzydko wyglądało. Tak nie mogło zostać. 
 - Wiedziałam, że Ci się spodoba. Mnie zawsze to poprawiało humor po złym dniu. - Powiedziała kocica. - A dla kogo te kwiaty przynosisz? Czyżby były dla Ciebie?
 - Nie, nie są dla mnie. Dla brata. - Odpowiedział Hiacynt, aby tylko odciągnąć podejrzenia, że ten lubi kwiaty. Przecież on ich nienawidził, tak jak swego pierwszego członu! Nagle pojawił się biały kocur, którego ostatnio odgonił jego mentor jak rozmawiali. Miał nadzieje, że tak ponownie się nie stanie. 
 - Hiacyntowa Łapo, teraz naszej rozmowy nie przerwie pewien rudy kot, bo jest na polowaniu. - Powiedział Owcza Pierś, nawet nie witając się z dwójką kotów. Oba koty spojrzały na siebie, a później na nowo przybyłego kota.
 - Witaj Owcza Pierś. Mnie też jest miło Cię widzieć. - Powiedział rudy uczeń, zaznaczając brak przywitania się wojownika.
 - Witaj Hiacyntowa Łapo i Kwiecisty Pocałunku. - Przywitał się wreszcie wojownik. - Miło mi Cię zobaczyć wreszcie bez twojego mentora.
 - Aż tak jest źle? - Zapytała niebieska kocica. - Przyznaj się, nie lubisz go.
 - Nie to, że go nie lubię. Wydaje się tylko dziwny. Bardziej niż te rude koty. - Powiedział wojownik, po czym spojrzał na Hiacynta. - Oczywiście bez Ciebie Hiacyntowa Łapo. 
 - Dziękuje, że to zaznaczasz, bo po czułbym się w tej grupie kotów, którą właśnie obrażasz. 
 - Nie obrażam kotów. Ja tylko stwierdzam fakty. Myślisz, że czemu Falująca Łapa i Szczypiorkowa Łapa są uczniami? Przez ich okropne zachowanie, które nie da się już zmienić, niestety. 
 - Nie przejmuj się jego słowami Hiacyntowa Łapo. Jeszcze nie przyszedł czas, aby przejmować takimi sprawami. - Wtrąciła się kotka. - Jak na twoje pochodzenie, to jesteś świetny.
 Jak na jego pochodzenie? Zdziwiło to go, jednak kocica zakończyła ten temat i przeszła na jakieś inne głupoty, zostawiając go bez odpowiedzi. 

***********

 Siedział on na brzegu obozu, wraz ze swoją liliową ciotką, obserwując koty będące w obozie. Zastanawiało go, już od kilku dni, słowa Kwiecistego Pocałunku krążyły mu po głowie. Próbował je rozgryźć, jednak nie potrafił tego zrobić. Musiałby zapytać o to kogoś, jednak nie chciał zdradzać swych podejrzeń innym.
 - Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - Dotarło nagle do jego uszu pytanie Zakrzywionej Ości. Wbił w nią swój wzrok. - No oczywiście, że nie. Mogłabym mówić Ci o planie twojego zabójstwa, a ty byś nie zareagował. Czarnowroni Lot nie uczył Cię, że trzeba zawsze być uważnym? 
 - On mnie niczego nie uczy! - Odpowiedział natychmiast kocur na pytanie kocicy. 
 - Nie podnoś na mnie głosu Hiacyntowa Łapo. - Wysyczała liliowa wojowniczka. - I znowu powracamy do tego samego tematu. Zwykłe tak lub nie, by wystarczyło. Masz to po swej matce.
 - Nawet jej tu nie przywołuj! Nawet na to nie zasłużyła, ta kula brudnego futra. - Powiedział wściekły kocur. Każde słowo kocicy powodowało to, że ten coraz bardziej ten był zły. Zamiast się uspokajać i powrócić do spokojnej rozmowy to działo się coś odwrotnego.
 - Uważaj na swoje słowa młodzieńcze. Nie zapominaj, kto był z tobą i Cię wychował, gdy Łasiczy Skowyt wychodziła poza obóz, zostawiając was samych.
 - Malwinowa Łapa był ze mną i tylko on. On mi tylko został, a ty wraz z Czarnowronim Lotem chcecie go odsunąć go ode mnie.
 - Nie tak Cię wychowałam. Powtarzam Ci to tysięczny raz. Czarnowroni Lot jest świetnym mentorem, jednak ty tego nie zauważasz. Na nikogo lepszego nie mogłeś trafić. Gdy ostatnio z nim rozmawiałam o tobie, to powiedział-.... - Nie dane było jej dokończyć, bo rudy kocur jej przerwał. 
 - Rozmawiałaś z tym potworem o mnie i jeszcze go wspierasz?! Jesteś tak samo okropna, jak on, a może nawet gorsza niż on! 
 - Hiacyntowa Łapo, uspokój się wreszcie! - Po słowach kocicy kocur wstał i ruszył w stronę swego legowiska. - Gdzie ty się wybierasz? I tak wrócisz, bo nie masz nikogo innego. 
 To były ostatnie słowa, jakie usłyszał kocur. Nie chciał teraz słuchać tej kocicy ani nikogo innego. 

***********

 Siedział właśnie w obozie, słuchając narzekań Długich Rzęs. Niestety musiał siedzieć z nim. Wolał słuchać jego narzekań niż błąkać się po obozie lub być na treningu z Czarnowronim Lotem. Ostatnio nawet Zakrzywiona Ość wprowadziła go w złość, co było dla niego czymś nowym. Zawsze wydawało mu się, że ta kocica była mu bliska i robiła wszystko, aby go uszczęśliwić, ale okazało się, że było zupełnie odwrotnie.
 - Zaraz polowanie wraz z Diamentową Grotą i Czajkowym Zaćmieniem mnie czeka. - Wyrwał go ze swych myśli głos niebieskiego wojownika. - To będzie dopiero koszmar! Te dwie kotki razem ze mną.
 - Niestety nie jestem w stanie Ci pomóc, więc mogę Ci tylko życzyć powodzenia. - Powiedział rudzielec.
 - Ale możesz mi pomóc! Zamienić się ze mną. - Powiedział nagle wojownik. - Ty pójdziesz z nimi na polowanie, a ja zostanę w obozie.
 - Nie wiem, czy to dobry plan. Czemu miałbym to robić? Przecież sam mówiłeś, że to będzie piekło. - Zapytał uczeń. - Jeśli to mogło być piekło, to czemu miałby się w to pakować?
 - Czemu? Już Ci mówię. Ty możesz poćwiczyć polowanie i zrobić coś dobrego dla klanu, a ja zostanę i odpocznę i może wezmę Falującą Łapę na trening. Czy to nie brzmi Ci jak cudny plan? 
 - Nie. To brzmi dla mnie jak próba wrąbania mnie w polowanie, na które nie chcesz iść.
 - Nie o to mi chodzi. Zależy mi tylko na twym treningu Hiacyntowa Łapo. - Powiedział kocur i dalej coś tam dalej mówił, jednak uczeń go nie słuchał. Jego wzrok wbity był w jego mentora, który zaczął iść w jego kierunku. Tylko go tu brakowało z tym jego treningiem, który zdaniem Zakrzywionej Ości, był idealny.. 
 - Hiacyntowa Łapo, kończ tę konwersację, bo idziemy na trening. - Powiedział rudy wojownik, kiedy znalazł się blisko dwóch kotów. Przerwał on Długim Rzęsom, co skutkowało tym, że niebieski kocur nie był z tego powodu zadowolony.
 - Nie mogę iść na trening teraz Czarnowroni Locie. - Słowa ucznia zdziwiły jego mentora. - Bo idę na polowanie z Diamentową Grotą i Czajkowym Zaćmieniem. Zamieniłem się już z Długimi Rzęsami. Prawda? - Wzrok kocura poleciał na nie rudego wojownika.
 - Prawda. Prosiłem o Hiacyntową Łapę o zastąpienie mnie na polowaniu, bo muszę wyciągnąć mego ucznia na trening i zgodził się on. - Na całe szczęście, wojownik potwierdził jego słowa. 
 - Wybacz mi Czarnowroni Locie, ale muszę już iść. Nie mogę pozwolić, aby te dwie kocice na mnie czekały. - Powiedział Hiacynt, po czym ruszył w stronę dwóch kotek, które już czekały na niego. Czuł na sobie wzrok swego mentora, jednak nie odwrócił się. Czekało na niego polowanie, które mogło być piekłem, jak mówił Długie Rzęsy. Jednak z pewnością było lepsze niż jakiś trening z jego mentorem. Podszedł on do szylkretowych kocic i przywitał się z nimi, po czym wyjaśnił, czemu idzie on zamiast wojownika, na co kocice tylko przytaknęły.

***********

 Wraz z dwoma wojowniczkami ruszył w stronę granicy z Owocowym Lasem, którą wyznaczała droga grzmotu. Blisko niej mieli polować, aby później zgromadzić się ze zdobyczami i wrócić do obozu.
 - Widzę, że Długie Rzęsy wykorzystał Cię, aby uniknąć obowiązków. - Powiedziała nagle Czajkowe Zaćmienie. - Nie jest to nic nowego, ale nie sądziłam, że ty dasz się w to wrobić.
 - Każdego uda mu zbajerować. - Wtrąciła się Diamentowa Grota, która wcześniej była zadziwiająco cicho. - Tym bardziej takiego jakiegoś ucznia. 
 - Wypraszam sobie! Nie jestem jakimś uczniem. - Powiedział Hiacynt, podkreślając to jedno słowo. 
 - Oh, popłacz się za to małe słówko. No dalej. - Powiedziała Diamentowa Grota, jednak rudy kocur nie miał na te słowa odpowiedzi, co skutkowało ciszą. - No tak myślałam.
 Po swych słowach kocica przyspieszyła kroku, odchodząc od tej dwójki kotów.
 - Nie przejmuj się nią Hiacyntowa Łapo. Ona dla wszystkich jest jak rzep na ogonie. - Próbowała go pocieszyć Czajkowe Zaćmienie. - Niech zapoluje i będziemy mieli na chwilę spokój. 
 Przeszli razem jeszcze kawałek, po czym się rozdzielili. Czajkowe Zaćmienie złapała swój trop, a rudy kocur ruszył dalej, szukając swojego. Dotarł do drogi grzmotu, o której tak dużo słyszał złych opowieści. Jednak zamiast odejść od niej i nie narażać się na potwory, które po niej jeździły, to został, bo zauważył kogoś po drugiej stronie. Podszedł do krawędzi drogi, próbując wyłapać zapach od kocura. Nagle ten go zauważył i zaczął przyglądać się dokładnie temu, co robił. Do Hiacynta dotarł zapach, który nosiły koty z Owocowego Lasu, zmieszany ze smrodem drogi grzmotu. Myśląc logicznie, nawet nie musiałby sprawdzać zapachu, aby upewnić się, że kot należy do Owocowego Lasu. Przecież siedział on po drugiej stronie drogi, która należała właśnie do owocniaków. Musiał być od nich lub być samotnikiem, jednak póki ten nie przekroczył granic, to Hiacynt nie musiał się nim przejmować. Kojarzył jednak to futro i oczy. Skądś go znał? 
 - Kojarzę Cię. - Wypalił w końcu ciemny kot. Rudzielec chwilę musiał zastanowić się, czy zdradzić nieznajomemu swe myśli, czy udawać głupca, który nie wie, o co mu chodzi.
 - Huh? Ja Ciebie również. - Powiedział po chwili kocur, wybierając pierwszą opcję. Ciekawiło go, jak to się dalej rozwinie. 
 - Gęgawa. Pamiętasz zgromadzenie i dwóch całujących się uczniów, od których odeszliśmy? Tak, to ja. - Wyjaśnił nagle nieznajomy, a Hiacynt przypomniał sobie o tej sytuacji. Było coś takiego. I właśnie skąd go kojarzył! 
 - Pamiętam to bardzo dobrze. Tego nie da się zapomnieć. - Przyznał rudy uczeń. - Hiacyntowa Łapa, jeśli nie zdążyłeś poznać mojego imienia. Dużo się wtedy działo. - Przedstawił się, bo wcześniej zrobił to drugi kocur. Nie mógł pozwolić na nie zdradzenie swego imienia, gdy zrobił to już drugi kot. - Mam nadzieję wielką, że sytuacja ze zgromadzenia nie powtórzy się i ja nie będę musiał ratować mego brata przed twym bratem, a bardziej przed ich zakazanym romansem.
 - Oczywiście, że nie. Bryza teraz-... - Zaczął Gęgawa, jednak przerwał mu przejeżdżający potwór, który znalazł się zdecydowanie za blisko rudego kocura, co dopiero teraz on zauważył. Odsunął się kilka kroków w tył, aby poczuć się bezpiecznie. Przynajmniej chwilowo. - A co ty tu robisz? Trening odnośnie drogi grzmotu lub granic? - Kontynuował Gęgawa, jakby przejeżdżający potwór wcale nie przerwał mu swej wypowiedzi. 
 - Czarnowroni Lot w życiu nie puściłby mnie samego przy drodze grzmotu. - Powiedział rudy kot, pomijając fakt, że jego mentor by się tego dopuścił, jeśli jego w planach miałby go zabić. - Polowanie zaprowadziło mnie w te strony, chociaż zapach tego miejsca powinien mnie odpędzić. Chociaż… To samo pytanie mógłbym zadać Ci Gęgawo. Co ty tu robisz? Nie sądzę, że sam, z własnej woli, byś tu przyszedłbyś obserwować przejeżdżające stwory. Czy mam racje? 

< Gęgawo? >

Npc: Szczypiorkowa Łapa, Falująca Łapa, Kwiecisty Pocałunek, Owczy Pęd, Zakrzywiona Ość, Długie Rzęsy, Czarnowroni Lot, Czajkowe Zaćmienie, Diamentowa Grota

[przyznano 5%]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz