Pokiwał głową. Musiał zadbać o swój nowy nabytek. Chciał mieć szczura, a nie skoconego szczura. Jeszcze umrze przez to bycie kotem i co?
- Tak... Może w jedzeniu ci coś takiego dali... - mruknął po czym zbliżył się do jego ogona i zaczął go skubać, pozbywając się futra. Nie rozumiał dlaczego maluch nagle zaczął płakać i piszczeć. Niepojęte jak dla niego.
- Ja nie chcę! Już wole mieć taki ogonek kotkowy! Psze pana!
- Nie możesz mieć kotkowego, bo ci odpadnie! Twoja szczurza natura stwierdzi, że ogon nie pasuje i ci odpadnie!- kontynuował zabieg, dopóki ogonek nie stał się cały łysy.- No, od razu lepiej.
- Odpadnie?! - kociak wydawał się przerażony. Dziwne. W sumie chciałby zobaczyć odpadający ogon. To by mogło być ciekawe. Może następnym razem to zrobi?
- D-dziękuję. U-uratował pan mój ogonek! - siorbnął nosem, wycierając łapkami łezki. - Rzeczywiście jestem szczurem. Przepraszam, że ci nie wierzyłem. - Zwiesił smutno łeb.
Uśmiechnął się szeroko. Wyglądał rzeczywiście jak szczur! Nie wiedział kto go zamienił w kota, ale gdyby dorwał tego drania... Teraz tylko musiał go porwać. To będzie proste. W końcu, kto by nie chciał z nim iść na przygodę?
- Dobrze Szczurku. Wybaczam ci. A teraz musisz sobie zrobić kąpiel w śmieciach by pachnieć jak szczur. Przy okazji znajdziemy ci zabawkę i nową klatkę!
- Jaką klatkę? Ja... ja nie chcę... - cofnął się o krok. - Um... Ja... Ja nie rozumiem... - wymiauczał. - No i... Nie znam pana... Dziękuje, że pokazałeś mi, że jestem szczurkiem, ale... Muszę już wracać...
- Nie możesz uciekać! Jesteś szczurem, nie mieszkasz z Dwunożnymi! Wiesz co robią Dwunożni ze szczurami?! Dają w jedzeniu truciznę i umierasz w męczarniach!- miauknął, wlepiając w niego gały.- Skręca cię od środka, nie możesz zwymiotować... Wypala cię od środka... I umierasz! A szczury jeżeli są udomowione chociaż na chwilę, to trzymają je Dwunożni w klatkach. A jeżeli są mniej mili, to przytrzaskują takimi zabawnymi rzeczami tak, że wykręca ci nogi i kręgosłup! Ze mną będzie ci lepiej, pokaże ci jak być szczurem!
W sumie, to może trochę przesadził, ale widział szczura w pułapce jak go przytrzasnęło i jak inny szczurek zjadł takie śmieszne zatrute jedzenie, bo w jego dawnym domu trochę ich było a mu się nie chciało ich łapać. Dwunożni poradzili sobie w inny sposób i tak to działało. Czemu mordowali szczury to się nie dowie, ale przynajmniej wychowa dobrze malucha i pokaże mu bycie szczurem! Maluszek wydawał się być przejęty tym wszystkim. Zwiesił smętnie uszka i wydawał się być najsmutniejszym gryzoniem na świecie.
- Ja nie chcę mieć wykręconych łapek i kręgosłupa! - pisnął żałośnie, podchodząc do niego i przytulając się do jego sierści. - Proszę! Ja nie chcę! Nie chcę tam wracać! Ale... ale ja nie umiem żyć poza swoim domem. Nie znam świata... I... I czemu ci zależy na mnie? Na szczurze? Jesteś przecież kotem... Skąd wiesz jak żyją szczury?
Pogłaskał go po głowie. Był z niego taki biedny szczurek... Nic nie wiedział o życiu… Do czasu. Wszystko będzie wiedział o szczurowaniu!
- Widziałem szczury wiele razy... Mieszkałem przez długi czas na ulicy, więc poznałem je dobrze. A teraz muszę cię naprowadzić na dobre tory. Będę się tobą opiekować, bo... Bo zawsze chciałem mieć zwierzątko- przyznał się.- A ty potrafisz mówić i w ogóle... To jest bardzo fajne! Szybciej nauczysz się sztuczek!
- D-dziękuję. Pewnie bym zginął gdyby nie twoja pomoc, dziękuję - dalej chował swój pyszczek w jego sierści. To było miłe… - T-tylko... Tylko co teraz? Mówiłeś, że mieszkasz bardzo daleko, a ja mam krótkie łapki... Nie wiem czy nadążę.
- Hm... Na pewno znajdziemy jakiś sposób! Mogę cię spróbować pociągnąć w klatce! Ale najpierw śmieci. Musisz się bardzo dobrze wytarzać. Nie wiadomo co ci się może stać, jeżeli dalej będziesz kotem... Może ci wyskoczą bąble na ciele? Będziesz mieć trzecie oko?- snuł swoje rozważania, patrząc na każdy skrawek futerka jego małego szczurka. W końcu się od niego odsunął i przeleciał wzrokiem po jego nóżkach. Rzeczywiście miał krótkie łapy... Jak to szczur! Nie rozumiał jak jakiś Dwunożny mógł być tak głupi i uważać go za kota! Idioci.
W sumie to nie sądził, że Szczurek się na serio wytwarza w jakiś śmieciach, ale zrobił to. Pobiegł szybko zanurzyć się w śmieciach jakby to była sprawa życia i śmierci. Mógł zostać czysty, to mógłby zauważyć, czy jego ciało się zmienia. Dodatkowy ogon byłby ciekawy.
- Już nie mam żadnych bąbli?! Zniknęły?! - wymiauczał z paniką.
Skrzywił nochal. Fuuuj, jak cuchnął! Ale to dobrze. Szczury takie były. Spotykał je co chwilę, jak przemykały przez miasto i śmieci. Zawsze były jakieś agresywne i śmierdzące, więc pewnie maluch też taki będzie.
- Tak, już ich nie masz... Oko też ci się nie pojawiło. No, już prawie przygotowany jesteś na podróż! Tylko znajdź sobie jakieś zabawki i powiedz jaki rozmiar klatki chcesz...- podreptał w stronę innego śmietnika w poszukiwaniu kartonu. Musiał przygotować dla szczurka jak najlepsze warunki do życia. Miał już w końcu całą jego resztę spędzić wraz z nim… Chciał być dla niego dobrym tatą!
- A może... pójdę do domu i stamtąd wezmę swoje zabawki? - zaproponował, podchodząc do niego, przyglądając się zaciekawiony co takiego robił. Odwrócił się do niego nagle i wzdął policzki. Wrócić?! No chyba nie! Nie mógł pozwolić, by uciekł i został zabity!
- Nie możesz wracać! Dwunożni cię złapią i zjedzą! Poza tym, tutaj masz dużo zabawek! Butelki, druty, puszki, gazety... Właśnie, muszę wziąć gazety, żebyś miał na co sikać!- złapał jakieś stare egzemplarze i wrzucił do pudła, w którym już był metalowy fragment jakiegoś czegoś dla Dwunożnych i nadawało się do tego, by pudło stało się klatką.- Zmieścisz się tu?
Maluch podszedł do kartonu, zaglądając do niego, po czym wszedł do środka.
- Um... Chyba się zmieszczę... Ale czemu miałbym siedzieć w kartonie? - zapytał nie za bardzo rozumiejąc o co chodziło. Przecież to było takie logiczne… Naprawdę nie rozumiał głupich szczurków. Myślały jakoś inaczej chyba. Karton mógł służyć do różnych rzeczy, to fakt, ale… Najważniejszym jego zastosowaniem to wykorzystanie go jako miejsce do spania.
- To będzie twoja klatka. Będziesz tam spędzać czas. Dlatego musisz mieć zabawki, bo się zanudzisz na śmierć! Nie narzekaj, szczury nie narzekają tylko biorą! Musisz być grzecznym szczurem!
- Ale ja nie jestem takim... szczurem, szczurem. Skociłem się i ja nie rozumiem... - przypomniał mu o tym, wychodząc z kartonu i patrząc na to wszystko z niepewnością. - Uh... A jak chcesz ten karton przenieść do swojego domu?
- Przeciągnę go! Będzie dobrze. I teraz to mnie obrażasz. Skociłeś się i co? Ja ci tu pomagam się zeszczurzyć z powrotem, a ty odrzucasz moją pomoc... Nie chcę być dla ciebie niemiły!- fuknął i popchnął go do kartonu.- Właź i idziemy!
Zeszczurzy go jeszcze! Będzie świetnym szczurkiem, bo go rozumiał. Inne były głupie, a ten chociaż nauczył się kociego. Jedynie irytowało go to, jak negował jego rasę. Udawał dalej kota!
- Nie odrzucam! Jestem wdzięczny, naprawdę! - pisnął. - Ale... ale na pewno dasz radę mnie w nim przetransportować? - miauknął sceptycznie, wpadając do kartonu, potknąwszy się o swoje łapki. Przekrzywił łeb. To nie mogło być takie ciężkie… Szczurek był maluteńki więc pewnie i leciutki.
- No... Chyba powinienem dać radę. Trochę nam to zajmie, ale cię przeciągnę...- powiedział, po czym zaczął pchać karton wraz z dzieckiem w środku. Uh, ale to było ciężkie! Nie spodziewał się tego! O zdrowie czy życie malucha który musiał sie tam w środku męczyć niezbyt się bał, bardziej o to czy nie padnie w połowie drogi. Stęknął głucho. Uh, to było za ciężkie! Nie mógł tego tak ciągnąć! Bylica dawała sobie radę, ale on nie umiał pchać, bo był mały... Ale w sumie, mógł wykorzystać jakiegoś starszego kota do roboty... Tylko, że musiałby się wrócić do stodoły a co jeżeli Szczurek ucieknie? Nie mógł na to pozwolić.
- Musisz wyjść i iść sam. Albo... Albo na mnie wskoczyć. Jesteś malutki to może mnie nie zgnieciesz Szczurku- sapnął, przestając pchać karton. Całe szczęście maluch się nie stawiał i po chwili stanął obok niego. Już umiał wykonywać rozkazy!
- Wejde na ciebie - stwierdził. Po chwili poczuł Szczurka na swoich plecach. Dotyk jego malutkich łapek był z początku wielkim zaskoczeniem, ale chyba przywyknie do noszenia malucha. On żeby mieć jeszcze lepszą stabilność objął jego szyję.
- Już jestem. Um... A jak się pan nazywa? Bo nie mówiłeś.
Musiał ugiąć łapki, bo jednak nowy ciężar był dla niego zbyt duży i nie potrafił ustać na wyprostowanych łapach. Przynajmniej szczur nie był aż taki duży... Podszedł do kartonu i zaczął go lekko pchać z gryzoniem na plecach. Imię? W sumie… Czy pamiętał? Chyba tak! Nie używał go bo ta stara baba nazywała go inaczej, ale Szczur mógł. Był jego, więc takimi rzeczami mógł się dzielić.
- Ja jestem Aital... Ale nie mów tego tej starej pani co ją zobaczysz. Ona nie może wiedzieć, bo tak mogą na mnie mówić tylko Dwunożni i teraz ty, skoro jesteś moim zwierzakiem.
- Nie powiem. A ta starsza pani... To kto to? Dlaczego z nią mieszkasz? To twoja babcia? - wypytywał, To było trochę nachalne, ale… Musiał się z nim wszystkim dzielić. Mieli być nierozłączni.
- Taka miła babuńka, ale za dobrze jej nie znam. Ona mnie adoptowała i jest teraz moją mamą, ale... Tak naprawdę nią nie jest. Po prostu się mną opiekuje. Ale ma tragiczne dzieci! Jest taka Krokus, która co chwilę mnie bije i zmusza do jakichś ble treningów! Straszne- parsknął na wspomnienie o burej.- A sam dom ma fajny. Taki duży, jest pełno siana, można robić różne ciekawe rzeczy... Rozwalać wszystko dookoła... Więc wolę stodołę niż miasto, bo tam jest bezpieczniej. Choć od jakiegoś czasu muszę chodzić do miasta, by Krokus nie mogła mnie uczyć- powiedział dlaczego się zjawił w mieście i dalej pchał karton. Mogło to trochę zająć, ale... Da sobie radę. Nie był taki słabiutki!
- Och... To brzmi smutno. Dlaczego cię bije? Przecież... nie jesteś zły. Pomogłeś mi i uratowałeś życie! - pisnął. - A twoja mama nie może jej coś powiedzieć? Czy będzie też moją mamą skoro będę z wami mieszkać? Myślisz, że nie będzie zła, gdy się u was pojawie? Niektórzy nie lubią niespodzianek... - wypowiedział swoje obawy. W sumie miał rację… Może ktoś będzie mu chciał go zabrać? To by była tragedia.
- Nie będzie zła, jesteś mój więc nie ma nic do gadania. Jeżeli się będzie wściekać, to cię obronię. I nie, nie będzie twoją mamą tylko... Babcią? Bo wiesz, jestem twoim opiekunem to prawie jak tata... Nawet więcej niż tata! No i wiesz, ona nic nie powie bo to jej biologiczne dziecko. Faworyzuje ją. Mam nadzieję, że Krokus się ciebie nie doczepi... A jak spróbuje, to ją spiorę!
‐ To miłe co mówisz... - powiedział. - Och... To babcia jest bardzo be, be. I... i dziękuję, że chcesz mnie chronić. Nie każdy chciałby adoptować szczurka.
- Ja zawsze chciałem mieć szczurka... Jesteś szczęściarzem, że na ciebie wpadłem! Inaczej Dwunożni by cię otruli... A tak to cię ochronię przed tym losem! Tylko musisz być grzeczny. Nie przejmuj się babcią ani nikim tam, jesteś mój, jasne?- dreptał dalej, uśmiechając się. Miał własne zwierzątko! Ale świetnie!- Jeżeli jesteś śpiący, to możesz iść spać. Jeszcze długo będziemy chodzić, ale obudzę cię jak będziemy na miejscu.
- Jestem wdzięczny - miauknął, po czym kiwnął łebkiem. - Mhm... Prześpie się - ziewnął, zamykając oczka. - Jesteś mięciusi - dodał jeszcze, po czym poczuł, jak oddech kociaka się uspokaja. Szybko zasnął. Miał nadzieję, że uda mu się wejść do szopy niezauważonym.
- Tak... Może w jedzeniu ci coś takiego dali... - mruknął po czym zbliżył się do jego ogona i zaczął go skubać, pozbywając się futra. Nie rozumiał dlaczego maluch nagle zaczął płakać i piszczeć. Niepojęte jak dla niego.
- Ja nie chcę! Już wole mieć taki ogonek kotkowy! Psze pana!
- Nie możesz mieć kotkowego, bo ci odpadnie! Twoja szczurza natura stwierdzi, że ogon nie pasuje i ci odpadnie!- kontynuował zabieg, dopóki ogonek nie stał się cały łysy.- No, od razu lepiej.
- Odpadnie?! - kociak wydawał się przerażony. Dziwne. W sumie chciałby zobaczyć odpadający ogon. To by mogło być ciekawe. Może następnym razem to zrobi?
- D-dziękuję. U-uratował pan mój ogonek! - siorbnął nosem, wycierając łapkami łezki. - Rzeczywiście jestem szczurem. Przepraszam, że ci nie wierzyłem. - Zwiesił smutno łeb.
Uśmiechnął się szeroko. Wyglądał rzeczywiście jak szczur! Nie wiedział kto go zamienił w kota, ale gdyby dorwał tego drania... Teraz tylko musiał go porwać. To będzie proste. W końcu, kto by nie chciał z nim iść na przygodę?
- Dobrze Szczurku. Wybaczam ci. A teraz musisz sobie zrobić kąpiel w śmieciach by pachnieć jak szczur. Przy okazji znajdziemy ci zabawkę i nową klatkę!
- Jaką klatkę? Ja... ja nie chcę... - cofnął się o krok. - Um... Ja... Ja nie rozumiem... - wymiauczał. - No i... Nie znam pana... Dziękuje, że pokazałeś mi, że jestem szczurkiem, ale... Muszę już wracać...
- Nie możesz uciekać! Jesteś szczurem, nie mieszkasz z Dwunożnymi! Wiesz co robią Dwunożni ze szczurami?! Dają w jedzeniu truciznę i umierasz w męczarniach!- miauknął, wlepiając w niego gały.- Skręca cię od środka, nie możesz zwymiotować... Wypala cię od środka... I umierasz! A szczury jeżeli są udomowione chociaż na chwilę, to trzymają je Dwunożni w klatkach. A jeżeli są mniej mili, to przytrzaskują takimi zabawnymi rzeczami tak, że wykręca ci nogi i kręgosłup! Ze mną będzie ci lepiej, pokaże ci jak być szczurem!
W sumie, to może trochę przesadził, ale widział szczura w pułapce jak go przytrzasnęło i jak inny szczurek zjadł takie śmieszne zatrute jedzenie, bo w jego dawnym domu trochę ich było a mu się nie chciało ich łapać. Dwunożni poradzili sobie w inny sposób i tak to działało. Czemu mordowali szczury to się nie dowie, ale przynajmniej wychowa dobrze malucha i pokaże mu bycie szczurem! Maluszek wydawał się być przejęty tym wszystkim. Zwiesił smętnie uszka i wydawał się być najsmutniejszym gryzoniem na świecie.
- Ja nie chcę mieć wykręconych łapek i kręgosłupa! - pisnął żałośnie, podchodząc do niego i przytulając się do jego sierści. - Proszę! Ja nie chcę! Nie chcę tam wracać! Ale... ale ja nie umiem żyć poza swoim domem. Nie znam świata... I... I czemu ci zależy na mnie? Na szczurze? Jesteś przecież kotem... Skąd wiesz jak żyją szczury?
Pogłaskał go po głowie. Był z niego taki biedny szczurek... Nic nie wiedział o życiu… Do czasu. Wszystko będzie wiedział o szczurowaniu!
- Widziałem szczury wiele razy... Mieszkałem przez długi czas na ulicy, więc poznałem je dobrze. A teraz muszę cię naprowadzić na dobre tory. Będę się tobą opiekować, bo... Bo zawsze chciałem mieć zwierzątko- przyznał się.- A ty potrafisz mówić i w ogóle... To jest bardzo fajne! Szybciej nauczysz się sztuczek!
- D-dziękuję. Pewnie bym zginął gdyby nie twoja pomoc, dziękuję - dalej chował swój pyszczek w jego sierści. To było miłe… - T-tylko... Tylko co teraz? Mówiłeś, że mieszkasz bardzo daleko, a ja mam krótkie łapki... Nie wiem czy nadążę.
- Hm... Na pewno znajdziemy jakiś sposób! Mogę cię spróbować pociągnąć w klatce! Ale najpierw śmieci. Musisz się bardzo dobrze wytarzać. Nie wiadomo co ci się może stać, jeżeli dalej będziesz kotem... Może ci wyskoczą bąble na ciele? Będziesz mieć trzecie oko?- snuł swoje rozważania, patrząc na każdy skrawek futerka jego małego szczurka. W końcu się od niego odsunął i przeleciał wzrokiem po jego nóżkach. Rzeczywiście miał krótkie łapy... Jak to szczur! Nie rozumiał jak jakiś Dwunożny mógł być tak głupi i uważać go za kota! Idioci.
W sumie to nie sądził, że Szczurek się na serio wytwarza w jakiś śmieciach, ale zrobił to. Pobiegł szybko zanurzyć się w śmieciach jakby to była sprawa życia i śmierci. Mógł zostać czysty, to mógłby zauważyć, czy jego ciało się zmienia. Dodatkowy ogon byłby ciekawy.
- Już nie mam żadnych bąbli?! Zniknęły?! - wymiauczał z paniką.
Skrzywił nochal. Fuuuj, jak cuchnął! Ale to dobrze. Szczury takie były. Spotykał je co chwilę, jak przemykały przez miasto i śmieci. Zawsze były jakieś agresywne i śmierdzące, więc pewnie maluch też taki będzie.
- Tak, już ich nie masz... Oko też ci się nie pojawiło. No, już prawie przygotowany jesteś na podróż! Tylko znajdź sobie jakieś zabawki i powiedz jaki rozmiar klatki chcesz...- podreptał w stronę innego śmietnika w poszukiwaniu kartonu. Musiał przygotować dla szczurka jak najlepsze warunki do życia. Miał już w końcu całą jego resztę spędzić wraz z nim… Chciał być dla niego dobrym tatą!
- A może... pójdę do domu i stamtąd wezmę swoje zabawki? - zaproponował, podchodząc do niego, przyglądając się zaciekawiony co takiego robił. Odwrócił się do niego nagle i wzdął policzki. Wrócić?! No chyba nie! Nie mógł pozwolić, by uciekł i został zabity!
- Nie możesz wracać! Dwunożni cię złapią i zjedzą! Poza tym, tutaj masz dużo zabawek! Butelki, druty, puszki, gazety... Właśnie, muszę wziąć gazety, żebyś miał na co sikać!- złapał jakieś stare egzemplarze i wrzucił do pudła, w którym już był metalowy fragment jakiegoś czegoś dla Dwunożnych i nadawało się do tego, by pudło stało się klatką.- Zmieścisz się tu?
Maluch podszedł do kartonu, zaglądając do niego, po czym wszedł do środka.
- Um... Chyba się zmieszczę... Ale czemu miałbym siedzieć w kartonie? - zapytał nie za bardzo rozumiejąc o co chodziło. Przecież to było takie logiczne… Naprawdę nie rozumiał głupich szczurków. Myślały jakoś inaczej chyba. Karton mógł służyć do różnych rzeczy, to fakt, ale… Najważniejszym jego zastosowaniem to wykorzystanie go jako miejsce do spania.
- To będzie twoja klatka. Będziesz tam spędzać czas. Dlatego musisz mieć zabawki, bo się zanudzisz na śmierć! Nie narzekaj, szczury nie narzekają tylko biorą! Musisz być grzecznym szczurem!
- Ale ja nie jestem takim... szczurem, szczurem. Skociłem się i ja nie rozumiem... - przypomniał mu o tym, wychodząc z kartonu i patrząc na to wszystko z niepewnością. - Uh... A jak chcesz ten karton przenieść do swojego domu?
- Przeciągnę go! Będzie dobrze. I teraz to mnie obrażasz. Skociłeś się i co? Ja ci tu pomagam się zeszczurzyć z powrotem, a ty odrzucasz moją pomoc... Nie chcę być dla ciebie niemiły!- fuknął i popchnął go do kartonu.- Właź i idziemy!
Zeszczurzy go jeszcze! Będzie świetnym szczurkiem, bo go rozumiał. Inne były głupie, a ten chociaż nauczył się kociego. Jedynie irytowało go to, jak negował jego rasę. Udawał dalej kota!
- Nie odrzucam! Jestem wdzięczny, naprawdę! - pisnął. - Ale... ale na pewno dasz radę mnie w nim przetransportować? - miauknął sceptycznie, wpadając do kartonu, potknąwszy się o swoje łapki. Przekrzywił łeb. To nie mogło być takie ciężkie… Szczurek był maluteńki więc pewnie i leciutki.
- No... Chyba powinienem dać radę. Trochę nam to zajmie, ale cię przeciągnę...- powiedział, po czym zaczął pchać karton wraz z dzieckiem w środku. Uh, ale to było ciężkie! Nie spodziewał się tego! O zdrowie czy życie malucha który musiał sie tam w środku męczyć niezbyt się bał, bardziej o to czy nie padnie w połowie drogi. Stęknął głucho. Uh, to było za ciężkie! Nie mógł tego tak ciągnąć! Bylica dawała sobie radę, ale on nie umiał pchać, bo był mały... Ale w sumie, mógł wykorzystać jakiegoś starszego kota do roboty... Tylko, że musiałby się wrócić do stodoły a co jeżeli Szczurek ucieknie? Nie mógł na to pozwolić.
- Musisz wyjść i iść sam. Albo... Albo na mnie wskoczyć. Jesteś malutki to może mnie nie zgnieciesz Szczurku- sapnął, przestając pchać karton. Całe szczęście maluch się nie stawiał i po chwili stanął obok niego. Już umiał wykonywać rozkazy!
- Wejde na ciebie - stwierdził. Po chwili poczuł Szczurka na swoich plecach. Dotyk jego malutkich łapek był z początku wielkim zaskoczeniem, ale chyba przywyknie do noszenia malucha. On żeby mieć jeszcze lepszą stabilność objął jego szyję.
- Już jestem. Um... A jak się pan nazywa? Bo nie mówiłeś.
Musiał ugiąć łapki, bo jednak nowy ciężar był dla niego zbyt duży i nie potrafił ustać na wyprostowanych łapach. Przynajmniej szczur nie był aż taki duży... Podszedł do kartonu i zaczął go lekko pchać z gryzoniem na plecach. Imię? W sumie… Czy pamiętał? Chyba tak! Nie używał go bo ta stara baba nazywała go inaczej, ale Szczur mógł. Był jego, więc takimi rzeczami mógł się dzielić.
- Ja jestem Aital... Ale nie mów tego tej starej pani co ją zobaczysz. Ona nie może wiedzieć, bo tak mogą na mnie mówić tylko Dwunożni i teraz ty, skoro jesteś moim zwierzakiem.
- Nie powiem. A ta starsza pani... To kto to? Dlaczego z nią mieszkasz? To twoja babcia? - wypytywał, To było trochę nachalne, ale… Musiał się z nim wszystkim dzielić. Mieli być nierozłączni.
- Taka miła babuńka, ale za dobrze jej nie znam. Ona mnie adoptowała i jest teraz moją mamą, ale... Tak naprawdę nią nie jest. Po prostu się mną opiekuje. Ale ma tragiczne dzieci! Jest taka Krokus, która co chwilę mnie bije i zmusza do jakichś ble treningów! Straszne- parsknął na wspomnienie o burej.- A sam dom ma fajny. Taki duży, jest pełno siana, można robić różne ciekawe rzeczy... Rozwalać wszystko dookoła... Więc wolę stodołę niż miasto, bo tam jest bezpieczniej. Choć od jakiegoś czasu muszę chodzić do miasta, by Krokus nie mogła mnie uczyć- powiedział dlaczego się zjawił w mieście i dalej pchał karton. Mogło to trochę zająć, ale... Da sobie radę. Nie był taki słabiutki!
- Och... To brzmi smutno. Dlaczego cię bije? Przecież... nie jesteś zły. Pomogłeś mi i uratowałeś życie! - pisnął. - A twoja mama nie może jej coś powiedzieć? Czy będzie też moją mamą skoro będę z wami mieszkać? Myślisz, że nie będzie zła, gdy się u was pojawie? Niektórzy nie lubią niespodzianek... - wypowiedział swoje obawy. W sumie miał rację… Może ktoś będzie mu chciał go zabrać? To by była tragedia.
- Nie będzie zła, jesteś mój więc nie ma nic do gadania. Jeżeli się będzie wściekać, to cię obronię. I nie, nie będzie twoją mamą tylko... Babcią? Bo wiesz, jestem twoim opiekunem to prawie jak tata... Nawet więcej niż tata! No i wiesz, ona nic nie powie bo to jej biologiczne dziecko. Faworyzuje ją. Mam nadzieję, że Krokus się ciebie nie doczepi... A jak spróbuje, to ją spiorę!
‐ To miłe co mówisz... - powiedział. - Och... To babcia jest bardzo be, be. I... i dziękuję, że chcesz mnie chronić. Nie każdy chciałby adoptować szczurka.
- Ja zawsze chciałem mieć szczurka... Jesteś szczęściarzem, że na ciebie wpadłem! Inaczej Dwunożni by cię otruli... A tak to cię ochronię przed tym losem! Tylko musisz być grzeczny. Nie przejmuj się babcią ani nikim tam, jesteś mój, jasne?- dreptał dalej, uśmiechając się. Miał własne zwierzątko! Ale świetnie!- Jeżeli jesteś śpiący, to możesz iść spać. Jeszcze długo będziemy chodzić, ale obudzę cię jak będziemy na miejscu.
- Jestem wdzięczny - miauknął, po czym kiwnął łebkiem. - Mhm... Prześpie się - ziewnął, zamykając oczka. - Jesteś mięciusi - dodał jeszcze, po czym poczuł, jak oddech kociaka się uspokaja. Szybko zasnął. Miał nadzieję, że uda mu się wejść do szopy niezauważonym.
***
Po długiej wyczerpującej podróży, dotarli w końcu na miejsce. Sam nie wiedział ile zajęło im dopchanie kartonu do szopy, ale z pewnością nie było go przez długi czas. Zrzucił ze swoich pleców Szczurka i zerknął do środka. Uf, nikogo nie było. Musieli pójść na polowanie albo jakiś spacer. Mógł w spokoju się zająć szczurem.
- Wstawaj!- krzyknął na niego.- Jesteśmy już! Za chwilę zrobię ci tą klatkę i dalej poduczę bycia szczurem!
Chyba obudził go trochę… Za głośno. Maluch wydawał się być bardzo zaskoczony, ale po chwili wstał i uniósł ten swój śliczny łysy ogonek. Jego kochany szczurek…
- To tu? Wygląda... inaczej niż w mieście. Tak... dużo tu przestrzeni.
- Tak, tak, tak- mruknął i popchnął go do środka. Wziął jego karton i położył koło swojego kartonu. Obrócił na bok i sprawdził czy kratka pasowała. Całe szczęście tak. Wyścielił pudło gazetami. Świetne miejsce dla szczura! Zaopiekuje się nim idealnie. Będzie najlepszym ojcem na świecie i w ogóle… Musiał tylko przypilnować malucha, bo wydawał się być bardzo podekscytowany zmianą miejsca zamieszkania i wszędzie się wciskał.
- Szczurku!- krzyknął na niego. Jeszcze zaśmierdzi całą szopę i Bylica będzie miała pretensje...- Chodź tutaj. Mam już dla ciebie klatkę.
Będzie miał przerąbane jak go poczują, a już się szczurzył w sianie! Tragedia…
- Ale tu fajnie! Lepiej niż w moim poprzednim domu! Tu jest tak wiele norek do ukrycia się i zabawy!
- Tak, będziesz mógł się bawić i śmierdzieć jak przystało na szczura. Teraz musimy ustalić zasady- zrobił bardzo poważną minę.- Po pierwsze, jedzenie i picie dostajesz tylko wtedy kiedy sobie zasłużysz. Umiesz robić jakieś sztuczki?
- Um... A co masz na myśli? Nie za bardzo rozumiem... Dwunożni dawali mi zawsze miseczki i tam zawsze było jeść. Nie musiałem nic robić.
Pacnął się łapą w głowę. Jak to? Był przecież szczurem! Prawdziwe szczury dostawały jedzenie za zrobienie czegoś. Widział to! Był taki szczur, który w sumie wyglądał jak pies ale był szczurem i zawsze jak się turlał to dostawał coś do jedzenia! Sam próbował przekonać tych losowych Dwunożnych, że on też umie sztuczki, ale ten szczur prawie go zagryzł. Cóż…
- Jak ci wyprali mózg... Udawali, że jesteś kotem i jeszcze dawali jedzenie bezinteresownie? Tragedia jakaś. Szczurku, jeżeli chcesz dostać jedzenie musisz robić sztuczkę. Tak robią szczury, jeśli mają właściciela.
<Szczurku?>
Jakie to słooodkie!
OdpowiedzUsuń