Skinął głową. Nie miał problemu co do tego, że chciał się wyspać przed nowym dniem. On również pragnął w spokoju wypocząć, nie targany przez koszmary. Właśnie tego bardzo mu zazdrościł. Mimo tego co go spotkało, potrafił żyć jak dawniej. Chociaż nie powinien ich porównywać. Rudzikowy Śpiew nie był torturowany codziennie, przez sześć księżyców jak on. Tylko raz wkurzył Zajęczą Gwiazdę, gdy ten odkrył jak spiskują. Nie miał traumy, bo jej się po prostu nie nabawił.
— Możemy już wracać... — zgodził się, odprowadzając go do obozu. I tak musiał odnaleźć Bażancie Futro, by nie było, że sam chodził bez opieki po terenach. Kto wie, co Krucza Gwiazda wtedy, by z nim zrobiła...
***
*przed atakiem Owocowego Lasu*
Siostra Rudzika go zlała. Trudno było mu w to uwierzyć, ale tak. Zrobiła to, ponieważ dowiedziała się, że on i jej brat tylko się tulili. To była tylko zwykła kradzież ciepła, a ta od razu posądziła go o romans z rudym. Nie zamierzał tego tak zostawiać. Nie był gejem, nie kochał tego mysiego móżdżka i nie zamierzał, by ta pusta lala tworzyła kolejne plotki na jego temat.
Dlatego też podszedł do Rudzikowego Śpiewu, a wraz z nim ruszył Orzechowe Serce z jego nową opiekunką, bo dzięki wspaniałości Kruczej Gwiazdy, Tulipanowy Płatek dostała ucznia, uwalniając się od niego raz na zawsze. Dziękował za to niebiosom.
— Rudzik! — syknął na niego; od razu, bez ceregieli, mordując go wzrokiem. — Ogarnij swoją porąbaną siostrzyczkę.
Rudy skulił uszy, gdy kocur podniósł na niego głos.
— Porąbaną? — spytał z niedowierzaniem. — Nie mów tak o niej. O co ci chodzi?
— O co mi chodzi? Ta jednooka gnida mnie pobiła z twojego powodu! — prychnął, machając ogonem. — Kazała bym się do ciebie nie zbliżał, bo inaczej znów mnie zleje. Wmówiła sobie, że jesteśmy parą i że cię krzywdzę, bo raz tylko cię przytuliłem.
Wojownik otworzył szerzej oczy i uchylił pysk w zadumie. Rozglądał się po obecnych obok kotach, czekając, aż ktoś przyzna, że to żart.
— Mówimy na pewno o Zanikającym Echu? — spytał. — Wiesz, ja innych sióstr nie mam, ale ten twój opis kompletnie do niej nie pasuje...
Nie wierzył w to co słyszał. Naprawdę był tępy. Widać jak znał swoją rodzinę. A może to ona zamąciła mu w głowie? Kto wie? Wyglądała mu na taką kryminalistkę, która mogłaby zastraszać własnego brata lub nim manipulować, by nie dawał wiary jej zbrodnią.
— Tak. To była ona. Zgadała się z Tulipan i Orzechem. Ci mnie trzymali, a twoja siostra kopała i dawała mi po pysku z wielką, chorą radością, grożąc mi i opowiadając bzdury o naszym partnerstwie. Jako jej brat, a mój... znajomy, który chcę ode mnie przebaczenia za zniszczenie mi życia, ogarnij ją. Nie chcę by w klanie krążyły przez nią plotki o tym, że mamy romans — Skrzywił się. — Do niej nic nie docierało, gdy temu zaprzeczałem.
Rudzikowy Śpiew pojrzał przelotnie na Orzecha, który wydawał się niewzruszony padającymi słowami.
— Tak... — mruknął niemrawo. — Porozmawiam z nią o tym, dobrze. Nie chciałbym, żeby te plotki zniszczyły twój związek i twoją rodzinę — dodał.
— Cieszę się, że rozumiesz. Przemów jej do rozsądku. Nie chcę ponownie być przez nią zaatakowany, gdy znów nie wiadomo co strzeli jej do łba.
— Pogadam z nią, ale naprawdę, ciężko mi w to uwierzyć. Nie byłeś za bardzo zmęczony? Może tylko ci się wydawało, że to moja siostra?
Kpił sobie z niego? Myślał, że już sprawa była wyjaśniona, ale najwidoczniej się mylił. Co za tępak. Miał ochotę nim potrząsnąć, by do niego dotarło, że miał rąbniętą siostrę.
— To. Była. Ona. Na pewno. — Zacisnął pysk w złości. — Dobrze wiedzieć, że nie dopuszczasz do siebie myśli, że nie byłaby w stanie zaatakować kogoś, ze względu na ciebie. Jesteś ślepy i głupi.
— Tak. Zlała go — potwierdził Orzech, co go zaskoczyło. Nie spodziewał się takich słów z pyska siostrzeńca. Widząc jego spojrzenie, ten prychnął. — Nie robię tego dla ciebie. Ja też wolałbym wiedzieć, gdyby moja siostra była toksyczna, niż żyć dalej w słodkim kłamstwie.
Dobrze mówił. Wbił ostry wzrok w rudego, oczekując na pogodzenie się z tym co właśnie od nich usłyszał. Mu mógł nie wierzyć, ale skoro kremowy potwierdził, de fakto przyznając się do udziału w tej zbrodni, liczył że kocur weźmie to na poważnie.
<Rudzik?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz