Trucizna dumnie spoglądał na swoją wspaniałą kolekcję. Ciernie, ostre patyki i śmieszny, przezroczysty lecz niebezpieczny kamień leżały ukryte pod sporą warstwą mchu. Van był gotowy na prawie każdą sytuację. Podczas gdy ciernie służyły głównie do uprzykrzania życia innym kociętom, dziwny kamień mógłby posłużyć do zabicia kogoś, gdyby w sekrecie włożyć go do czyjejś zwierzyny. To było takie ekscytujące! Ach, jak Trucizna kochał przerażone piski innych...
***
-Cześć braciszku! Coś się stało? – Trucizna usłyszał za sobą głos. O nie, akurat teraz, gdy wszystko miał rozłożone, ktoś musiał się napatoczyć! I to jeszcze jego durna siostra, Bielik, o której niedawno dowiedział się od mamy. Tylko zajmowała mu jej uwagę. To on powinien być najważniejszy, nie jakaś idiotka!! Trucizna odwrócił łepek, zgarniając swoje skarby pod mech.
-Czego ty chcesz?! – Syknął, jeżąc swoje futerko. Nie miała z nim szans, on miał broń, a ona tylko te swoje tępe pazurki. Biała wydawała się być zaskoczona. A co, myślała może, że będzie dla niej wspaniałym, małym braciszkiem? To dobre dla mięczaków!
-Najchętniej wetknął bym ci te ciernie w zad!! – wysyczał Trucizna, lecz zaraz potem zakrył sobie pyszczek ogonkiem. No to wykrakał. Koniec zabawy. Jednakże siostra wydawała się być jedynie zainteresowana, nie oburzona czy wstrząśnięta. Może jednak do czegoś by się nadawała?
-Ciernie? – zapytała, przekrzywiając głowę – mogę zobaczyć? Proszę!– Wydawała się być naprawdę zaciekawiona.
No dobra. Chyba mógł zaryzykować. Odwinął mech, ukazując siostrze swoją cenną kolekcję.
- Widzisz? – Van dumnie uniósł ogonek – Tylko nie mów nikomu! Ten śmieszny, przezroczysty kamień służy do zabijania – skłamał. Tak naprawdę nie wiedział co to jest, ani skąd się wzięło – wkłada się to do zwierzyny, i jak ktoś to połknie, to rozcina mu wtedy brzuch! – jego łapki drżały z ekscytacji – Chciałbym tak zabić te durne feni...femi...femimiski!! Ale tata ani mama mi nie pozwolą..... – Ogon Trucizny opadł z rozczarowania.
Biała wydawała się być rozbawiona całą sytuacją, ale pochłonięty opowiadaniem kocurek nawet tego nie zauważył.
-Jeszcze brakuje mi jagód śmierci. Podobno są bardzo niebezpieczne. Bo ja nie jestem głupi, wiesz? Jestem bardzo mądry, i często podsłuchuję, co mówią inni – kociak dumnie wypiął pierś, jednocześnie potajemnie wkładając cierń do legowiska Bielik. Bez tego przecież nie mogło się obyć.
<Bielik?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz