Już bardziej pewnym krokiem zbliżyła się do kocura, który znowu był jak tchórz. Czemu się ciągle chował.
- J-jesteś o-okropnym idiotą. Obrażasz m-mnie i moją rodzinę i n-nie potrafisz pogodzić się z porażką, j-jesteś j-jak bachor!
Orzech odszedł sprzed jej nosa. Usłyszała przekleństwo, które wypadło z pyska czekoladowego. Trochę się zdziwiła jego reakcją. Tak całkowicie szczerze, już sama nie wiedziała czy chce wyrządzić krzywdę Rybce. Rudzikowi na pewno się to nie spodoba. Zresztą, czy on ją jeszcze kiedyś pokocha z powrotem, czy będzie sama, jak to stwierdził kocur?
- Sama się tak zachowujesz! - prychnął na to.
Wzburzony Potok podeszła do niej, wysuwając pazury.
- Dajmy mu obie nauczkę. W Klanie Wilka takie kocury odnosiły się z szacunkiem do nas kotek. Byliśmy najważniejsze, a oni nam służyli.
- To czemu nawiałaś jak było ci tam tak dobrze? - warknął do niej Rybka.
- Bo głupi kocur to wszystko zniszczył! Zanikające Echo, nie wahaj się. Ten robal na to zasługuje. Nauczy się tak szacunku do lepszych od siebie - zadarła nosa.
Zdziwiona wybałuszyła oko. Ta kotka była dziwna i jej klan również. Czemu kotki były ważniejsze, o co im chodziło? Czy nikt u nich nie był równy?
- C-co? Nie mogę mu nic zrobić p-przecież...
O czym ta kotka wygadywała? Była jakąś wściekła feministką i powoli jej zachowanie coraz bardziej ją niepokoiło.
- A kto chciał jeszcze chwilę temu się z nim bić? - zdziwiła się liliowa. - Rzucasz słowa na wiatr? No spójrz na niego - Wskazała na czekoladowego, który odetchnął z ulgą. - Powinnaś go dobić, a nie dawać nadzieję - syknęła.
- Ej uspokój się! Najwidoczniej w końcu użyła głowy - powiedział.
Powoli sama nie wiedziała co o tym wszystkim sądzi. Szczerze nie chciała teraz by kocur oberwał, bo w końcu zdała sobie sprawę z konsekwencji, ale wojowniczka naciskała. Czuła jak jej wzrok przyszpila ją do ziemi.
- N-nie rzucam słów na wiatr, tylko...- wymamrotała, czując presję ze strony kotki.- N-no dobrze, a-ale nie chcę m-mieć później kłopotów.
Skoczyła na kocura z wysuniętymi pazurami, nie będąc już pewna w swoich działaniach. Co jeżeli coś mu zrobi i będą mieli o to pretensje? A co gorsza jej brat?
- Nikt się nie dowie - liliowa z uśmiechem obserwowała to co się działo.
Rybka skrzywił się lekko. Bolało go, czy z obrzydzenia to zrobił?
- Nie Echo! Nie słuchaj jej! - miauknął. Ale była na niego głucha.
- O patrz jak już błaga o litość. To zawsze jest zabawne - powiedziała zadowolona kotka.
- Echo! No weź! Ja żartowałem tylko!
Spojrzała na niego rozproszona. Nie wiedziała już co myśli. Nic nie było pewne. Schowała pazury czując jak jej ciało powoli zaczyna drgać. Nie mogła mu przecież nic zrobić, ale nie chciała być idiotką. Z ociąganiem kopnęła kocura lekko.
Orzech siedział cicho, patrząc tylko na to jednym okiem.
- Echo... zejdź ze mnie. Nie słuchaj jej... - spróbował ją przekonać do poddania się
Powoli puściła kocura, już kuląc uszy, czekając na słowa Wzburzonego Potoku. Po prostu... Nie mogła. Nie chciała dalej zawodzić Rudzika swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem. Skuliła się sama w sobie, była aż taka głupia? Atakowała bez większej przyczyny byle kogo.
Słyszała niezadowolone fukanie Wzburzonej. Nie chciała, by była zła. Kocur szybko wstał i cofnął od niej na bezpieczną odległość.
- P-przepraszam- wymamrotała do Rybki, czując straszny wstyd.- S-strasznie głupio wyszło.
Kocur rozluźnił się dopiero po chwili, jakby nie będąc pewnym czy ona nie stanowi dalej zagrożenia.
- Lepiej wracaj do obozu... - zasugerował.
Zmarszczyła brwi. Czemu był cały taki spięty? Przeprosiła go, więc nie chciała go znowu atakować. Nie była jakimś rozjuszonym zwierzęciem bez rozumu.
- Nie mogę- przypomniała mu cicho. Do tej pory ją to raniło, ale taki był stan rzeczy, a teraz czekoladowy jej jedynie o tym przypomniał. Najwyraźniej zapomniał.
- To... to nie idź już za mną. Zapoluj... czy coś... - mruknął.
Spojrzała ukradkiem na Wzburzoną. To było źle, że nie pobiła Rybki? Nie chciała, by brat ją przestał kochać, a gdyby znowu to zrobiła to on na pewno zmieniłby o niej myślenie.
- No... Tak- wymamrotała, dalej patrząc na liliową.- Do... Do następnego, czy coś.
Kiwnął łbem, po czym szybko się stamtąd ulotnił. Wzburzony Potok jedynie szepnęła jej do ucha.
- Wstydź się. Powinnaś dać mu po gębie. Obraził cię i doprowadził do płaczu. Ja bym gnidzie nie odpuściła - po czym machnęła ogonem, ruszając za resztą grupy. Zwiesiła lekko łeb.
- J-jesteś o-okropnym idiotą. Obrażasz m-mnie i moją rodzinę i n-nie potrafisz pogodzić się z porażką, j-jesteś j-jak bachor!
Orzech odszedł sprzed jej nosa. Usłyszała przekleństwo, które wypadło z pyska czekoladowego. Trochę się zdziwiła jego reakcją. Tak całkowicie szczerze, już sama nie wiedziała czy chce wyrządzić krzywdę Rybce. Rudzikowi na pewno się to nie spodoba. Zresztą, czy on ją jeszcze kiedyś pokocha z powrotem, czy będzie sama, jak to stwierdził kocur?
- Sama się tak zachowujesz! - prychnął na to.
Wzburzony Potok podeszła do niej, wysuwając pazury.
- Dajmy mu obie nauczkę. W Klanie Wilka takie kocury odnosiły się z szacunkiem do nas kotek. Byliśmy najważniejsze, a oni nam służyli.
- To czemu nawiałaś jak było ci tam tak dobrze? - warknął do niej Rybka.
- Bo głupi kocur to wszystko zniszczył! Zanikające Echo, nie wahaj się. Ten robal na to zasługuje. Nauczy się tak szacunku do lepszych od siebie - zadarła nosa.
Zdziwiona wybałuszyła oko. Ta kotka była dziwna i jej klan również. Czemu kotki były ważniejsze, o co im chodziło? Czy nikt u nich nie był równy?
- C-co? Nie mogę mu nic zrobić p-przecież...
O czym ta kotka wygadywała? Była jakąś wściekła feministką i powoli jej zachowanie coraz bardziej ją niepokoiło.
- A kto chciał jeszcze chwilę temu się z nim bić? - zdziwiła się liliowa. - Rzucasz słowa na wiatr? No spójrz na niego - Wskazała na czekoladowego, który odetchnął z ulgą. - Powinnaś go dobić, a nie dawać nadzieję - syknęła.
- Ej uspokój się! Najwidoczniej w końcu użyła głowy - powiedział.
Powoli sama nie wiedziała co o tym wszystkim sądzi. Szczerze nie chciała teraz by kocur oberwał, bo w końcu zdała sobie sprawę z konsekwencji, ale wojowniczka naciskała. Czuła jak jej wzrok przyszpila ją do ziemi.
- N-nie rzucam słów na wiatr, tylko...- wymamrotała, czując presję ze strony kotki.- N-no dobrze, a-ale nie chcę m-mieć później kłopotów.
Skoczyła na kocura z wysuniętymi pazurami, nie będąc już pewna w swoich działaniach. Co jeżeli coś mu zrobi i będą mieli o to pretensje? A co gorsza jej brat?
- Nikt się nie dowie - liliowa z uśmiechem obserwowała to co się działo.
Rybka skrzywił się lekko. Bolało go, czy z obrzydzenia to zrobił?
- Nie Echo! Nie słuchaj jej! - miauknął. Ale była na niego głucha.
- O patrz jak już błaga o litość. To zawsze jest zabawne - powiedziała zadowolona kotka.
- Echo! No weź! Ja żartowałem tylko!
Spojrzała na niego rozproszona. Nie wiedziała już co myśli. Nic nie było pewne. Schowała pazury czując jak jej ciało powoli zaczyna drgać. Nie mogła mu przecież nic zrobić, ale nie chciała być idiotką. Z ociąganiem kopnęła kocura lekko.
Orzech siedział cicho, patrząc tylko na to jednym okiem.
- Echo... zejdź ze mnie. Nie słuchaj jej... - spróbował ją przekonać do poddania się
Powoli puściła kocura, już kuląc uszy, czekając na słowa Wzburzonego Potoku. Po prostu... Nie mogła. Nie chciała dalej zawodzić Rudzika swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem. Skuliła się sama w sobie, była aż taka głupia? Atakowała bez większej przyczyny byle kogo.
Słyszała niezadowolone fukanie Wzburzonej. Nie chciała, by była zła. Kocur szybko wstał i cofnął od niej na bezpieczną odległość.
- P-przepraszam- wymamrotała do Rybki, czując straszny wstyd.- S-strasznie głupio wyszło.
Kocur rozluźnił się dopiero po chwili, jakby nie będąc pewnym czy ona nie stanowi dalej zagrożenia.
- Lepiej wracaj do obozu... - zasugerował.
Zmarszczyła brwi. Czemu był cały taki spięty? Przeprosiła go, więc nie chciała go znowu atakować. Nie była jakimś rozjuszonym zwierzęciem bez rozumu.
- Nie mogę- przypomniała mu cicho. Do tej pory ją to raniło, ale taki był stan rzeczy, a teraz czekoladowy jej jedynie o tym przypomniał. Najwyraźniej zapomniał.
- To... to nie idź już za mną. Zapoluj... czy coś... - mruknął.
Spojrzała ukradkiem na Wzburzoną. To było źle, że nie pobiła Rybki? Nie chciała, by brat ją przestał kochać, a gdyby znowu to zrobiła to on na pewno zmieniłby o niej myślenie.
- No... Tak- wymamrotała, dalej patrząc na liliową.- Do... Do następnego, czy coś.
Kiwnął łbem, po czym szybko się stamtąd ulotnił. Wzburzony Potok jedynie szepnęła jej do ucha.
- Wstydź się. Powinnaś dać mu po gębie. Obraził cię i doprowadził do płaczu. Ja bym gnidzie nie odpuściła - po czym machnęła ogonem, ruszając za resztą grupy. Zwiesiła lekko łeb.
<Rybka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz