-MIAŁEM TO ZABRAĆ! TERAZ TO ZBIERAJ, WRONIA KARMO!
Te słowa sprawiły, że zatrzymał się i dostrzegł swoich braci, którym zaczęło odwalać. Trucizna wbijał w Wronę ciernia, delektując się jego piskami, a on się na to gapił bez żadnej chęci do życia. Jego zdaniem mogli się pozabijać. Ojciec miał rację, że nie powinien zawracać sobie głowę swoim młodszym rodzeństwem. Byli, bo byli, nic już nie dało się zmienić. Na dodatek czarny van był okropnie wyszczekany, co już skreśliło go z listy jego zainteresowań. Miał jednak tą okropną karę, a zaraz wyruszali. Czy powinien to przerwać?
Wiśniowy Świt wybawiła go od podjęcia decyzji. Wkroczyła między kocięta, odsuwając braci od siebie. Słyszał jak łajała Truciznę. Widział po niej, że miała już dość siedzenia w żłobku i niańczenia kolejnych bachorów. Nie dziwił jej się. Ile była królową? Już spory szmat czasu.
- Zaraz wyruszamy - powiadomił karmicielkę, która kiwnęła tylko do niego głową, gdy został zauważony.
Po tym odszedł, kontynuując swój pierwotny cel.
***
Postawił Wronę na ziemi. Mieli zatrzymać się na postój. Nie padał jeszcze z łap, lecz pragnął zniknąć z widoku każdego napotkanego wojownika. Kiedy szedł w kolumnie, pilnując wraz z siostrą, by nikt nie pozostał w tyle, słyszał ich docinki. Krew go wtedy zalewała. Nie mógł jednak nic zrobić. Nic, a nic, bo mógł skończyć gorzej. Przez ten czas unikał spotkań z ojcem. Czasem zauważał go kątem oka, gdy szedł na przedzie wraz z Irgowym Nektarem, ale jakoś nie śpieszyło mu się, by kroczyć tuż obok niego. Dziwne jak jedna decyzja, mogła sprawić aż taki efekt.
- Słodki Kwiatuszku, zajmij się przez chwilę Trucizną - usłyszał głos Wiśniowego Świtu, która padała z łap. Przytuliła do siebie Wronę, który dość szybko usnął ze swoją przybraną mamą, pozostawiając go sam na sam z tym demonem.
Skrzywił pysk, patrząc na kocię i czekając na fale wyzwisk, które na pewno padną w jego stronę. Miał nadzieję, że starczy mu cierpliwości do malca i "przypadkiem" go nie uderzy. Nie miał humoru na zabawy z gówniarzem, więc obawiał się, że jego kontrola nad emocjami, szybko zostanie wdeptana w ziemię.
- Więc... Jak ci minęła podróż? - zapytał.
<Trucizno?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz