Czując zębiska matki pogodziła się ze swoim losem córki marnotrawnej. Był to również znak, że koty opuszczały dotychczasowe miejsce spoczynku i ruszały w dalszą podróż.
- Ciekawe ile to jeszcze zajmie. - prychnęła do siebie.
- Pewnie wieczność - rzucił do siostry kocur, krzywiąc nosek. - Mgiełko, a wiesz, że te kocięta, które trafiły do żłobka, to one są pieszczoszkami takich dużych bezwłosych istot? - poinformował ją zmieniając całkowicie kierunek poprzedniej rozmowy.
- Jakich bezwłosych istot? - rzuciła udając zainteresowanie, dalej była nieco poirytowana.
- Jakich bezwłosych istot? - rzuciła udając zainteresowanie, dalej była nieco poirytowana.
- Dwunożnych. I jedna z tych kotek, ta czekoladowa, to nazywa się Paskuda, wiesz? Mama jej dała tak na imię - parsknął śmiechem. - I tak śmiesznie piszczy, jak ktoś do niej podchodzi.
- To dwunogi rodzą kocięta? - zdziwiła się.
- To dwunogi rodzą kocięta? - zdziwiła się.
- Nie. Koty mieszkają z nimi! Są ich niewolnikami! I ich mama była jedną z nich, urodziła je i dała takie imiona, a potem one znalazły się u nas! Nie wiedzą co to być klanowym kotem! Chcesz się nimi pobawić, jak będzie znów postój?
- Stroszku! Nie wolno tak wykorzystywać gorszych od nas!
- Stroszku! Nie wolno tak wykorzystywać gorszych od nas!
- Właśnie można! Bo są gorsi! A ta Paskuda nie ma nic przeciwko temu! Wiesz, że mi się kłaniała? I robiła wszystko co jej kazałem! Była szczęśliwa! Ona służyła wcześniej Dwunożnym i płacze ciągle, jak nie może wypełniać swojej natury!
- Co? - zdziwiła się. - Ja nie rozumiem jak można chcieć komuś usługiwać!
- Co? - zdziwiła się. - Ja nie rozumiem jak można chcieć komuś usługiwać!
- No ja też, ale ona chcę! - miauczał z entuzjazmem. - Skakała, turlała się jak jej kazałem i chwaliła mnie nawet! Tylko nie umie mówić, bo się tak dziwnie jąka.
Nie podobało jej się zachowanie brata, wręcz go nie poznawała.
Nie podobało jej się zachowanie brata, wręcz go nie poznawała.
- Jesteś dziecinny. - fuknęła nagle zmieniając wyraz pyska na wielki grymas.
- Wcale nie! - Wystawił jej języczek. - Nie wiesz co fajne! Gdybyś się pobawiła z nami, to byś zrozumiała jakie to cudowne! To nie jest jak z tą okropną Zając, co jest brutalna i dzika. Paskuda jest super ekstra!
- Czyli jest super ekstra i ją lubisz tak?
- No jest fajna... - przyznał niepewnie. - Taka śmieszna. Ale nie potrafi się bawić... Mówi, że jest zmęczona i ryczy jak dostanie mchem. - parsknął. - To jest dopiero beksa!
- No jest fajna... - przyznał niepewnie. - Taka śmieszna. Ale nie potrafi się bawić... Mówi, że jest zmęczona i ryczy jak dostanie mchem. - parsknął. - To jest dopiero beksa!
- To trzeba ją nauczyć się bawić jak nie umie! To nie jest trudne. - pouczyła braciszka.
- Zdziwiłabyś się... Nie znała żadnych zabaw! Widzisz jak ci Dwunożni jej namotali we łbie? Nawet przedstawić się nie potrafiła. Musiałem ją zachęcać...
- Zdziwiłabyś się... Nie znała żadnych zabaw! Widzisz jak ci Dwunożni jej namotali we łbie? Nawet przedstawić się nie potrafiła. Musiałem ją zachęcać...
Zaczęła się zastanawiać nad losami kotów mieszkających u dwunożnych, nigdy nie widziała tych istot, ale ich opis był przerażający.
- Co te potwory robią z kotami?! - zapytała z przerażeniem wymyślając sobie w tej swojej kocięcej główce najróżniejsze rzeczy.
<Braciszku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz