Siedział na pniaku i robił tak jak kazał brat. On to był mega mądry! Dzięki niemu już wkrótce on i Kwaśna Łapa zdobędą upragnione kociaki! Wtedy to będzie się nimi zajmował! Nauczy wszystkiego co sam potrafi! Oraz wytłumaczy wiele trudnych do pojęcia spraw! Ale na razie czekała go praktyka i masa ćwiczeń.
— A czy... czy z drzewem też można? - zapytał
Omszona Mordka uniósł brew w zdziwieniu.
— Ah, ależ oczywiście, że można! Nawet trzeba! — miauknął, starając się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie.
O! Czyli może nie musiał kazać Kwaśnej Łapie być obiektem do ćwiczeń. Gdy tylko wrócą do obozu, zaprowadzi młodszego przyjaciela do lasu i pokaże te dziwne ruchy. Pamiętał ze zgromadzenia jak płaskopyski kocurek zasmucił się wieścią, że ich "dziecko" nie przeżyło porodu. Przez to miał urazę do jakiejś rudo-czarnej kotki. Ale teraz mógł go pocieszyć i pokazać nowe światełko nadziei.
- Dzięki bracie! Jesteś super! Niedługo zostaniesz wujkiem, mówię ci! - miauknął zadowolony.
- Ta... To ja już spadam - powiedział znikając gdzieś w lesie.
Nie zatrzymywał go. Musiał teraz lepiej przyłożyć się do pracy i nabyć nowe umiejętności.
***
Po pieńku przyszła pora na drzewo. To było dziwne doświadczenie. Nie za bardzo wiedział jak do tego podejść. Ach! Teraz żałował, że brat mu nie pokazał tego na tych wielkich roślinach! Musiał teraz kombinować. Przytulił konar, ale miał za krótkie łapki. Na dodatek nie było tu karku do gryzienia. Polizał więc korę, ale była fuj, więc odszedł na kilka kroków i zmierzył obiekt do ćwiczeń wzrokiem. Może był wadliwy? Podszedł więc do niego od drugiej strony i spróbował wejść na niego od tyłu. Nawet nieźle mu szło, ale kiedy tylne łapy były wysoko, stracił równowagę i padł na pysk. Chyba to nie działało. Objął więc ponownie drzewo i zajął się ćwiczeniami, kiedy to usłyszał czyjś głos.
- Nie wierzę, że naprawdę to robisz... - Omszona Mordka stał niedaleko, patrząc na swojego przygłupiego brata.
- No mówiłem, że będę robić! Muszę uszczęśliwić Kwaśną Łapę. Jak chcesz możesz do mnie dołączyć - zaproponował.
- Ja... nie... mi nie zależy tak jak tobie. - miauknął.
Machnął więc ogonem na słowa kocura. Nie to nie, on będzie nadal tu sterczał, póki nie pojawi się mała kulka słodyczy, którą pokaże przyjacielowi.
<Omszona Mordko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz