- Jak będziesz starszy, to nauczę cię po niej chodzić - powiedział do syna.
Jego oczka zalśniły z podekscytowania. Będzie po niej chodził? To w ogóle wykonalne? Musiał się przekonać! Kocurek obserwował wodę, nie mogąc się doczekać dnia, gdy poczuje ją na swoim futerku. Jaka była? Chłodna, ciepła? Miała w ogóle jakiś zapach? Można było ją pić? Tyle pytań bez odpowiedzi sprawiło, że zakręciło mu się w głowie.
- Jestem dusi! - pisnął maluszek.
- Jeszcze jesteś malutki. Musisz poczekać. - miauknął do niego cierpliwie tatuś.
Kaczorek położył po sobie uszka z niezadowoleniem. Ale on nie chciał czekać! Tata miał go nauczyć chodzić po wodzie! Kocurek ześlizgnął się z grzbietu kocura. Już nie czuł się taki wielki! Zazdrościł tatusiowi, że on był taki ogromny! Widział wszystko i pewnie bardzo dużo umiał. A on? Był karzełkiem, którego największym osiągnięciem, były udane psikusy z Malinką.
- Kiedys bede taki jak ty! - pochwalił się kocurek, dumnie się prostując.
Widział uśmiech, który pojawił się na pysku Jesionowego Wichru. Kocurek bardzo się cieszył z uwagi, jaką poświęcił mu tata. Był jego. Na pewno będą w przyszłości mieli super więź!
- A mosemy fyjsc posa obos? - spytał kocurek, łapką wskazując na wyjście, po którym właśnie przechodził jakiś kocur. Nawet nie skupił się na jego obserwacji. Po prostu chciał za nim pójść i koniec. Przygody czekały na każdym kroku, a Kaczorek z przyjemnością coś nowego odkryje. Był też przekonany, że tatuś mu nie odmówi.
- Może innym razem? Powinieneś już wrócić do mamy, będzie się martwić. - miauknął spokojnie wojownik.
Kaczorek był za mały, więc nie wyczuł tutaj wykręcania się od wyjścia poza obóz, co było dla kociaków niedozwolone. Zamiast tego wesoło machnął ogonkiem, przytakując. Ruszył w stronę kociarni. Musiał przyznać, że porządnie się zmęczył. Odwrócił się jeszcze przez ramię, by zerknął w stronę, gdzie powinna być woda. Musiał ją wypróbować. Tak, to był super pomysł.
Wchodząc do żłobka, maluch od razu rzucił się w stronę Brzoskwiniowej Bryzy, peplając jej o wszystkim co widział, swoim kocięcym, seplającym językiem. Mamusia uważnie go słuchała. Ha, na pewno nie wiedziała tych wszystkich rzeczy!
- Tato? Opofies mi cos? - spytał kocurek. Ziewnął szeroko, odsłaniając różowy języczek. Wpatrywał się błagalnie w kocura. Chciał bajkę! A gdy Kaczorek czegoś chciał logiczne, że musiał to dostać.
<Tato? <3>
<3
OdpowiedzUsuń