Śliwka leżała plackiem w śniegu. Miała szczęście, że puch zamortyzował upadek. Na początku chciała się z niego wygrzebać, ale zauważyła, że zapada się coraz bardziej, więc postanowiła zaczekać na ratunek. Było jej przykro, że zniszczyła siostrze zabawę, ale nie wyobrażała sobie, co mogłoby się stać, gdyby to Cicha wpadła w taką zaspę - raczej ciężko byłoby ją zlokalizować po samych odgłosach, może trzeba by było kopać, żeby ją wyciągnąć.
- Gdzie twoja siostra? - mruknął Myszołów. Najwyraźniej stał tuż nad nią. Po chwili usłyszała, jak śnieg skrzypiał pod krokami niewielkich łapek. Cicha zaczęła kopać w śniegu i z niewielką pomocą dymnego kocura, udało jej się odnaleźć przemarzniętą i mokrą szylkretkę. Mała szczękała nieco zębami, ale próbowała to ukryć. Niestety drżenia, które co jakiś czas się u niej pojawiało, nie potrafiła już tak łatwo opanować. Najchętniej schowałaby się teraz w maminym futrze. Język wylizującego ją ojca dał jej ulgę od zimna tylko na chwilę. Jej futro wciąż było wilgotne, więc mimo że było dosyć puchate, zimny wiatr wciąż powodował u niej dreszcze. Myszołów chwycił ją za kark i machnął ogonem na resztę jej rodzeństwa, aby podążyło za nim. W którejś chwili mała przechwyciła jeszcze ciekawskie spojrzenie Cichej.
~*~
Po powrocie do żłobka nie było o wiele lepiej. Co prawda matka znowu ją wylizała, ale wciąż Śliwce było trochę chłodno. Do tego burę dostały nie tylko kocięta, ale również sam Myszołów.
- Nigdy więcej was nie wypuszczę! Co sobie myślałaś?! - ruda kotka zwróciła się do niebieskiej szylkretki. Jej puszysta kita z frustracją uderzała o podłoże.
Cicha tylko tupnęła i prychnęła w kierunku matki, delikatnie jeżąc przy tym futerko. Jak można było się domyślić, Leszczynie się to nie spodobało.
- Nie prychaj na mnie. I lepiej się nie oddalaj, bo dostaniesz karę! - mruknęła i znów zajęła się wylizywaniem Śliwki. Czekoladowa szylkretka już miała zacząć protestować, kiedy do żłobka weszła prawie całkiem biała kotka o przyjemnie pachnącym futrze. Kocię skojarzyło, że to pewnie ich medyczka, Pszczółka. Vanka przywitała się z jej matką, a następnie podeszła do niebieskookiej i obejrzała ją od stóp do głów.
- Wygląda na to, że z zewnątrz jest cała - stwierdziła kremowo-biała, a następnie zwróciła się do swojej małej pacjentki. - Czy coś cię boli, Śliwko?
- Gardło - odparła lekko przestraszona. Nie miała pojęcia, co to może znaczyć.
Medyczka tylko skinęła głową i podeszła do Leszczyny, aby zdać jej relację:
- Trochę się wyziębiła, ale poza drapiącym gardłem wygląda na to, że wszystko jest w porządku. Na razie dam jej tylko trochę miodu. Nie powinna poważnie zachorować, ale gdyby się jej pogorszyło, przyjdź do mnie.
Z całego tego wywodu Śliwka wychwyciła tylko "wygląda na to, że wszystko jest w porządku". Niedługo potem Pszczółka wróciła z lepką, płynną substancją o złocistym kolorze. Koteczka musiała przyznać, że była całkiem smaczna. Po chwili ułożyła się przy Leszczynie i ucięła sobie drzemkę.
~*~
Kiedy się obudziła, było już znacznie lepiej. Zregenerowała siły po wycieczce do sadu, a gardło prawie wcale już jej nie bolało. Otworzyła ślepia, kiedy podeszła do niej Cicha.
- Wybacz - mruknęła. Naprawdę nie chciała, żeby jej siostra dostała burę. Na szczęście koteczka machnęła łapką, co Śliwka zinterpretowała mniej więcej jako "nic nie szkodzi". Wtedy siostra czekoladowej wbiła pazurek w podłoże i wyrysowała nim podłużną linię.
Niebiesko-kremowa spojrzała na Śliwkę wyczekująco, jednak ta tylko wzruszyła ramionami. Na tym jednak nie skończyły się próby Cichej. Znów wysunęła pazurek i dorysowała kółko na jednym końcu kreski. Przecież to nie mogło być nic trudnego! Śliwka wlepiała wzrok w wyrysowane znaki przez dłuższą chwilę, ale nie była w stanie odgadnąć, co siostra chce jej przekazać.
Cicha z frustracją przewróciła oczami. Machnęła ogonem i zamaszystym ruchem wydrapała coś jeszcze na podłożu - było to więcej pionowych linii. Potem pojawiły się jeszcze trzy kółka wielkości tego pierwszego oraz jedno dużo większe.
- To sad! - zawołała bicolorka. - Chodzi o sad! A te kółka to my i tata.
Cicha z entuzjazmem pokiwała głową. Wtedy wskazała jedno kółko, które znajdowało się na szczycie "drzewa" i wskazała na siebie. Szkoda, że nie mogły łatwiej się porozumiewać. Przecież musiał być na to jakiś sposób! Cicha nie zawsze będzie potrafiła zobrazować, o co jej chodzi, a nawet jeśli by potrafiła, to przecież nie może wiecznie rysować pazurem po podłożu! Muszą coś na to zaradzić!
<Cicha? Przepraszam, że tak długo czekałaś, a do tego wyszedł trochę gniot -_->
Luzik i uwu Śliwka porysujmy XD
OdpowiedzUsuń