Piórko szukał pana kasztana naokoło, podczas gdy Fasolka rozmawiała z Kolczastą Łapą. Liliowy węszył, starając się odszukać po zapachu nową zabawkę. Zaglądał wszędzie, gdzie mógł. Starał się ostrożnie omijać ciała śpiących uczniów. Był ostrożny jak nigdy dotąd. Brał udział w tajnej misji znalezienia pana kasztana i nie spocznie, dopóki nie znajdzie chociaż jednego śladu, wskazującego na obecność okrągłego przedmiotu.
- I co? Znalazłeś coś? - zapytała się Fasolka, gdy skończyłam rozmowę ze srebrnym uczniem.
Piórko pokiwał przecząco łebkiem, z nutą zmęczenia w oczach. Mimo wszystko była noc, o tej porze koty powinny spać, tym bardziej te małe. Ciało liliowego dawało znać o potrzebie snu, przy futrze mamy i sióstr. Ziewnął.
- Może powinniśmy wrócić? Wyglądasz na śpiącego - miauknęła Fasolka.
- Nie. Musimy znaleźć pana kasztana. Gdzieś go przetrzymują, a on należy do mnie... To znaczy do nas - odpowiedział Piórko. - Poszukajmy w legowisku taty!
- Oj... To nie jest dobry pomysł - uznała siostra, machając z niezadowoleniem ogonem.
- Tylko na chwilę. Sama siedzisz z medykami cały dzień, a kocięta nie powinny tam chodzić, bo za dużo roślin.
- Nie moja wina, że Potrójny Krok to najbardziej odpowiedzialny kocur w klanie. Jest samotny i potrzebuje towarzystwa. Nie znasz go, więc nie miaucz nic na jego temat. - Fasolka zabuczała wściekle, pusząc swoje futro. Lekko wysunęła pazurki. Wściekła się jako naczelna ulubienica medycznej części klanu wilka.
- Nie obraziłem go. Nie wściekaj się, nic złego nie zrobiłem. Powiedziałem tylko prawdę - odparł nieco dotknięty słowami siostry. Jak mogła mówić mu takie rzeczy, skoro? Nawet nie znał żadnego z medyków, więc nie wiedział, w jaki sposób się zachowują. Widział Potrójny Krok tylko z daleka i z opowieści Miedzianej Iskry oraz Fasolki. Czy cała jego rodzina lgnęła do tego zielonookiego medyka?
- Eh... No, dobrze... Przepraszam, poniosło mnie - rzekła już uspokojona siostra. Uśmiechnęła się. - Poszukajmy pana kasztana i potem pójdziemy spać.
Kocięta dokończyły poszukiwania. Niestety nigdzie nie znalazły poszukiwanego obiektu. Powróciły cicho do żłobka i zasnęły, gdy słońce zaczęło wschodzić.
***
Piórko odkryła, że jest kotką. Nikomu nie zdołała o tym powiedzieć, ponieważ nie wiedziała, komu najbardziej zaufać. W końcu nie na codzień zdarza się nagła zmiana płci. Tata byłby załamany, że jedyny syn okazał się być przez ten cały czas kotką. Mama... Prawdopodobnie uśmiechnęłaby się serdecznie i nauczyła liliową prawdziwego kobiecego postępowania, ale bicolorka ostatnio ciągle plotkowała z innymi królowymi. Kaczuszka... Od razu wyśmieje Piórko. Kolczasta Łapa zadrwi.
Wybór padł ja Fasolkę.
Piórko usiadła przy wejściu do żłobka zestresowana. Przyszedł czas na pokazanie światu, kim była. Czy ta informacja nie zawstydzi siostry? Czy zaakceptuje kolejną siostrę?
Fasolka weszła, wracając od Potrójnego Kroku.
- Hej! Czekasz na mnie? - zapytała się siedzącą przy wejściu kotkę.
- T-tak! Czekam, bo... No wiesz... Ostatnio dużo myślałem... To znaczy myślałam o sobie i... Doszłam do wniosku, że jestem kotką, nie kocurkiem... Więc... Traktuj mnie jako siostrę - zdołała wydukać Piórko. Pierwsze koty za płoty. Najgorsze napięcie minęło. Stres gdzieś zniknął, ale serce liliowej nadal szybko biło. - Nie śmiej się z tego, proszę. To bardzo poważna sprawa... Nauczysz mnie bycia kotką?
- I co? Znalazłeś coś? - zapytała się Fasolka, gdy skończyłam rozmowę ze srebrnym uczniem.
Piórko pokiwał przecząco łebkiem, z nutą zmęczenia w oczach. Mimo wszystko była noc, o tej porze koty powinny spać, tym bardziej te małe. Ciało liliowego dawało znać o potrzebie snu, przy futrze mamy i sióstr. Ziewnął.
- Może powinniśmy wrócić? Wyglądasz na śpiącego - miauknęła Fasolka.
- Nie. Musimy znaleźć pana kasztana. Gdzieś go przetrzymują, a on należy do mnie... To znaczy do nas - odpowiedział Piórko. - Poszukajmy w legowisku taty!
- Oj... To nie jest dobry pomysł - uznała siostra, machając z niezadowoleniem ogonem.
- Tylko na chwilę. Sama siedzisz z medykami cały dzień, a kocięta nie powinny tam chodzić, bo za dużo roślin.
- Nie moja wina, że Potrójny Krok to najbardziej odpowiedzialny kocur w klanie. Jest samotny i potrzebuje towarzystwa. Nie znasz go, więc nie miaucz nic na jego temat. - Fasolka zabuczała wściekle, pusząc swoje futro. Lekko wysunęła pazurki. Wściekła się jako naczelna ulubienica medycznej części klanu wilka.
- Nie obraziłem go. Nie wściekaj się, nic złego nie zrobiłem. Powiedziałem tylko prawdę - odparł nieco dotknięty słowami siostry. Jak mogła mówić mu takie rzeczy, skoro? Nawet nie znał żadnego z medyków, więc nie wiedział, w jaki sposób się zachowują. Widział Potrójny Krok tylko z daleka i z opowieści Miedzianej Iskry oraz Fasolki. Czy cała jego rodzina lgnęła do tego zielonookiego medyka?
- Eh... No, dobrze... Przepraszam, poniosło mnie - rzekła już uspokojona siostra. Uśmiechnęła się. - Poszukajmy pana kasztana i potem pójdziemy spać.
Kocięta dokończyły poszukiwania. Niestety nigdzie nie znalazły poszukiwanego obiektu. Powróciły cicho do żłobka i zasnęły, gdy słońce zaczęło wschodzić.
***
Piórko odkryła, że jest kotką. Nikomu nie zdołała o tym powiedzieć, ponieważ nie wiedziała, komu najbardziej zaufać. W końcu nie na codzień zdarza się nagła zmiana płci. Tata byłby załamany, że jedyny syn okazał się być przez ten cały czas kotką. Mama... Prawdopodobnie uśmiechnęłaby się serdecznie i nauczyła liliową prawdziwego kobiecego postępowania, ale bicolorka ostatnio ciągle plotkowała z innymi królowymi. Kaczuszka... Od razu wyśmieje Piórko. Kolczasta Łapa zadrwi.
Wybór padł ja Fasolkę.
Piórko usiadła przy wejściu do żłobka zestresowana. Przyszedł czas na pokazanie światu, kim była. Czy ta informacja nie zawstydzi siostry? Czy zaakceptuje kolejną siostrę?
Fasolka weszła, wracając od Potrójnego Kroku.
- Hej! Czekasz na mnie? - zapytała się siedzącą przy wejściu kotkę.
- T-tak! Czekam, bo... No wiesz... Ostatnio dużo myślałem... To znaczy myślałam o sobie i... Doszłam do wniosku, że jestem kotką, nie kocurkiem... Więc... Traktuj mnie jako siostrę - zdołała wydukać Piórko. Pierwsze koty za płoty. Najgorsze napięcie minęło. Stres gdzieś zniknął, ale serce liliowej nadal szybko biło. - Nie śmiej się z tego, proszę. To bardzo poważna sprawa... Nauczysz mnie bycia kotką?
<Fasolko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz