Pora Nagich Drzew zawitała w Owocowym Lesie szybciej niż się spodziewali. Na szczęście dzięki podgniłym owocom wszelakie gryzonie i ptactwo nadal zaglądało do sadu. Lecz mroźne wieczory i poranki nadal dogryzały kotom. Nostalgia krążyła koło jednej z jabłonek, obserwując wystające ze śniegu zgniłe jabłko. Zapach sfermentowanego owocu szczypał ją w nos nieznośnie. Miała nadzieję, że szybko jakaś mysz lub ptak skusi się na nie.
— Hej — ciche miauknięcie rozległo się za jej grzbietem.
Odwróciła się i zobaczyła Golec. Łysa kotka z powodu braku sierści rzadko decydowała się na opuszczenie kociarni. Dlatego jej widok zaskoczył lekko Nostalgię.
— Co tu robisz? — pytanie samo wyrwało się z pyska.
Wojowniczka opuściła smętnie łeb, a mimowolny dreszcz przeszedł po jej grzbiecie.
— Nie mogę patrzeć na Leszczyne i jej młode — wyznała cicho.
Nostalgia westchnęła i podeszła do kotki. Otoczyła łysą ogonem, pozwalając jej się wtulić w swoje futro. Ostatnie czego potrzebowali to chorej w kociarni.
— Hmm... rozumiem — mruknęła w końcu. — Ale musisz się z tym pogodzić...? — dodała niepewnie. — W sensie... wiesz, nie ma jak tego cofnąć — coraz bardziej gubiła się w słowach.
Zganiła się w myślach. Golec na pewno nie szukała pouczenia. Eh, była taka beznadziejna w poważnych rozmowach. Ciągle odnosiła wrażenie, że tylko pogrąża kotkę, lecz ta wciąż do niej przychodziła. Nostalgia tego tak bardzo nie rozumiała.
— Wiem — burknęła. — Ale... może... może Leszczyna by je przyjęła?
Nostalgia zerknęła ukradkiem na łysą. Dobrze wiedziała, że kocięta to ostatnie o czym ta myślała, lecz nie spodziewała się, że aż tak bardzo, by je oddać.
— N-nie wiem czy to dobry pomysł — miauknęła w końcu szylkretka. — No wiesz, Leszczyna ma już swoją czwórkę na głowie, a co dopiero więcej... wyobrażasz sobie wychowywać ósemkę maluchów?
Golec spuściła smutno łeb.
— Ja... ja wiem, po prostu chodzi o to, że... że... nie nieważne — urwała, zrywając się na łapy.
Nostalgia zdezorientowana podążyła za kotką.
— O co chodzi? — zawołała.
Łysa przyspieszyła. Jej duży brzuch nie za bardzo pomagał w ucieczce.
— Nieważne! Zostaw mnie!
Nostalgia ku swojemu własnemu zaskoczeniu nie zrezygnowała. Przyspieszyła, wyprzedzając sprawnie ciężarną i zastawiła jej drogę.
— No mów, lisi bobku
Golec pokręciła smutno łbem, trzęsąc się z zimna. Szylkretka westchnęła, znów przysiadając się do łysej.
— Mysi móżdżek z ciebie — stwierdziła, lekko trącając łysą.
Golec wzięła duży wdech i wypuściła powietrze powoli.
— Ja... ja boję się, że nie będę dobrą... dobrą m-matką — wyznała tak cicho, że aż Nostalgia musiała się pochylić by lepiej słyszeć kotkę.
Nie wiedziała co odpowiedzieć. Nie miała co okłamywać łysej, czy wmawiać, że będzie dobrze.
— Myślę, że jeśli nie postanowisz sprawdzać poziomu wody podczas powodzi to źle nie będzie — mruknęła w końcu, ale widząc zmarszczony pysk Golec, szybko dodała. — Nie będzie źle, pomożemy ci
Dla otuchy przejechała ogonem po grzbiecie łysej.
— Szyszka szybciej sama wyłysieje niż zostawi cię samą — stwierdziła.
Golec westchnęła.
— Wiem, ale... ale i tak...
— Nie ma co się martwić na zapas — przerwała jej Nostalgia, pacając kotkę lekko w łeb. — Chodź do kociarni lepiej nim cię Szyszka zauważy na tym mrozie...
Łysa niechętnie wstała i podążyła za nią. Udało im się wemknąć do dziury w jabłoni bez zostania zauważonym przez Szyszkę. Śpiąca Leszczyna ze swoimi brzdącami także nie mogła ich zdradzić. Nostalgia poczekała aż Golec wczłapie się na swoje legowisko i zmierzyła do wyjścia.
— Nostalgio
Odwróciła się słysząc swoje imię. Zielone ślipia Golec spoglądały na nią niepewnie.
— Chciałabyś... znaczy mogłabyś posiedzieć ze mną nim zasnę...? — zapytała nieśmiało.
Nostalgia poczuła jak zapiekły ją uszy. Łysa kotka, niegdyś odwieczny wróg, wyglądała tak uroczo zawstydzona. Niepewnie spojrzała w ślipia Golec.
— N-no dobrze — mruknęła w końcu. — Ale jeden raz, lisi bobku — burknęła.
Golec kiwnęła łbem i przesunęła się na mchowym posłaniu, robiąc futrzastej miejsce. Nostalgia niepewnie wpakowała na legowisko. Ich pyski były zbyt blisko, by mogła tu leżeć spokojnie. Szybko ukoiła swoje nerwy, zasłaniając mordkę Golec ogonem.
— Żeby ci nos nie zmarzł — mruknęła szybko, uciekając wzorkiem gdzieś indziej.
Łysa zmarszczyła brwi, lecz nic nie powiedziała. Zamknęła ślipia, starając się zasnąć. Nostalgia uczyniła to samo, lecz leżąca obok niej kotka zbyt ją rozpraszała. Boki kocicy unosiły się rytmicznie. Szylkretka mogła przyrzec, że serce łysej bije o połowę wolniej niż jej. Uniosła łeb ku górze. Starając się skupić na suficie kociarni. Czując jak Golec podczas snu się kręci się na posłaniu, sprawiając, że ich boki stykały się, Nostalgia zrozumiała, że nie ma co liczyć na to, że zaśnie.
* * *
Nagły wrzask wypełnił Owocowy Las. Koty spojrzały po sobie zdezorientowane, lecz po uderzeniu serca wszyscy już wiedzieli co się dzieje. Golec zaczęła rodzić. Nostalgia rozejrzała się nerwowo po okolicy, starając się zlokalizować Pszczółkę. Na szczęście stara medyczka już zaczęła się zbierać. Tłum gapiów zebrał się pod kociarnią, a wściekła Golec sycząca z bólu obdarowała wiązanką przekleństw każdego kto ośmielił się na nią spojrzeć. Leszczyna nie wyglądała na zbyt pocieszoną faktem, że jej kocięta szybciej nauczą się bluźnić niż biegać. Nostalgia przepchnęła się przez tłum, chcąc uspokoić łysą. Jej wrzaski mogły przyciągnąć niebezpieczeństwo, którego nie chciał nikt.
— C-czego... czego... czego chcesz?! — wysapała Golec, skręcając się z bólu.
Nostalgii wcześniej przygotowana kwestia wyleciała z łba.
— Musisz być ciutkę ciszej — miauknęła niepewnie.
Golec zmarszczyła brwi zła. Jej pysk wypełniał grymas i ból.
— C-ciszej?! Sama... sama próbuj być cicho! Próbując... próbując... niech one... niech one... nie chce ich... — jęczała kotkę, gubiąc się w tym co chce powiedzieć.
Nostalgia usiadła obok Golec mając nadzieję, że chociaż tak doda jej otuchy.
— Pszczółka już idzie — poinformowała kotkę.
Golec jęknęła.
— Ś-świetnie — burknęła zła.
Medyczka pomimo starego już wieku wręcz wskoczyła do kociarni, szybko podchodząc do Golec. Obejrzała ją pospiesznie, po czym zaczęła grzebać w ziołach.
— Zjedz to proszę, pomoże z bólem, Nostalgio wyjść, potrzebuję więcej miejsca — starsza zdawała się, że sama nie wiedziała w co włożyć łapy.
Obie kotki wiedziały, że względu na niełatwy charakter Golec może być ciężko.
— Nie — parsknęła łysa. — N-nostalgio... zostań — rozkazała jej.
Nostalgia spojrzała niepewnie na medyczkę, lecz ta kiwnęła łbem.
— Każ jej to przegryź — Pszczółka podała jej patyk.
Lecz nim szylkretka zdążyła włożyć kijek w pysk Golec ta zacisnęła szczęki na ogonie Nostalgii. Szylkretka syknęła z bólu. Teraz sama już chciała, by kociaki wyszły jak najszybciej z Golec. Wiedziała, że Pszczółka robiła co mogła, lecz każde uderzenie serca przedłużało się Nostalgii w nieskończoność. Nim się spostrzegła Pszczółka położyła czarnego kociaka przed nią.
— Wyliż go — rozkazała jej.
Nostalgia pospiesznie wzięła się za to, starając ignorować ból. Kolejny kociak pojawił się w niecałe uderzenie serca po bracie. Jego liliowe futerko poprzecinane było ledwo widocznymi pręgami. Nostalgia tylko czekała aż Pszczółka poda jej kolejne kocie, lecz to się nie stało.
— To już wszystkie — miauknęła Pszczółka, podsuwając jednego z kociaków do Golec.
Ta skrzywiła się, odwracając się do całej czwórki tyłem.
— Nie... nie chce ich — miauknęła smutno, zanosząc się po chwili płaczem.
Maluchy popiskiwały głośno, szukając mleka i ciepła. Nostalgia podeszła niepewnie do łysej.
— Golec... one... one cię potrzebują — mruknęła w końcu. — Bez ciebie nie przeżyją, chociaż... chociaż pozwól im zjeść — poprosiła kotkę.
Zielone ślipia spojrzały na nią całe zapłakane.
— Nie może Leszczyna? — zapytała, uciekając spojrzeniem.
Nostalgia usiadła przy łysej.
— Nie, jej kociaki zgniotą te — wyjaśniła kotce spokojnie.
Golec niepewnie spojrzała na swoje maluchy. Nostalgia ujrzała chwilową ulgę na brak rudego futra u malców. Podobieństwo malców do ojca byłoby gwoździem do trumny.
— Spójrz ten wygląda trochę jak Niezapominajka — miauknęła, wskazując na liliowego. — Wiesz, jak je nazwiesz już?
Golec otarła szybko łzy łapami, spoglądając niepewnie na maluchy. Nostalgia czuła jak bardzo spięta jest karmicielka. Gdyby łysa miała sierść pewnie wyglądałaby teraz jak jeż.
— C-czarny i... i liliowy — mruknęła szybko, przenosząc wzrok na łapy.
Nostalgia parsknęła.
— Beznadziejne imiona — stwierdziła Nostalgia, spoglądając ukradkiem na Golec.
Czuła, że niedługo jej życie skomplikuje się za bardzo.
Jejku, wspomniała Niezapominajke jejku:(( tylko ten jaka czwórka, skoro w poście o miocie jest dwojka?
OdpowiedzUsuńno chodziło mi o malce, nostalgie i pszczolke
UsuńTo jest z jednej strony smutne, a z innej urocze opko
OdpowiedzUsuń:blush_pigwa:
UsuńObie zasługują na to, żeby być w końcu szczęśliwe :c
OdpowiedzUsuńhellga znasz mnie :hehe_cma:
Usuń