Pokręcił głową, nie wierząc w to, co usłyszał. Leszczynowa Bryza nadal patrzył w miejsce, gdzie zniknął przed chwilą uczeń Klanu Nocy. Nagietkowa Pręga wykorzystał ten moment i bezszelestnie usunął się z miejsca zdarzenia, chwilę później siadając pod jednym z drzew na samym skraju lasu.
Leszczynowa Bryza kochał Malinową Łapę. Tymczasem on kochał Leszczynową Bryzę. Był już tego pewien. W żaden inny sposób nie umiał wytłumaczyć zazdrości, którą teraz czuł. Miał wrażenie, że w jego serce wbity jest zimny, ostry sopel lodu.
A więc kochał Leszczynową Bryzę. Wspaniale, tylko jakie to miało teraz znaczenie? Po raz kolejny zdenerwował młodszego wojownika. Teraz niebieskooki pewnie nie chciał go znać. Może powinien dać sobie z nim spokój?
Przez moment wpatrywał się zaszklonymi oczami w nocne niebo. Było piękne, jak zawsze. Ale piękniejsze byłoby, gdyby obok niego siedział Leszczynek.
Zganił się cicho za te myśli. Koniec. Nic już nie mógł zrobić.
Nie potrafił dłużej powstrzymać się od płaczu. Wybuchnął jak małe kocię, które nie może się bawić. W takim stanie trwał aż do momentu, w którym niebo było już zupełnie czarne i obsiały je liczne gwiazdy. Uspokoił się nieco, skupiając się na nich. Zdawało mu się, że swoim blaskiem usiłowały go pocieszyć.
Może jeszcze mógłby jakoś to wszystko naprawić?
Nagle usłyszał kroki w pobliżu. Mimo ciemności od razu dostrzegł wyróżniające się na tle lasu rdzawe futro, podobne do jego. Przetarł łapą nos. Leszczynowa Bryza chyba zmierzał w jego kierunku. Chciał na niego jeszcze raz nakrzyczeć? A może po prostu spokojnie porozmawiać o tym, co zaszło? W duchu zaczął modlić się do Gwiezdnych, aby chodziło o to drugie.
Leszczynowa Bryza kochał Malinową Łapę. Tymczasem on kochał Leszczynową Bryzę. Był już tego pewien. W żaden inny sposób nie umiał wytłumaczyć zazdrości, którą teraz czuł. Miał wrażenie, że w jego serce wbity jest zimny, ostry sopel lodu.
A więc kochał Leszczynową Bryzę. Wspaniale, tylko jakie to miało teraz znaczenie? Po raz kolejny zdenerwował młodszego wojownika. Teraz niebieskooki pewnie nie chciał go znać. Może powinien dać sobie z nim spokój?
Przez moment wpatrywał się zaszklonymi oczami w nocne niebo. Było piękne, jak zawsze. Ale piękniejsze byłoby, gdyby obok niego siedział Leszczynek.
Zganił się cicho za te myśli. Koniec. Nic już nie mógł zrobić.
Nie potrafił dłużej powstrzymać się od płaczu. Wybuchnął jak małe kocię, które nie może się bawić. W takim stanie trwał aż do momentu, w którym niebo było już zupełnie czarne i obsiały je liczne gwiazdy. Uspokoił się nieco, skupiając się na nich. Zdawało mu się, że swoim blaskiem usiłowały go pocieszyć.
Może jeszcze mógłby jakoś to wszystko naprawić?
Nagle usłyszał kroki w pobliżu. Mimo ciemności od razu dostrzegł wyróżniające się na tle lasu rdzawe futro, podobne do jego. Przetarł łapą nos. Leszczynowa Bryza chyba zmierzał w jego kierunku. Chciał na niego jeszcze raz nakrzyczeć? A może po prostu spokojnie porozmawiać o tym, co zaszło? W duchu zaczął modlić się do Gwiezdnych, aby chodziło o to drugie.
<Leszczynku? Możesz zrobić potem skip time, bo trochę długo nie odpisywałam, wybacz>
Zostaw moje dzieci
OdpowiedzUsuńCzemu zdradzasz mamę z wujkiem >:(
OdpowiedzUsuńA czy on kochał mamę? Tego nie wiem
UsuńJejku trójkącik tu pewnie nie wypali...ale mi smutno teraz Nagietek zasługuje na szczęście uwu
OdpowiedzUsuńWiem): nie znajdzie innego kocura/kotkę bo Leszczynek i malinek są zakochani w sobie i nagietek musi to zrozumieć)
UsuńMoże chociaż ktoś inny by się nim zainteresował? :<
Usuń