Płowa tylko uśmiechnęła się słabo, a po jej futerku na policzkach spłynęły łzy. Karmicielka spuściła wzrok na łapy, na które zaraz zaczęły spadać kropelki.
— Przepraszam... — szepnęła starsza kotka niemalże niedosłyszalnie, kręcąc delikatnie głową. Fasolka położyła po sobie uszy, zdezorientowana i zasmucona widokiem płaczącej mamy.
— Mamusiu? M-mamusiu, zobacz, już wszystko dobrze. — powiedziała cicho liliowa, podchodząc bliżej do rodzicielki. Chciała ją jakoś pocieszyć. Miedziana Iskra nie miała już powodu, żeby się smucić, prawda? Wielka bestia uciekła, klan powoli reperuje szkody i wszyscy równie wolno, ale się regenerują. Chyba się nie myliła? Pręgowana wyciągnęła łapkę, żeby wytrzeć mokre od łez policzki Miedzi. Młoda przytuliła się do mamy i zaczęła mruczeć uspokajająco, próbując naśladować płową, gdy jej dzieci się czegoś bały lub były smutne. Liliowa słyszała i czuła, jak królowa nierównomiernie oddycha i podciąga nosem, próbując ukryć płacz. Fasolka westchnęła cichutko, nie rozumiejąc, co się dokładnie dzieje. Wszystko wyglądało w porządku... dlaczego tak nie było naprawdę? Czy wszyscy udają, że wszystko jest dobrze, tylko żeby wzbudzić poczucie spokoju? A Wilcze Serce...
— On... on już nie wróci, prawda? — szepnęła smutno po chwili Fasolka, chcąc się upewnić swoich domyśleń. Nie musiała otrzymać słownej odpowiedzi, by wiedzieć, że to prawda. Reakcja Miedzi wszystko zdradziła. Gdy tylko doszło to do młodej, zaraz po szoku, zrobiło jej się strasznie przykro. Dlaczego to było takie niesprawiedliwe? Dlaczego ten wspaniały Klan Gwiazdy nie reagował na te okropności? Dlaczego to ich spotkało? Czemu jej mamusia musiała cierpieć? Czemu jej cały klan musiał to wszystko znosić? To niesprawiedliwe. Fasolka bardziej wcisnęła się w bezpieczne i ciepłe futro Miedzianej Iskry. To okropne. Po policzkach młodej zaczęły spadać łzy, dając upust negatywnym emocjom.
***
Dzieci Iglastej Gwiazdy i Miedzianej Iskry miały już trochę ponad 5 księżyców i niedługo miały zostać uczniami. I chociaż nadal nadal były kociętami, których miejsce powinno być głównie w żłobku, to młodą Fasolkę coraz rzadziej można było tam spotkać o porze innej niż nocna. Liliowa pointka niemalże cały czas kursowała między kociarnią, centrum obozu, a legowiskiem medyków, chłonąc przekazywaną jej wiedzę o roślinach jak gąbka. Zawsze pod koniec dnia szła ułożyć się przy mamusi i zdać jej raport z tego, co się dowiedziała bądź co jej się przydarzyło. Lubiła opowiadać Miedzianej Iskrze to wszystko, gdyż wtedy na pysku jej kwitł szczery uśmiech. Wyglądała wtedy na szczęśliwą. Tak jak liliowa zdołała zapomnieć o tamtych wydarzeniach, tak nie wiedziała, czy płowa sobie z tym poradziła tak szybko.
Kończąc opowieść o tym, jak Strzyżykowa Pręga pokazała jej miód, Fasolka spojrzała w niebieskie oczy Miedzianej Iskry ze zmartwieniem.
— Jak się czujesz, mamusiu? — zapytała, wzdychając cicho.
< Miedziana Iskro? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz