Przypomniał sobie jak obiecał tacie, że postara się jeść więcej. Sam zauważył, że był znacznie chudszy od reszty kociąt i zrozumiał, że będzie musiał zmuszać się do posiłku, nawet gdy będzie bardzo strasznie. Może lepiej by mu to szło, gdyby nie komentarze mamy. Ciągle mówiła do nich by się tak nie wiercili, nie gryźli i szybciej załatwiali potrzebę nasycenia głodu. To pośpieszanie bardzo mu się nie podobało. Wolał jeść powoli, będąc w stanie najwyższej gotowości. Bo w końcu coś dziwnego się tu działo. Mama nawet tego nie dostrzegała!
- Witajcie kociaki! - Nagle w wejściu stanęła ładnie pachnąca kotka.
Zapach przypominał Jeżową Ścieżkę, ale to nie możliwe! Każdy kot pachniał inaczej! A co jeśli... Ta kotka tak się upodobniła do niego, by go oszukać? Schował się za mamę wystawiając wystraszony łepek, aby uważnie obserwować przybyłą. Wcale nie przypominała wujka. Miała całkiem inną sierść. Kotka podeszła do jego rodzeństwa, które się nią zainteresowało. Miała bardzo miły dla ucha głos, jednak mogło to być również zwodnicze, jak głos mamy. W końcu słyszał już mnóstwo jej brzmień, od tych strasznych po dziwaczne.
- A gdzie wasz braciszek? - odezwała się czarno-biała, szukając go wzrokiem.
Skąd wiedziała, że było ich tu więcej?
- Jest za mną. - wtrąciła się do rozmowy mama - To Wiewiór, Jeżynka, a ten strachliwy to Dreszcz. Nadal nie wyleczyliście go z tej przypadłości. To takie denerwujące. Nie można spać, przez to jego drganie.
Ojej... Mamie się nie podobało, że się trząsł? Ale... Czasami dreszcze znikały! No i nad tym nie panował! Jak miał pokazać mamusi, że wcale nie robił tego specjalnie?
Poczuł jak kotka łapie go za kark i przynosi do rodzeństwa na spotkanie z nową osobą. Obrzucił ją wystraszonym wzrokiem, szukając jakichś bezpiecznych kryjówek, gdyby chciała go zjeść.
- Ja... Ja... Jestem niesmacny - wydukał.
- Zjedz go! Zjedz go! - Namawiał do tego Wiewiór medyczkę.
- Nie! Zjedz jego! - Wskazał łapką na rudego.
<Konwalio?>
Konwalia, pożeracz kociąt xd
OdpowiedzUsuń