Drżała, wpatrując się w zmierzającą w jej kierunku postać. Chociaż szylkretowa uśmiechała się ciepło, jej spojrzenie było doprawdy przerażające. Przepełnione pustką. Kremowa vanka starała się wyobrazić sobie, jak mogłaby wyglądać nieznajoma z błyskiem w oku charakterystycznym dla istot żywych. Nie umiała.
Brzoskwinka zaczynała żałować, że zdecydowała się wybrać nad wodę, skoro można tu było trafić na takie dziwadło. Skuliła się, ale obca istota nawet na nią nie spojrzała. Wyminęła ją. Wzrokiem błądziła gdzieś po niebie. Usiadła, ogon niedbale owijając wkoło łap i rzuciła w wodę chabry oraz drugi gatunek kwiatu, którego Brzoskwinka nie znała. Miał ładne, drobne, fioletowe płatki i upajającą woń.
̶ P-proszę pani ̶ zaryzykowała, biorąc haust powietrza ̶ To bardzo ładne kwiaty. Sama je pani zebrała?
Brak odpowiedzi. Brzoskwinka niepewnie zrobiła kilka kroków do przodu i usiadła obok nieznajomej. Dopiero gdy się zbliżyła, usłyszała już wcześniej nuconą, łagodną pieśń. Obca zachowywała się, jakby Brzoskwinki obok niej wcale nie było. Po chwili rzuciła w taflę wody kolejny kwiat, który zniekształcił odbicia kotek. Woda zafalowała.
̶ Poszedł i nie wróci… ̶ Chociaż głos nieznajomej był ciepły i niezwykle przyjemny dla ucha, to wypełniały go nieskończone pokłady pustki i rozpaczy.
̶ Kto poszedł? Tutaj nikogo nie ma, proszę pani ̶ powiedziała głośno z zaskoczeniem, odwracając łebek i rozszerzając zabawnie oczka ̶ To znaczy, na razie. Zaraz może przyjść patrol. Nie będzie wesoło. Może lepiej pani już stąd sobie pójdzie?
Szylkretowa zignorowała kociaka Klanu Nocy i podniosła niewielkiego fiołka. Przez chwilę jej skupione spojrzenie wędrowało po malutkich listkach i kruchej łodyżce. Jej ładne oczy zaszkliły się od łez, ale nie przestawała się łagodnie uśmiechać.
̶ Tego kwiatu jest pół światu ̶ wyszeptała, a po chwili jej głos nabrał dziwnej dramaturgii ̶ A jeśli komuś zależy tylko na jednym?
Zaśmiała się, a z jej oczu znowu pociekła kaskada łez. Brzoskwinka czuła, że patrzy na szaleńca, który gada od rzeczy i dla którego absolutnie nie ma już ratunku. Z wolna zaczęła się wycofywać, dopiero teraz mając okazję dokładniej przyjrzeć się swojej, cóż, niedoszłej rozmówczyni. Długołapa czarna szylkretka o krótkiej sierści. Znośna. Nic specjalnego, a jednak Ofelia miała w sobie coś, co przyciągało uwagę obserwatora. Może to szaleństwo w oczach?
̶ Masz ̶ powiedziała po chwili puchata vanka, podsuwając nieznajomej wcześniej złowioną rybę. Sama nic nie jadła od rana, więc nie widziała przeszkód, żeby podzielić się z opętanym kociskiem. Ofelia popatrzyła na nią dziwnie, jakby nie mogąc sobie przypomnieć, do czego służy jedzenie. Chwila wahania nie trwała jednak długo. Czarna wróciła do rzucania kwiatów do rzeki, nieuważnym ruchem przedniej łapki strącając zdobycz Brzoskwinki do wody. Kremowa westchnęła.
̶ Co za marnotrawstwo. Naprawdę ciężko z tobą wytrzymać. Twój kochaś, jeśli jakiegoś miałaś, musiał mieć naprawdę ciężkie życie. Już mu współczuję.
Mięśnie nieznacznie zarysowane pod krótkim futrem kocicy spięły się na moment. Dosłownie na mrugnięcie oka, uderzenie serca, jeden trzepot skrzydła motyla. Po chwili Ofelia podniosła się i Brzoskwinka miała wrażenie, że czarna ją uderzy. Przypadła do ziemi, gotując się na cios. Jednak, gdy uchyliła jedno oko, dostrzegła wolno oddalającą się od niej samotniczkę. Nuciła łagodną pieśń i patrzyła w przejrzyste niebo, co jakiś czas niezdarnie potykając się o przybrzeżne kamyki. Jej sylwetka malała i malała, aż w końcu zniknęła na horyzoncie. Dopiero wtedy mięśnie Brzoskwinki miały odwagę drgnąć.
Klanie Gwiazdy, co ona robiła? Szukała tylko kogoś, kto mógłby potowarzyszyć jej w wyprawie mającej na celu odszukanie rodziny. Ponieważ od kilku dni spędzonych w Klanie Nocy nie miała od najbliższych żadnych wieści, postanowiła wziąć sprawę w swoje łapki. Ale kociak przecież nie mógłby wędrować samotnie, prawda? Potrzebowała kompana. Z góry skreśliła tę kocicę. Skończyłoby się tak, że to ona musiałaby się opiekować szylkretką. Jej wina, że z miejsca trafiła na wariatkę?
<Teoretycznie to miało być jednorazowe, ale jeśli ktoś chce, to może odpisać>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Dla owocniaków nadszedł trudny okres. Wszystko zaczęło się od śmierci wiekowej szamanki Świergot i jej partnerki, zastępczyni Gruszki. Za nią pociągnęły się śmierci liderki, rozpacz i tęsknota, które pociągnęła za sobą najmłodszą medyczkę, by skończyć na wybuchu epidemii zielonego kaszlu. Zmarło wiele kotów, jeszcze więcej wciąż walczy z chorobą, a pora nagich drzew tylko potęguje kryzys. Jeden z patroli miał niesamowite szczęście – natrafił na grupę wędrownych uzdrowicieli. Natychmiast wyraziła ona chęć pomocy. Derwisz, Jaskier i Jeżogłówka zostali tymczasowo przyjęci w progi Owocowego Lasu. Zamieszkują Upadłą Gwiazdę i dzielą się z tubylcami ziołami, pomocą, jak i również ciekawą wiedzą.W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz