Dziś był zimny dzień. Na tyle zimnym, że nawet Pszenicy nie chciało się zwiedzać świata za zewnątrz pomimo swojego zapasu tłuszczyku. Leniwie wygrzebał się z legowiska z mchu, mrużąc oczy i rozglądając się dookoła. Zazwyczaj już dawno z zaciekawieniem eksplorowałby wszystkie zakamarki żłobka, ale dziś mu się nie chciało. Jakby mógł spędziłby cały dzień koło ciepłego brzucha mamy, lecz ta postanowiła gdzieś zniknąć nawet nie uprzedzając go o tym. Przetarł zaspane ślipia łapką, mając nadzieję, że dzięki temu może uda mu się zlokalizować mamę. Lecz tej jak nie było tak nie ma. Zdziwiony zerwał się gwałtownie, budząc przy tym Zmierzch, która posłała mu zdziwione spojrzenie.
— Coś się stało? — spytała cicho, widząc rozglądającego się uważnie brata.
— Mama nie ma — mruknął lekko zdezorientowany nagłym zniknięciem kotki. — Wiesz co to oznacza?
Zmierzch podniosła pytająco brew.
— Że mamy całą kociarnię dla siebie! — zawołał wesoło, budząc przy tym pozostałe siostry.
— Pszenica cicho, ja tu próbuje spać — burknęła niezadowolona Sosenka, posyłając mu piorunujące spojrzenie.
Kocurek wywrócił oczami, po czym przeniósł podekscytowany wzrok na liliową. Teraz gdy nie było mamy mogli robić co im się żywnie podoba, a ta nie będzie się o nich martwić. O niczym się nie dowie. Na pysk liliowego wkradł się drobny uśmiech. Podszedł żwawym krokiem do Jaskółki, mając nadzieję, że chociaż ona dołączy do ich niesamowitej przygody. W końcu ich więcej ich tym lepiej!
— Jaskółko, ty też zamierzasz przespać cały dzień? — miauknął do niebieskiej, pacając ją w łeb.
Kotka przeciągnęła się leniwie po czym znów położyła się na legowisku.
— W sumie to nie jest taki zły plan — zażartowała, zwijając się wgłębek.
Widząc, że raczej nici z rekrutacji niebieskiej, wrócił do Zmierzch, rozglądając się za Żabką. Może była i dziwna, ale był w stanie to znieść, byle ich przygoda była ciekawsza.
— No to zostaliśmy tylko my — stwierdził, siadając podekscytowany koło siostry. — Gotowa na przygodę życia?
<Zmierzch?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz