- Ostry... To nie jest tak, że gdy ma się siwy włos od razu się umiera. Dużo kotów w naszym Klanie ma dużo siwych włosów i jeszcze żyje. I będzie żyć długo. Koty zazwyczaj umierają, gdy mają ponad sto księżyców. Ja mam dopiero 16 księżyców i na razie nie mam zamiaru wybierać się do Klanu Gwiazd. - wyjaśniłem.
- Czyli jeszcze nie umierasz? - spytał maluch.
- Oczywiście, że nie! I obiecuję Ci, że będę jeszcze żył, gdy ty będziesz Wojownikiem.
- Eee... Pobawimy się jeszcze? - spytał inny kociak.
Spojrzałem na resztę. Patrzeli na mnie wyczekująco ze świecącymi oczami.
- No... Dobrze. Ale teraz ja was gonię.
Potem wstałem i zacząłem ganiać za kociakami. Złapałem jednego z nich i przygarnąłem do siebie.
- Ha! Mam Cię. - zaśmiałem się.
Kociak zaczął się wyrywać, więc mu pomogłem i go puściłem.
- A niech to. Uciekł mi. - poskarżyłem się.
Kociak się zaśmiał, a ja zacząłem gonić Ostrego, który przebiegł obok mnie. Biegł koło wejścia do żłobka, do którego wszedł Krucza Gwiazda. Ledwo co przed nim wyhamowałem i prawie styknęliśmy się nosami. Zaśmiałem się niezręcznie.
- Musimy porozmawiać. - powiedział surowo.
- Czyli już się nie bawimy? - spytał smętnie któryś kociak.
Nikt nie odpowiedział. Ja i Krucza Gwiazda po prostu wyszliśmy i skierowaliśmy się do jego legowiska. Czarny kocur usiadł i kazał mi zrobić to samo, więc to zrobiłem.
- A więc to tak... - zaczął - Bawisz się z kociętami zamiast być przydatny?
- Nie... - chciałem zacząć się tłumaczyć, ale ten mi przerwał.
- Powinieneś polować tak jak inni. Pora nagich drzew już za pasem, a ty się wygłupiasz z kociętami.
- Polowałem...
- Cicho. Ja teraz mówię. Skoro to zrobiłeś to powinieneś iść na patrol, a nie lenić się tu w obozie.
W końcu zdenerwowany fuknąłem i powiedziałem do starszego kocura:
- Skoro uważasz, że się lenię, to daj mi jakiegoś ucznia. Może wtedy się na coś przydam.
Potem wyszedłem i udałem się do legowiska wojowników, aby udać się na drzemkę.
***
Następnego dnia udałem się na poranny posiłek. Przed tym wszedłem na zewnątrz i poczułem jak chłodny wiatr muska moje futro oraz wąsy. Otrząsnąłem się i zabrałem się za poranną toaletę. Po chwili zauważyłem jak banda malutkich punktów zmierza w moją stronę. Po chwili wszyscy z biało-rudym kociakiem na czele byli już przy mnie.
- Cześć maluchy. Co tu robicie? - spytałem.
<Kociaki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz