– Zbożowy Cierniu! – zawołał. – Płonąca Łapa oraz Makowe Pole już na ciebie czekają, zapomniałeś? – srebrzysty ogon zastępcy przeciął powietrze, a jego pysk przybrał grymas niezadowolenia.
– Już, już idę!
Rudo-biały kocur wstał. Kiwnął czarnemu kocięciu na pożegnanie i odszedł od niego, kierując swoje dwukolorowe łapy w stronę pary kotów, z którymi miał wyruszyć na południowy patrol. Na pyszczku kocurka o ciemnopomarańczowych oczach pojawił się smutny uśmiech. Myślał, że zdoła poznać bliżej nowego członka klanu, lecz niestety dane im było tylko wymienić się swoimi imionami. Z cichym westchnięciem wstał, po czym poszedł w kierunku kociarni, aby opowiedzieć matce o tym, kogo spotkał i co narysował.
~ * ~
– Od tego momentu twe imię będzie brzmieć Mała Łapa, a twoim mentorem zostanie Srebrny Deszcz.
Słowa wypowiedziane przez przywódcę jakby echem odbijały się w niedużej głowie czarnego kocura. Przez całą noc nie zmrużył oka, bowiem był zbyt przejęty faktem treningu i tego, że następnego dnia ma stawić się o porze górowania słońca przed wyjściem z obozu. Sen zmorzył go przed wschodem słońca, gdy jego pierwsze promienie delikatnie wystawały zza złocistych koron drzew, i gdyby nie Rosa, najpewniej spałby do późnego wieczora. To ona obudziła go i dosłownie nakazała mu, aby ten czym prędzej rozpoczął swój trening. Bez słowa opuścił uczniowskie legowisko i udał się na miejsce spotkania ze Srebrnym Deszczem.
– Mała Łapo! – powiedział, ujrzawszy obok siebie swojego pierwszego terminatora.
– Dzi-dzień dobry... – odparł niemrawo, leniwie ziewając.
– Nie wyspałeś się – oznajmił z powagą jego mentor. – Mieliśmy zacząć od kodeksu oraz rang w klanie, ale w takim wypadku pokażę ci tylko nasze tereny.
Kot o ciemnopomarańczowych oczach posłusznie kiwnął głową, a gdy niebieskawy wojownik dał mu znać ogonem, ten podążył za nim wgłąb pokrytego popiołem lasu. Nie był on w najlepszym stanie, jednak nie oznaczało to, że treningi powinny zostać wstrzymane. Musieli sobie w jakiś sposób poradzić.
– To jest sam środek terytoriów Klanu Wilka – zakomunikował mentor Małej Łapy, zatrzymując się przed niedużym wgłębieniem. – Przed pożarem była tutaj sadzawka, z której czerpaliśmy wodę, jednak teraz nic z niej nie pozostało, dlatego naszym dzisiejszym celem jest znalezienie nowego źródła wody, bowiem aktualnie czerpiemy ją z kałuż, a wiadomo, że nie są one duże i nie wystarczą nam. Jak myślisz - w którą stronę powinniśmy pójść? - zapytał, przelatując wzrokiem po okolicy.
Mały skupił swoje myśli na tym, co opowiadała mu o klanach Liliowa Łodyga. W pamięć zapadła mu informacja o terenach Klanu Nocy, które znajdowały się nawet pod poziomem rzeki, dlatego oczywistym było to, że w tych zagłębieniach mogła zebrać się deszczówka.
- M-może w st-tronę Kl-klanu Noc-cy? - mruknął bardzo cicho, bowiem nie chciał, aby Srebrny Deszcz zganił go za błąd.
< Srebrny Deszczu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz