- Rozumiem ciebie... - powiedziała trochę ciszej, odwracając wzrok. - Ja też straciłam kogoś bliskiego. Wiem, co czujesz - dodała.
Sowi Szpon był lekko zdezorientowany. Posłał niemrawy uśmiech swoim towarzyszom.
- Dokończmy już ten patrol - oznajmił spokojnie.
Lamparci Krok i Blady Świt kiwnęli twierdząco głowami. Czarno-biała wojowniczka wstała, a następnie ruszyła za współklanowiczami.
Sowi Szpon właśnie oznaczył dużą sosnę niedaleko obozu Klanu Burzy. Patrol zbliżał się do centrum tego klanu. Dłuższą chwilę później już wchodzili przez wejście pomiędzy kolcolistem, którego strzegł Rozmyty Pył. Blady Świt go pozdrowiła. Syn Błękitnej Burzy podszedł do stosu upolowanych zwierząt. Następnie odłożył tam sikorkę, gdyż udało mu się ją złapać podczas patrolu. Pręgowany kocur skocznym krokiem skierował się do żłobka, aby odwiedzić swoje kocięta oraz Ciemną Mordkę. Łaciata wojowniczka podeszła do Lamparciego Kroku, biorąc pierwszą lepszą mysz. Później usiadła przy nim i poczęła ją jeść. Na chwilę odsunęła się od szarego gryzonia, spoglądając na niebieskookiego.
- Lamparci Kroku - zaczęła z lekką niepewnością.
Czarny kot odwrócił się w jej stronę. Jego wzrok jak zwykle pozostawał lekko obojętny. Blady Świt wzięła głęboki, aczkolwiek szybki wdech.
- Jeśli tylko będziesz chciał, to... To pomogę ci zgładzić kota, który zabił twego ojca - powiedziała z większą pewnością. - Ja nie pokonałam winnego śmierci mej siostry; i już raczej nie pokonam, ale ty to jeszcze możesz zrobić. Niech Klan Nocy pożałuje za to, co zrobił jednemu z wojowników Klanu Burzy. Niech bliscy tego mordercy doznają takiego samego bólu, którego ty doznałeś - dokończyłam.
<Lamparci Kroku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz