Było gorąco. Od dłuższego czasu nie padało. Siedziałem w swoim legowisku, znajdującym się w opuszczonej jamie borsuka. Było tam trochę chłodniej niż na zewnątrz, ale nadal... Nie lubię jak jest gorąco. Chyba jednak wolałem zimno.
Pojawił się też kolejny problem. Od jakiegoś czasu zaczęło mnie piec oko. Nie wiem dlaczego. Myślałem że to nic, że przejdzie, ale nie przechodziło. Czułem jakbym cały czas miał tam piasek, i nawet nie mogę tego oka wyczyścić. Jak się czyści oko? Ja nie wiem...
Tak średnio na nie widzę. Chyba jednak muszę coś zrobić.
Wstałem, wyszedłem z lęgowiska. Nawet nie zauważyłem jak zrobiło się ciemno. Przynajmniej jest chłodniej.
Skierowałem się w stronę małej rzeczki nieopodal. Kilka razy potknąłem się o kamienie - mam nadzieję że to były kamienie - a ciemność w parze z problemami ze wzrokiem nie pomagała. W końcu dotarłem na miejsce. Podszedłem do brzegu, zanurzyłem głowę po stronie bolącego oka w rzece. Ciężko było je otworzyć. W końcu wyciągnąłem głowę. Poczułem się trochę lepiej. Mam nadzieję że to nie znaczy że umieram. Podobno jak się umiera to się zaczyna czuć lepiej...
Chyba muszę zrobić coś więcej. Nadal boli.
Uczeń Śnieżna Łapa kiedyś pokazywał mi różne zioła... Mówił coś o zakażeniach... Może to ja mam zakażenie? Ale krew mi nie leci... Chociaż w sumie to nie widzę.
Mówił o liściach dębu... Może to zadziała? Teraz tylko muszę znaleźć dąb. Po ciemku. Z rozmazanym obrazem.
Pojawił się też kolejny problem. Od jakiegoś czasu zaczęło mnie piec oko. Nie wiem dlaczego. Myślałem że to nic, że przejdzie, ale nie przechodziło. Czułem jakbym cały czas miał tam piasek, i nawet nie mogę tego oka wyczyścić. Jak się czyści oko? Ja nie wiem...
Tak średnio na nie widzę. Chyba jednak muszę coś zrobić.
Wstałem, wyszedłem z lęgowiska. Nawet nie zauważyłem jak zrobiło się ciemno. Przynajmniej jest chłodniej.
Skierowałem się w stronę małej rzeczki nieopodal. Kilka razy potknąłem się o kamienie - mam nadzieję że to były kamienie - a ciemność w parze z problemami ze wzrokiem nie pomagała. W końcu dotarłem na miejsce. Podszedłem do brzegu, zanurzyłem głowę po stronie bolącego oka w rzece. Ciężko było je otworzyć. W końcu wyciągnąłem głowę. Poczułem się trochę lepiej. Mam nadzieję że to nie znaczy że umieram. Podobno jak się umiera to się zaczyna czuć lepiej...
Chyba muszę zrobić coś więcej. Nadal boli.
Uczeń Śnieżna Łapa kiedyś pokazywał mi różne zioła... Mówił coś o zakażeniach... Może to ja mam zakażenie? Ale krew mi nie leci... Chociaż w sumie to nie widzę.
Mówił o liściach dębu... Może to zadziała? Teraz tylko muszę znaleźć dąb. Po ciemku. Z rozmazanym obrazem.
***
Po licznych trudnościach i przychodach dotarłem do dębu. Wspiąłem się, spadłem, wspiąłem się jeszcze raz, zerwałem liście - mam nadzieję że to były liście - i teraz jestem na dole. Przeżułem je na papkę, tak jak mówił Uczeń Śnieżna Łapa... Ale jakieś to podejrzane. Niby jak zepsuty liść ma pomóc?
Ale nie zastanawiałem się za długo, bo wiedziałem że ja się nie znam. Poza tym mógłbym się kłócić gdyby był tu Uczeń Śnieżna Łapa, ale go nie ma.
Wyplułem papkę na większy liść, i po chwili wahania zanurzyłem w niej zamknięte oko.
Fuj.
Jak podniosę głowę to to mi spadnie. Więc po prostu chyba tak sobie poleżę. Bez sensu tak. Źle to zaplanowałem. Jak zawsze.
A w ogóle to głodny jestem.
***
Rano poczułem się trochę lepiej. Pójdę wypłukać tego biednego liścia z mojego oka. Wtedy na pewno będę widział.
(357 słów)
[przyznano 7%]
Wyleczeni: Szczypiorek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz